Prezentujemy treść homilii, którą w 6. rocznicę uroczystego pochówku szczątków Jánosa Esterházy’ego wygłosił delegat prymasa Czech, praski biskup pomocniczy i wikariusz generalny Zdenek Wasserbauer. Msza święta została odprawiona w Dolnych Obdokovcach koło Nitry, przy grobie męczennika czasów komunizmu.
Po raz pierwszy spotkałem się z imieniem Sługi Bożego Jánosa Esterházy’ego, kiedy kilka lat temu zostałem zaproszony do węgierskiej parafii w Pradze, gdzie po Mszy św. odbyło się spotkanie i wykład na jego temat. Przywiozłem do domu krótką biografię, która bardzo do mnie przemówiła. Potem uczestniczyłem w obchodach ku czci męczenników komunistycznego totalitaryzmu w krematorium w praskiej dzielnicy Motol, gdzie jego imię również zostało wspomniane… ponieważ został tam pochowany w masowym grobie!
A teraz, gdy zbliżał się mój udział w tej pielgrzymce, przeczytałem książkę o nim i podczas lektury zaczęły pojawiać się inne sympatyczne skojarzenia, sprawiające, że János Esterházy, sługa Boży, jest mi bliski. Pozwólcie, że wspomnę przynajmniej o dwóch w duchu motta, które wybraliście na ten dzień pielgrzymki: „Męczennicy Kościoła nas jednoczą!”.
Dziś jest 16 września, dzień, w którym został on skazany na śmierć. W Czechach w tym dniu obchodzimy święto męczennicy św. Ludmiły, babki św. Wacława. Gdyby nie było mnie tutaj, wziąłbym udział w uroczystej mszy pielgrzymkowej na Zamku Praskim, gdzie ta święto jest pochowana. Do jej grobu przybywa wiele osób z różnych narodów. Jej mąż Bořivoj i ona sama zostali ochrzczeni przez św. Metodego, biskupa Wielkich Moraw, patrona Europy, bardzo czczonego wraz ze swoim bratem również tutaj na Słowacji.
János Esterházy miał głęboki związek ze św. Stefanem, do którego się modlił, którego podziwiał i którego idee i prawa często cytował. A król ten był bierzmowany przez biskupa Pragi, innego męczennika, św. Wojciecha, co oznacza, że przekazał mu pełnię darów Ducha Świętego, którym pozwolił, by się w nim rozwijały dla dobra jego kraju. (A miecz św. Stefana jest przechowywany w skarbcu katedy św. Wita w Pradze).
Wierzę, że w czasie, gdy Sługa Boży przebywał w Pradze jako poseł, modlił się przy grobie św. Ludmiły lub św. Wojciecha na Zamku Praskim. Święci byli bowiem ważni dla Jánosa, gdyż na przykład, kiedy udało mu się wysłać pierwszy list z Syberii, napisano w nim również: „Nie straciłem wiary. Pan Bóg i wszyscy nasi święci pomagają mi tutaj”.
Jako drugie czytanie słyszeliśmy najsłynniejszy hymn chrystologiczny z listu do Filipian: Jezus Chrystus nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi - Jezus, pomimo swego szlachetnego pochodzenia, stał się sługą; słowo w oryginale greckim to doulos = niewolnik; tak, Jezus po aresztowaniu w czwartkowy wieczór i potem aż do ukrzyżowania zdawał się tracić wszelkie prawa i wszelką ludzką godność….
Ale czy coś podobnego nie miało miejsca w przypadku Jánosa Esterházy’ego, gdy w 1945 r. sowiecka tajna policja zawlokła go do Moskwy, gdzie był okrutnie torturowany… Następnie został wysłany do pracy przymusowej w nieludzkich warunkach Syberii, skazany na śmierć, a następnie na dożywocie w czeskich więzieniach.
Kiedy wieziono go na Syberię w 1946 roku, jego współwięźniowie po drodze ukradli mu wszystko, więc przybył do obozu prawie nagi. Do podobnego zdarzenia doszło również w więzieniu na krótko przed jego śmiercią - okradziony ze wszystkiego jak Chrystus przed śmiercią! Możemy o tym rozmyślać podczas dziesiątej stacji drogi krzyżowej.
