Prezentujemy treść kazania, które słowacki arcybiskup Jan Orosch CM wygłosił w miejscowości Dolne Obdokovce (węg. Aslóbodok) 18 września 2021 roku - w 4. rocznicę pogrzebu sługi Bożego Jánosa Esterházyego.
Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie!
Józef Haydn, wielki kompozytor klasyków, był nie tylko wielkim mistrzem muzyki, ale także wybitną osobowością w dziedzinie religii. Nigdy nie wstydził się swojej wiary. Miał ucznia, który również pisał znakomitą muzykę sakralną, który skomponował mszę i przed jej wykonaniem przedstawił ją swojemu mistrzowi Haydnowi. Credo tej mszy, Credo, zostało napisane na fortepian i soft solo przez cały czas trwania. Były w nim fragmenty, które nie były pisane w piano, ale w pianissimo. Było tak miękko i cicho, że prawie nie było słychać, co śpiewa chór. Mistrzowi Haydnowi bardzo się to nie spodobało. Powiedział do muzyka, kompozytora mszy: - Nie masz odwagi wyznać głośno swojej wiary?
Moi Bracia i Siostry!
János Esterházy - przy którego grobie się spotkaliśmy - jako polityk, jako głęboko wierzący chrześcijanin, a później jako więzień polityczny, więzień i skazaniec, zawsze głośno i odważnie wyznawał swoją wiarę. Pochodził z rodziny wierzącej.
János Esterházy urodził się w 1901 r. w Nyitraújlak. Tradycje Kościoła i rodzinne odegrały ważną rolę w kształtowaniu jego charakteru, a później drogi życiowej. W domu matka uczyła go również tolerancji wobec innych narodowości. Po I. wojnie światowej zaangażował się w polityczną działalność węgierskiej mniejszości [w Czechosłowacji]. Pozostał aktywnym członkiem, a w 1932 r. został przewodniczącym Krajowej Partii Chrześcijańsko-socjalistycznej. Niestrudzenie walczył z niesprawiedliwością i nacjonalistycznym uciskiem.
Esterházy był niestrudzonym obrońcą praw mniejszości narodowych i praw człowieka. Był jedynym posłem do bratysławskiego parlamentu, który nie głosował za ustawą z 1942 r. o deportacji Żydów. Hrabia mógł uciec na Zachód w 1945 r., ale tego nie zrobił. On tu został. Czuł się czysty i niewinny, i jeszcze przed wkroczeniem Rosjan do Bratysławy obawiał się, że zostanie zabrany przez gestapo. 20 kwietnia 1945 r. dążący do władzy komuniści aresztowali go i oddali w ręce sowieckiej żandarmerii wojskowej. Wraz z kilkoma innymi osobami został przewieziony do Moskwy. Podczas pokazowego procesu został skazany na ciężkie roboty za antysowiecką działalność faszystowską, które odbywał do powrotu do Czechosłowacji w 1949 roku. W dniu 16 września 1947 r. ówczesny Sąd Narodowy [w Bratysławie] skazał zaocznie Jánosa Esterházyego na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok śmierci nie został wykonany, ale na mocy prezydenckiego ułaskawienia zamieniono go na dożywotnie więzienie.
János Esterházy był szlachetnym przykładem bezinteresownego poświęcenia dla całego narodu węgierskiego i dla wszystkich chrześcijan dobrej woli. Jedynym (tak zwanym) grzechem hrabiego było to, że potępiał tak samo masowo mordujących nazistów, jak i masowo mordujących komunistów. Ludobójcę Hitlera w takim samym stopniu jak ludobójcę Stalina. „Stoimy na fundamentach chrześcijańskich i narodowych, ale postawa Strzałokrzyżowców [węg. faszytsów] jest nam tak samo odległa i obca, jak sierp i młot bolszewików” - powiedział. Wiedział, wierzył i wyznawał, że naziści byli niemoralnymi, pozbawionymi wiary, niszczącymi świat łajdakami. Wiedział, wierzył i wyznał: komuniści to też niemoralni, bezwyznaniowi, niszczący świat łajdacy. Był węgierskim politykiem, jedynym węgierskim posłem do słowackiego parlamentu, który głosował przeciwko ustawie konstytucyjnej o wypędzeniu Żydów 15 maja 1942 roku.
Ostatnio uczestniczyłem w kilku wydarzeniach związanych z judaizmem. Muszę przyznać, że zabolało mnie to: żaden z naszych żydowskich Braci i Sióstr nie wymienił nazwiska Jánosa Esterházyego. W rozmowie starałem się więc wyjaśnić, że św. ojciec Maksymilian Kolbe, który był więźniem w Auschwitz, zamienił się w obozie koncentracyjnym miejscami z innym człowiekiem, o którym wielu ludzi nie wiedziało, że jest Żydem, i że ojciec Kolbe uratował nie tylko jego, ale całą jego rodzinę. Kiedy w Rzymie odbywała się uroczystość jego beatyfikacji, ów Franciszek Gajowniczek, wraz z całą rodziną zaniósł do ołtarza ofiary Mszy św. To też było wielkie wydarzenie.
