Od jakiegoś czasu Franciszek wzywa do budowania Kościoła synodalnego, który byłby mniej klerykalny i bardziej otwarty na świeckich. Zwolennicy synodalności w Szwajcarii postanowili więc pójść za jego radą i wziąć sprawy w swoje ręce. Rada Synodalna szwajcarskiego kantonu Lucerna, złożona głównie ze świeckich, którym przewodzi kobieta, postanowiła zaszantażować biskupa Bazylei Felixa Gmüra. Wspomniane grono wstrzymało przekazanie części podatku kościelnego należnego diecezji, jeśli hierarcha nie spełni przedstawionego mu ultimatum.
Rada Synodalna postawiła dostojnikowi dwa warunki. Po pierwsze: biskup powinien otworzyć niezależne biuro, które badać będzie wszystkie doniesienia o przypadkach wykorzystywania seksualnego na terenie diecezji. Po drugie: Kościół w Bazylei musi odejść od swej „nieżyciowej i homofobicznej moralności seksualnej”. Chodzi o to, by diecezja mogła zatrudniać także (używając tradycyjnego języka kościelnego) osoby „żyjące w grzechu”, np. homoseksualistów pozostających w związkach partnerskich. Do tej pory uważano za oczywistość, że tego typu osoby nie powinny być zatrudniane na stałe w instytucjach Kościoła, ponieważ byłoby to jawnym świadectwem, że nie traktujemy poważnie tego, co sami głosimy.
Biskup Gmür nie ma większych problemów ze spełnieniem pierwszego warunku, ponieważ walka z nadużyciami seksualnymi wśród duchowieństwa jest dla niego oczywista. Sprzeciwia się natomiast drugiemu punktowi ultimatum, który dotyczy zatrudniania osób publicznie pokazujących, że prowadzą życie niezgodne z nauczaniem Kościoła. Hierarcha trwa przy swoim, chociaż jego diecezji grozi, że będzie miała trudność z zapłaceniem rachunków na swoje utrzymanie.
Mamy więc do czynienia z próbą sił. Kto ustąpi? Biskup czy Rada Synodalna?
Cel: Kościół jako demokracja
Powyższy przypadek to przykład konfliktu między zasadą hierarchiczną a zasadą demokratyczną. Sama Rada Synodalna nie ukrywa, że w takich właśnie kategoriach traktuje spór z biskupem, skoro na swej oficjalnej stronie internetowej zamieściła komunikat prasowy zatytułowany: „Parlament kościelny wywiera presję na diecezję”. Członkowie wspomnianej Rady nieustannie powołują się przy tym na Franciszka i jego koncepcję synodalności, twierdząc, że wcielają w życie jego postulaty, by Kościół był bardziej synodalny i mniej klerykalny.
Od początku swego istnienia Kościół zbudowany był na zasadzie hierarchicznej, a władza w nim związana była nierozerwalnie ze święceniami kapłańskimi. W ramach zainicjowanego przez Franciszka procesu synodalnego w wielu krajach zachodnich (m.in. w Niemczech, Irlandii, Belgii czy właśnie Szwajcarii) pojawiła się koncepcja, by odejść od tego modelu na rzecz władzy demokratycznej i sprawowanej także przez świeckich.
Tak rozumiana synodalność zaczyna dziś dochodzić do głosu w Szwajcarii. Zaowocowała ona realnym konfliktem między biskupem Bazylei a Radą Synodalną kantonu Lucerna. Wkrótce do podobnych przesileń może dojść jednak także w innych krajach Zachodu. W rzeczywistości jest to spór o władzę w Kościele. Czy ma on być nadal instytucją hierarchiczną, jaką był od początku swego istnienia, czy ma ewoluować w stronę demokratycznego modelu zarządzania?
Nowy ideał: Korpo-Kościół
W wypowiedzi dla szwajcarskiej telewizji należąca do Rady Synodalnej Monika Käch użyła jeszcze innego porównania. Otóż porównała ona Kościół nie do demokracji, lecz do korporacji. W jej optyce członkowie Rady Synodalnej przypominają udziałowców spółki, którzy mają obowiązek monitorowania działalności firmy oraz wydawania poleceń kierownictwu, jeśli uznają to za stosowne. Biskup byłby więc tylko kimś w rodzaju menadżera, odpowiadającego przed akcjonariuszami. Nie trzeba chyba dodawać, że Monika Käch na każdym kroku powołuje się na Franciszka…
W ten sposób proces synodalny zaprowadził niektórych w Szwajcarii do rozumienia Kościoła jako firmy, koncernu, spółki, korporacji, a więc przedsięwzięcia funkcjonującego w ramach paradygmatu czysto biznesowego. Być może jednak warto zaproponować inne porównanie. W czasach komunistycznych władze sowieckie zainstalowały w niezamkniętych wówczas parafiach rady świeckich, które niemal całkowicie ubezwłasnowolniały proboszcza. Bez ich wiedzy i zgody nie mógł on nic de facto zrobić. Zaiste, był to model synodalny, który wyprzedzał swoje czasy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/670668-kosciol-jako-demokracja-czy-jako-korporacja