Jeden z jego współwięźniów z więzień Leopoldov i Mírov powiedział o nim: „Esterházy był szanowany przez wszystkich, ponieważ nie wywyższał się ponad nikogo. Uważał wszystkich za równych sobie, niezależnie od narodowości czy innej przynależności”.
Zjednoczenie z Chrystusem w Jego cierpieniach dało mu siłę do przetrwania nawet w całkowicie nieludzkich warunkach. Sam nawet napisał w jednym z listów: „Zacząłem się modlić, aby dobry Bóg pozwolił mi za cenę cierpień i niedostatku stać się godnym naśladowania Go”. Bóg wysłuchał jego modlitwę, a on stał się Jego wspaniałym świadkiem i sługą.
Wiem, że każdemu z nas trudno jest znieść coś nieprzyjemnego, ból, cierpienie (fizyczne i psychiczne), nieść krzyż, ale przynajmniej spróbujmy uwierzyć, że jest to królewska droga, którą wskazał nam Chrystus, na którą nas również zaprasza i na której nas nie opuści
Bracia i siostry, kiedy w życiu spotyka nas coś trudnego, czy kiedy sprawy nie układają się pomyślnie, jak reagujemy? Czy od razu zaczynamy narzekać, czy też zaczynamy szemrać, tak jak Izraelici, gdy szli do ziemi obiecanej, o czym słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu? Wielu ludzi nigdy nie jest zadowolonych i cały czas narzeka, mimo że żyjemy tu w wolnych, bogatych krajach!
Izraelici byli zmęczeni swoją podróżą przez życie, wielu z nich traciło wiarę. I nadeszła kara. Ale Bóg pokazuje Mojżeszowi drogę ratunku i mówi mu, aby podniósł węża, a ludzie by na niego patrzyli.
Naszym miedzianym wężem jest Chrystus ukrzyżowany, jak słyszeliśmy w Ewangelii. To do Niego lub na Niego powinniśmy kierować nasz wzrok, gdy jesteśmy zagubieni, cierpimy i zmagamy się z dźwiganiem naszych krzyży. Ale także wtedy, gdy nam się powodzi! Powinniśmy w nadzieją odnosić całe nasze życie do Chrystusa. A wtedy nie mamy się czego obawiać i wierzę, że Bóg da nam wewnętrzną siłę podobną do tej, jaką miał János Esterházy, który jest wspaniałym wzorem cierpliwości, stałości i wytrwałości w ucisku.
Kim był János Esterházy?
16 września 2017 r. w miejscowości Alsóbodok (Dolné Obdokovce) k. Nitry, na Słowacji odbyły się kościelne uroczystości złożenia urny z prochami Jánosa Esterházyego, urodzonego z matki Polki węgierskiego polityka, posła do parlamentów Czechosłowacji i Słowacji, zmarłego 8 marca 1957 r. w komunistycznym więzieniu w Mírovie, na Morawach. Symboliczną urnę przekazała jego córka, Alíz Malfatti-Esterházy. Urnę umieszczono w krypcie specjalnie na tę okazję wybudowanej kaplicy pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Parku Pamięci Życia i Męczeństwa Jánosa Esterházyego, którego ofiarodawcą jest Boldizsár Paulisz, miejscowy przedsiębiorca i właściciel szkoły.
János Esterházy był wybitną postacią życia społecznego i politycznego Europy Środkowej po I wojnie światowej. Pochodził ze szlacheckiego rodu Esterházych z ówczesnych Górnych Węgier. Urodził się 14 marca 1901 r. w Nyitraújlak (Veľké Zálužie). Jego matką była Elżbieta Tarnowska, córka rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisława Tarnowskiego.