Ale jest jeszcze siostra Sára Salkaházi, która również miała bardzo piękną ceremonię beatyfikacyjną w Budapeszcie. Ci z nas, którzy uczestniczyli w tej Mszy św., pamiętają, jak wzruszające było przemówienie naczelnego rabina żydowskiego. Tam po raz pierwszy usłyszałem takie przemówienie od żydowskiego rabina. To było naprawdę tak, jakby on sam beatyfikował Sarę z Salkaházi i jej siostry, które poświęciły życie za Żydów. Potem ich rozstrzelali, a ciała wrzucili do Dunaju. Niestety, nie możemy odnaleźć ich szczątków. My, mieszkańcy Felvidéku [Górnych Węgier - Południowej Słowacji], powinniśmy jeszcze bardziej podkreślić znaczenie bł. s. Sary Salkaházi, ponieważ pracowała ona w Komárom jako siostra - zakonnica społeczna przez dość długi czas. Starajmy się więcej mówić o tych sprawach i nie bójmy się, gdy Bóg daje nam możliwość, przez Ducha Świętego, rozmawiać na przykład z naszymi żydowskimi braćmi i siostrami lub z ludźmi innych narodowości. Pamiętajmy, kim byli nasi wielcy!
Moi Bracia i Siostry!
János Esterházy został na krótko internowany przez strzałokrzyżowców i był poszukiwany przez Gestapo. W czasach dyktatury komunistycznej był więziony w prawie wszystkich więzieniach Czechosłowacji. Zmarł 8 marca 1957 r. w wieku 56 lat, po 12 latach ciężkich cierpień. W więzieniu dla więźniów politycznych na Morawach, w Mirovie, naczelnik więzienia odmówił wydania jego prochów rodzinie. Jego doczesne szczątki zostały złożone tutaj w kaplicy Podwyższenia Krzyża Świętego w Dolnych Obdokowcach - Alsóbodoku 16 września 2017 r. Treść jego ostatniego przesłania z więzienia dla politycznych więźniów w Mirovie była następująca: poddał się woli Bożej, ofiarował swoje cierpienia i życie za wyzwolenie Węgrów. Jego współwięźniowie mówili, że modlił się regularnie, codziennie, nawet podczas pobytu w więzieniu, i że nigdy tego nie ukrywał.
Dzięki Bogu, znałem bardzo dobrze zakonników i księży, którzy cierpieli z nim w mirovskim więzieniu. Wśród nich był o. Stephan Kristin, lazarysta [CM], potem o. Hutira, późniejszy zwierzchnik zakonu lazarystów, no i oczywiście ks. Károly Lénárd, ale było też wielu innych, np. profesor Buda…
Kiedy mieliśmy 18 czy 19 lat, jako klerycy, słuchaliśmy z podziwem, gdy opowiadano nam całą tę historię, jak [János] potrafił odmawiać różaniec na kolanach przez dwie czy trzy godziny. W rzeczywistości! Także dla tych kapłanów i zakonników, którzy rzeczywiście osiągnęli stan, w którym prawie stracili zdrowy rozsądek: także dla nich był on przykładem, wzorem. Pomagał im w tych drastycznych, trudnych chwilach. Jako człowiek świecki wspierał także kapłanów w ich wierze, w ich życiu wiary i modlitwy.
Drodzy Bracia i Siostry!
To nie są tylko puste słowa, gdy żyją osoby, które są w stanie opowiedzieć, co się wydarzyło. Ja sam cieszę się, że jako lazarysta jestem w jakiś sposób jednym z nich. Że ojcowie misjonarze św. Wincentego, będąc Słowakami, tak bardzo go szanowali. Ten węgierski polityk, ten węgierski święty: János Esterházy. [oklaski]
Druga część kazania, wygłoszona po słowacku
Katedra św. Szczepana w Wiedniu (w Bécs) jest uważana za jeden z najcenniejszych zabytków artystycznych w regionie. Jest to bardzo ładna świątynia. Ozdobiony jest obrazami i rzeźbami znanych artystów, dzięki czemu stał się bardziej muzeum niż kościołem chrześcijańskim. A czasem nawet to nie jest dobre, gdy jedna świątynia jest tak ładna, że ludzie zaczynają ją uważać bardziej za muzeum, atrakcję muzealną, niż za przybytek Boga. I tam widać to też w Wiedniu, że jak wchodzimy do tej świątyni, no to tam są turyści, robią zdjęcia, nikt się nie zatrzymuje przed Chrystusem Eucharystycznym, przed obrazem Panny Marii z Sanktuarium w Máriapócs [na Węgrzech], nikt się tym nie interesuje, tylko idą, robią zdjęcia i robią zdjęcia.
