14 lipca biskup José Negri z diecezji Santo Amaro w Brazylii wysłał do watykańskiej Dykasterii Nauki Wiary sześć pytań (tzw. dubiów), by rozwiać wątpliwości dotyczące następujących spraw:
-Czy transseksualista może zostać ochrzczony?
-Czy transseksualista może być ojcem lub matką chrzestną?
-Czy transseksualista może być świadkiem na ślubie?
-Czy dwie osoby homoafektywne mogą figurować jako rodzice dziecka, które ma być ochrzczone, a które zostało adoptowane lub pozyskane innymi metodami, np. poprzez surogację?
-Czy osoba homoafektywna i żyjąca w konkubinacie może być rodzicem chrzestnym?
-Czy osoba homoafektywna i żyjąca w konkubinacie może być świadkiem na ślubie?
Gwoli wyjaśnienia: biskup Negri użył wyrażenia „osoba homoafektywna”, co w rzeczywistości oznacza homoseksualistę prowadzącego aktywne życie seksualne.
Kardynał Fernandez zabiera głos
Dwa dni temu mianowany niedawno prefektem Dykasterii Nauki Wiary argentyński kardynał Manuel Fernandez opublikował (opatrzone 31 października podpisem samego Franciszka) odpowiedzi na powyższe pytania, generalnie odnosząc się pozytywnie do wszystkich przedstawionych możliwości.
Co ciekawe, na wstępie hierarcha zaznaczył, że wszystkie udzielone przez niego odpowiedzi zasadniczo powtarzają to samo, co jego dykasteria mówiła na ten temat już w przeszłości. Zamiast zacytować jednak odpowiednie fragmenty lub odesłać do konkretnych dokumentów, kardynał powołał się na poufną notatkę Kongregacji Nauki Wiary z 21 grudnia 2018 roku, która pozostaje jednak utajniona i jej treść nie jest nikomu znana.
1.Czy transseksualista może zostać ochrzczony?
Na pierwsze pytanie Manuel Fernandez odpowiedział zdecydowanie, że transseksualista może zostać ochrzczony, „nawet jeśli przeszedł leczenie hormonalne i operację zmiany płci”, „na takich samych warunkach jak pozostali wierni” – pod warunkiem, że nie istnieje ryzyko „publicznego skandalu” lub „dezorientacji wiernych”.
Do tej pory dla katolika było jasne, że każdy człowiek dorosły (w tym transseksualista) może zostać ochrzczony, jeżeli ma zamiar odwrócić się od grzechu i pragnie żyć w wierze. W swym wywodzie kardynał stwierdza jednak – wbrew temu, co zawsze głosił Kościół – że kapłan może udzielić chrztu osobie, która nie żałuje za swoje grzechy i nie chce się ich wyrzec. Do tej pory obowiązywała zasada, że tam, gdzie nie ma woli zerwania z życiem w grzechu, tam chrzest należy odłożyć.
W Tradycji Apostolskiej, czyli najstarszym zachowanym kanonie prawa kościelnego, powstałym najprawdopodobniej około roku 200 po Chrystusie, wymienione zostały kryteria dopuszczenia do katechumenatu i do chrztu. Do sakramentu inicjacji chrześcijańskiej nie mogły przystąpić m.in. osoby, które pozostawały w nielegalnych związkach partnerskich lub nadal prowadziły niemoralny tryb życia.
Kardynał Fernandez, by uzasadnić swe twierdzenie, że chrzest można przyjąć nawet wtedy, gdy nie żałuje się życia w grzechu, powołuje się na św. Tomasza z Akwinu. W rzeczywistości jednak zniekształca jego myśl. Akwinata pisał bowiem, że mogą zostać ochrzczeni grzesznicy, którzy grzeszyli w przeszłości, jednak ci, którzy chcą przystąpić do chrztu i mają zamiar grzeszyć dalej, nie powinni zostać dopuszczeni do tego sakramentu. Byłoby to, zdaniem św. Tomasza, dopuszczaniem fałszywego świadectwa.
Argentyński purpurat, by uzasadnić swe tezy, nadużywa także autorytetu św. Augustyna, cytując fragment z jego „Mowy do wiernych Kościoła w Cezarei”. Otóż w przywołanym przez niego cytacie święty stwierdza, iż ten, kto przyjmuje chrzest, naznaczony zostaje Bożym znamieniem, nawet jeśli wyznaje schizmę donatystyczną. Św. Augustyn nie twierdzi jednak wcale, że chrztu należy udzielać tym, którzy nie zamierzają postępować z przykazaniami Bożymi i nauczaniem Chrystusa.
