Podkreślam, że nie piszę o nikim osobiście ani o żadnym konkretnym dziele. Nie mogę jednak nie nazwać pewnego modelu o których w środowiskach badaczy historii mówi się dużo.
Czy zauważyli państwo jak często w tle materiałów wymierzonych w świętego Jana Pawła II, powstających tutaj w kraju i za granicą, źródłem są esbeckie materiały? To kontekst w ogóle przez autorów nie przywoływany lub przywoływany półgębkiem. Później dopiero dowiadujemy się, że poszli tropem materiałów esbeckich, tam znaleźli osoby wskazane jako ofiary księży-pedofilii (tacy niestety też byli, jak byli profesorowie-pedofile, celebryci-pedofile, reżyserzy - pedofile).
Tam też znajdują pracowicie zbierane przez esbeków materiały kompromitujące. Bo księża byli w komunistycznej Polsce jedyną grupą, której każdy przedstawiciel miał już na etapie wyboru kapłańskiej drogi zakładaną TEOK - Teczkę Ewidencji Operacyjnej Księdza. I wszystko co w życiu zrobił, wszystko co o nim ktokolwiek złego powiedział, było tam gromadzone jako potencjalne haki. Także plotki, wymysły, oskarżenia zawistników, czujących żal za cokolwiek. Dziś niektórzy wspaniali śledczy dziennikarze czerpią stamtąd pełnymi garściami, w ogóle odrzucając cały dorobek historyków, Instytutu Pamięci Narodowej, który nakazuje te materiały czytać - ale ostrożnie, weryfikując znalezione informacje.
I wypinają piersi po ordery.
Dostają je, ale naprawdę należą się one ich poprzednikom ze Służby Bezpieczeństwa.
Lub nawet z Urzędu Bezpieczeństwa, bo rzekome haki na kardynała Sapiehę, w żaden sposób niemożliwe dziś do sprawdzenia, pochodzące od księży złamanych moralnie i politycznie, powstały w najczarniejszym okresie komunizmu w Polsce, u progu lat 50.
Głównym celem komunistów, ich czekistów i panów PRL było zniszczenie Kościoła Katolickiego w Polsce, a przede wszystkim jego przywódców. Ludzie Kościoła, jak każdy człowiek, popełniali błędy, grzeszyli, także brakiem wrażliwości, żyli też w pewnym kontekście społecznym i historycznym. Podejście do kwestii ofiar seksualnych przestępstw było wtedy - niestety - inne niż dzisiaj. I wszędzie tak było. Ale zasadniczo, był Kościół sferą wolności, prawdy, jedynej możliwej wolnej samoorganizacji, miłości do Ojczyzny, prawdziwej historii i oczywiście WIARY. Zniszczenie wspólnoty, która uratowała polską duszę, i jej pasterzy pochłonęło wiele wysiłków ubeków, esbeków, sekretarzy partyjnych.
Nie dali rady. Owocem ciężkiej pracy tysięcy zakonnic, księży, wielu biskupów i milionów świeckich, którzy swój Kościół po wojnie odbudowali, a potem obronili mimo prześladowań, był piękny pontyfikat świętego Jana Pawła II. Jedno z najwyższych w historii wyniesienie narodu polskiego, wspaniałe podsumowanie kilku dekad pracy i modlitwy Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Triumf, który przyszedł w niezwykle trudnej epoce, uratował nas przed ulęknięciem się zomowskiej pałki i przemocy Stanu Wojennego.
Komuniści to wiedzieli. Nasłali na Niego mordercę. Uratowała go Matka Boża.
Dziś komunistyczne dzieło zniszczenia Kościoła podejmują często ich potomkowie - ideowi, a bywa, że nie tylko, po resortowej linii, co głośna książka nam dobitnie przypomniała. Podejmują je i dzisiaj, w zmienionych warunkach i przy nowych wyzwaniach, Kościół jest szańcem prawdy o naturze człowieka, życiu społecznym, prawach boskich i naturalnych. Jest ostatnią zaporą przez zapanowaniem nowej tęczowo-klimatycznej religii, która ma bardzo ambitne cele, która chce zorganizować ludziom życie na wzór komunistyczny, z talerzem włącznie, rozbić wszelkie niekontrolowane przez nią więzi społeczne. Jest też trwałym źródłem dumy Polaków. Nowy komunizm nienawidzi go równie mocno jak nienawidził tamten.
Tym razem także, głęboko wierzę, nie dadzą rady zniszczyć Kościoła. Bo nie ma w tym, co robią, prawdy. Jest manipulacja, kontekstem i konkretnymi sprawami, przypisywanie pasterzom Kościoła nie ich win, desperacka próba uwikłania w brudne sprawy świętego papieża z Polski. Są medialne bębny, krzyk, zastraszanie, które mają sparaliżować ludzi zachowujących uzasadniony sceptycyzm wobec ociekającej fałszem operacji w której widać polityczny cel.
Nie poddajmy się temu. Nie lękajmy się oszczerców, jak On się nie lękał.
Nie ulegnijmy żalowi na widok tych oślizgłych, którzy w szukaniu kariery pobiegli tam pomagać lub milczą choć robili kariery na „przyjaźni” z z papieżem. Czas zweryfikował wszystko.
Musimy rozumieć, że to wszystko jest często kontynuacją brudnej esbeckiej roboty a zomowską pałkę zastępuje dziś niekiedy telewizyjna montażownia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/637151-ataki-na-jpii-to-czesto-kontynuacja-esbeckiej-roboty