Do życia politycznego węgierskiej mniejszości w Czechosłowacji wszedł jako członek Krajowej Partii Chrześcijańsko-Socjalistycznej. W 1931 r. został wybrany na przewodniczącego Czechosłowackiej Ligi Węgierskiego Sojuszu Ludowego, rok później na przewodniczącego Krajowej Partii Chrześcijańsko-Socjalistycznej. Od 1935 r. był posłem do Parlamentu w Pradze, z okręgu koszyckiego. W 1936 wybrany został przewodniczącym Zjednoczonej Partii Węgierskiej. Po pierwszym arbitrażu wiedeńskim pozostał na Słowacji, pełniąc do aresztowania wiosną 1945 r. funkcję przewodniczącego Węgierskiej Partii Słowacji. W l. 1938-45 był posłem do Parlamentu Słowacji.
Mimo różnych nacisków zawsze pozostał wierny chrześcijańskim i konserwatywnym ideałom. Zdecydowanie odrzucał faszyzm, nazizm i komunizm. W czasie II wojny światowej z narażeniem życia pomagał ludziom różnych narodowości, w tym uchodźcom z Polski, ratował Żydów. Odważnie potępił zbrodnię katyńską. 15 maja 1942 r. w Parlamencie słowackim, powołując się na swą wiarę i sumienie, otwarcie sprzeciwił się ustawom antyżydowskim.
W grudniu 1944 r., w Budapeszcie został zatrzymany przez nilaszowców, którzy bezskutecznie próbowali go zmusić do ustąpienia z funkcji przewodniczącego węgierskiej partii na Słowacji. W tym samym czasie nakaz aresztowania wydał sąd Państwa Słowackiego oraz gestapo, co spowodowało zejście do podziemia.
W 1945 r. wziął jeszcze udział w kampanii na rzecz obrony praw Węgrów, w ogłoszeniu programu rządowego w Koszycach. Po tym został aresztowany i przekazany NKWD, które wywiozło go do obozu pracy – gułagu na 10 lat.
W 1947 r. słowacki Sąd Ludowy w pokazowym procesie zaocznie skazał go na śmierć przez powieszenie. Władze sowieckie wydały go Czechosłowacji w 1949 r. Prezydent państwa „w drodze łaski” zamienił karę śmierci na dożywocie, co w przypadku ciężko chorego na gruźlicę oznaczało powolne konanie w najcięższych więzieniach, bez możliwości należytego leczenia.
Zmarł 8 marca 1957 r. w więziemiu w Mírovie. Ciało zostało skremowane. Prochów nigdy nie wydano rodzinie. W 2007 r., na prośbę rodziny i węgierskiego rządu, przy poparciu Karela Schwarzenberga, b. ministra spraw zagranicznych Czech, dokonano poszukiwań i stwierdzono, że prochy zostały pochowane w zbiorowym grobie ofiar komunizmu w Pradze. Symboliczne prochy z tego właśnie grobu przekazano córce, Alíz Malfatti-Esterházy.
Najwyższa prokuratura Federacji Rosyjskiej rehabilitowała Jánosa Esterházyego 21 stycznia 1993 r. Tego roku kierujący wiedeńskim biurem dokumentacji Holokaustu Simon Wiesenthal zwrócił się do odpowiednich władz o podobną rehabilitację na Słowacji. To samo uczynili ministrowie spraw zagranicznych Austrii, Alois Mock w 1999 i Węgier, János Martonyi w 2001 r. Na Słowacji do dzisiaj nie został zrehabilitowany.
W maju 2009 r. prezydent Polski Lech Kaczyński przyznał pośmiertnie Jánosowi Esterházyemu order Polonia Restituta.
W maju 2010 r. Instytut Yad Vashem wyraził „uznanie i wdzięczność” Jánosowi Esterházyemu za ratowanie Żydów w czasie wojny. W 2011 r. Liga Przeciwko Zniesławieniu (ADL) przyznała mu in memoriam odznaczenie „Za odwagę”, za jego sprzeciw wobec słowackich ustaw wymierzonych przeciw Żydom.
Wspólnota Węgrów na Słowacji i w Czechach zawsze uznawała i uznaje Jánosa Esterházyego za swojego bohatera i męczennika, za wzór obrońcy godności i praw człowieka, zawsze otwartego na pojednanie. Do dziś powstało 25 różnych miejsc upamiętniających jego pamięć, życie, ofiarną służbę i męczeństwo.
Prej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/662836-delegat-prymasa-czech-z-wazna-homilia-o-janosu-esterhazym