Podobnie Manuel Fernandez nadużywa autorytetu Jana Pawła II, cytując zaledwie sześć słów z jego listu z 22 marca 1996 roku skierowanego do kardynała Williama Bauma oraz uczestników corocznego kursu na tzw. forum wewnętrznym, organizowanego przez Penitencjarię Apostolską. Wyrwany z kontekstu fragment miałby świadczyć o tym, jakoby papież uważał, iż nie należy wymagać od osób przystępujących do chrztu woli porzucenia grzesznego trybu życia. W rzeczywistości lektura całego pisma Jana Pawła II wskazuje na coś odwrotnego – że przykładał on dużą wagę do tego, by warunkiem chrztu było poważne postanowienie odwrócenia się od grzechu.
Można więc śmiało powiedzieć, że wyrywanie z kontekstu zdań i wykorzystywanie ich w odwrotnym celu niż ten, w którym zostały użyte, to znak rozpoznawczy teologii uprawianej przez obecnego prefekta Dykasterii Nauki Wiary.
Wracając jednak do zasadniczego problemu – z chrztem transseksualistów wiąże się jedna zasadnicza trudność. Jeżeli taka osoba twierdzi, że zmieniła swoją płeć, to czy powinna zostać ochrzczona jako mężczyzna, czy jako kobieta? Kardynał Fernandez nie odpowiada na to pytanie. Istotą transseksualizmu jest jednak odrzucenie własnej płci biologicznej, a więc w swej istocie odrzucenie dzieła Bożego. Antropologia chrześcijańska mówi bowiem wyraźnie, że Bóg stworzył ludzi jako mężczyzn i jako kobiety. Trwanie przy transseksualizmie oznacza więc trwanie przy negacji dzieła Bożego u samych jego podstaw. Czy w tej sytuacji Kościół może ustąpić i chrzcić biologicznych mężczyzn jako kobiety, a kobiety jako mężczyzn? Kardynał w tej sprawie milczy, jednak można sobie wyobrazić księży, dla których nie będzie to stanowić najmniejszego problemu.
2.Czy transseksualista może być ojcem lub matką chrzestną?
Kardynał Fernandez odpowiada, że „pod pewnymi warunkami dorosły transseksualista, który przeszedł również leczenie hormonalne i operację zmiany płci, może zostać dopuszczony do pełnienia funkcji rodzica chrzestnego lub matki chrzestnej”. Jakie są to warunki? Są one jasno określone w Kodeksie Prawa Kanonicznego: „musi być katolikiem, przyjął już bierzmowanie i Najświętszy Sakrament Eucharystii oraz prowadzi życie zgodne z wiarą i rolą, jaką przyjmuje”.
Także w tym przypadku pojawia się jednak podobna wątpliwość, jak przy poprzednim pytaniu. Czy biologiczny mężczyzna może być matką chrzestną, a biologiczna kobieta ojcem chrzestnym? Jeśli Kościół ustąpi w tej sprawie i zrezygnuje z własnej antropologii, zaprzeczy fundamentom swojej wiary.
Do tej właśnie kwestii odniósł się kardynał Gerhard Müller (w latach 2013-2018 prefekt Kongregacji Nauki Wiary), który komentując odpowiedzi Fernandeza napisał:
Jest mylące i szkodliwe, gdy Magisterium przyjmuje terminologię antropologii nihilistycznej i ateistycznej, i w ten sposób zdaje się nadawać jej nieprawdziwym treściom status uzasadnionej opinii teologicznej w Kościele. „Czy nie czytaliście – mówi Jezus do faryzeuszy, którzy chcieli wystawić Go na próbę – że na początku Stwórca stworzył mężczyznę i kobietę?” (Mt 19,4).
Tak naprawdę nie ma osób transseksualnych ani homofilnych (homoafektywnych lub homoseksualnych) ani w porządku natury stworzonej, ani w łasce Nowego Przymierza w Chrystusie. W logice Stwórcy człowieka i świata wystarczą dwie płcie, aby zapewnić ciągłość istnienia ludzkości oraz pozwolić dzieciom rozwijać się we wspólnocie rodzinnej z ojcem i matką.
„Osoba”, jak wie każdy filozof i teolog, to człowiek w jego duchowej i moralnej indywidualności, która łączy go bezpośrednio z Bogiem, jego Stwórcą i Odkupicielem. Jednakże każda osoba ludzka istnieje w naturze duchowo-fizycznej, a konkretnie jako mężczyzna lub jako kobieta (oraz we wzajemnej relacji małżeńskiej) poprzez akt stworzenia, w którym Bóg ją stworzył w swej wiecznej dobroci i trójjedynej miłości. I tak jak każdy człowiek został stworzony, tak Bóg wskrzesi każdego człowieka w jego żeńskim lub męskim ciele, nie przejmując się tymi, którzy (za duże pieniądze) okaleczyli genitalia lub hormonalnie innych ludzi, albo tymi, którzy – zmyleni fałszywą propagandą – dobrowolnie dali dać się oszukać co do swojej męskiej lub żeńskiej tożsamości.
3.Czy transseksualista może być świadkiem na ślubie?
Kardynał Fernandez odpowiada, że transseksualista może być świadkiem na ślubie katolickim. Trzeba pamiętać, że inna jest rola rodziców chrzestnych, a inna świadków na ślubie. Ci ostatni nie muszą być nawet katolikami. Ich zadaniem jest jedynie danie świadectwa przysiędze małżeńskiej, którą składają sobie państwo młodzi.
4.Czy dwie osoby homoafektywne mogą figurować jako rodzice dziecka, które ma być ochrzczone, a które zostało adoptowane lub pozyskane innymi metodami, np. poprzez surogację?
Zasadniczo pytanie dotyczyło problemu, z którym coraz częściej spotykają się proboszczowie: czy dokonując wpisów do ksiąg parafialnych mogą oni jako rodziców wpisać homoseksualistów? Kardynał Fernandez nie odpowiedział jednak wprost na to pytanie. Zamiast tego napisał, że „aby dziecko mogło zostać ochrzczone, należy mieć uzasadnioną nadzieję, że będzie wychowywane w religii katolickiej”. W związku z tym rodzi się jednak pytanie, czy dwoje żyjących ze sobą homoseksualistów jest w stanie wychować w wierze katolickiej dziecko, które zostało powierzone ich opiece. Ten problem argentyński purpurat pozostawia bez odpowiedzi.
5.Czy osoba homoafektywna i żyjąca w konkubinacie może być rodzicem chrzestnym?
Kardynał Fernandez odpowiada, że zgodnie z Kodeksem Prawa Kanoniczego rodzicem chrzestnym może być osoba, która posiada odpowiednie predyspozycje i prowadzi życie zgodne z wiarą i zadaniem, które na siebie przyjmuje. Zaraz jednak dodaje, że „inny jest przypadek, w którym istnieje wspólne życie dwóch osób homoseksualnych, nie w postaci prostej kohabitacji, ale w stabilnej i zadeklarowanej relacji more uxorio, dobrze znanej społeczności”. W takiej sytuacji – jak pisze hierarcha – należy mądrze rozważyć każdy przypadek, wykazując roztropność duszpasterską. Tak więc dopuszcza on możliwość, by żyjący w konkubinacie homoseksualiści mogli być rodzicami chrzestnymi pod warunkiem jednak, że tworzą stabilny związek (przywołane przez niego wyrażenie „more uxorio” oznacza dwie osoby, które nie będąc małżeństwem żyją jak małżeństwo).
Rodzi to jednak pytanie o akty homoseksualne, które Kościół zawsze uważał za czyny wewnętrznie złe. Zgodnie z tym każdy związek jednopłciowy był potępiany jako grzeszny z samej swej natury. Nie sposób więc utrzymywać, że osoby pozostające ze sobą w takiej relacji spełniają wspomniany wymóg prawa kościelnego, jakim jest życie zgodne z wiarą katolicką. Chyba że zmienione zostanie nauczanie Kościoła dotyczące moralnej oceny czynów homoseksualnych…
6. Czy osoba homoafektywna i żyjąca w konkubinacie może być świadkiem na ślubie?
W tym przypadku odpowiedź kardynała Fernandeza jest podobna jak w przypadku pytania trzeciego. Świadek na ślubie nie musi być nawet osobą wierzącą. Jego rola polega tylko na tym, że poświadcza fakt złożenia przysięgi przez małżonków. Nie ma więc żadnych przeszkód formalnych, by homoseksualiści mogli być świadkami na katolickim ślubie.
W stronę anglikanizacji?
Podsumowując, kardynał Fernandez, odpowiadając na dubia biskupa Negriego, zastosował tę samą metodę co Franciszek, gdy udzielał odpowiedzi na pytanie pięciu kardynałów dotyczące błogosławienia par homoseksualnych. Z jednej strony mamy więc przytoczone normy ogólne, ale z drugiej strony pojawia się zastrzeżenie, że nie mają one charakteru absolutnego i każdy przypadek musi być rozeznawany indywidualnie zgodnie z „roztropnością duszpasterską”.
To powoduje jednak rozbicie jedności i powszechności nauczania katolickiego. Sposób postępowania w sprawach wiary i moralności zależał więc będzie od osobistych poglądów poszczególnych biskupów, księży i świeckich, a nie od Magisterium Kościoła. Nawet sąsiednie diecezje czy parafie będą mogły ten sam czyn uważać za moralny lub niemoralny, święty lub grzeszny, w zależności od panujących tam subiektywnych opinii czy sądów. Nic więc dziwnego, że coraz częściej komentatorzy religijni piszą o postępującej anglikanizacji Kościoła katolickiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/670244-trans-i-homoseksualisci-moga-byc-rodzicami-chrzestnymi