Niestety, ostatnio zdarzyło się, że w tym kościele odbywały się koncerty, które nie mają nic wspólnego z Kościołem, z Kościołem katolickim, ale także z chrześcijaństwem. Po prostu koncerty, które wzbudziły oburzenie wielu katolików. Ale ja nie chcę mówić o tych wydarzeniach, chociaż można by je wielokrotnie podkreślać, że żyjemy w tak trudnych czasach, kiedy nawet niektórzy biskupi, księża, chodzą na takie koncerty i tam z uśmiechem oklaskują półnagich artystów, którzy tam reprezentują się, czy nie wiemy w jakiej, w jakiej - to znaczy jakiej orientacji seksualnej: czy są to mężczyźni, kobiety, czy ktokolwiek inny, a i tak oklaskują ich w tak świętym miejscu, jakim jest katedra św. Szczepana. Muszę to powiedzieć, ponieważ jest to mój osobisty ból, jako człowieka wierzącego, jako kapłana, jako biskupa.
W czasie II wojny światowej bomba uszkodziła część tego pięknego kościoła. Władze próbowały naprawić uszkodzoną część zgodnie z pierwotnymi planami. Jednak nigdzie nie można było ich znaleźć. Dlatego musieli płacić ogromne sumy tym, którzy próbowali naśladować oryginalną część i odrestaurować świątynię, aby nadać jej pierwotny wygląd. Jak Warszawa, prawda? Warszawa całkowicie zburzona i odbudowana, np. Zamek Królewski, katedra. Coś podobnego stało się z tą katedrą św. Szczepana w Wiedniu, że znaleźli się artyści, znaleźli się tacy, którzy próbowali jak najwierniej oddać tę oryginalną katedrę. Cały świat, można powiedzieć, jest całkiem zrujnowany ludzką pychą i nienawiścią. Ojciec Lombardi, słynny kaznodzieja, podczas Mszy Świętej, gdy po odnowieniu katedrze św. Szczepana, przy jej poświęceniu, powiedział: „Cały świat jest zrujnowany przez ludzką pychę i nienawiść. Jedynym sposobem naprawy świata jest powrót człowieka do pierwotnego boskiego planu, do zachowania woli Boga. W ten sposób świątynia Boga, którą jesteśmy my sami, doprowadzi nas do pierwotnego stanu, w jakim chce nas mieć Bóg i Jezus Chrystus”.
Miał rację. Nie tyle świątynie artystyczne zbawiają świat, ale przede wszystkim świątynia duchowa, jaką jest Kościół katolicki. Hrabia Esterházy pochodzi ze wsi, w której jako chłopiec nauczył się języka słowackiego. A ponieważ został wychowany przez wierzących rodziców, szanował nawet tych, którzy byli innego wyznania, a nawet tych, którzy w ogóle nie mieli wiary. Dowodem na to jest fakt, że w ówczesnym parlamencie słowackim, 15 maja 1942 r. głosował przeciwko tzw. żydowskiej ustawie o wysiedleniu ludności żydowskiej. Jeszcze więcej. W 1944 r. pomógł kilkuset Żydom uciec przed deportacją do obozu koncentracyjnego.
W swoim domu we wsi Veľké Zálužie - Nyitraújlak ukrywał prześladowanych Żydów. Za pomocą fałszywych dokumentów pomagał wielkim rzeszom Żydów, Czechów, Słowaków i Polaków przekroczyć granicę słowacko-węgierską, ratując im w ten sposób życie. Wypełnił Jezusowe przykazanie miłości bliźniego co do słowa i co do litery: „Cokolwiek uczyniliście najmniejszemu z tych, Mnieście uczynili”. Nie trzeba dodawać, że Gestapo miało go za to pod obserwacją. Po zakończeniu wojny, pod sfingowanymi zarzutami, komunistyczne władze Czechosłowacji, które doszły do władzy, aresztowały go. Skazano go na śmierć za rzekomą kolaborację z nazistami. Najpierw cierpiał w rosyjskim obozie pracy w Gułagu. Następnie wyrok śmierci został zamieniony na dożywotnie więzienie. Przeszedł przez wszystkie więzienia ówczesnej Czechosłowacji.
Ale ani jedno więzienie i ciągłe upokorzenia nie złamały jego wiary w Boga. Wielu z jego współwięźniów twierdziło, że nie było dnia, żeby się nie modlił. Zachęcał nawet innych współwięźniów do modlitwy i wytrwałości w wierze, nawet księży i zakonników, którzy zaczęli tracić nadzieję. To też jest świadectwem jego zaufania do Boga, który, choć dopuszcza, nie opuszcza. Po 12 latach więzienia zmarł 8 marca 1957 r. w wieku 56 lat w więzieniu w Mirove na Morawach. János Esterházy był więc człowiekiem, bardzo ludzkim politykiem. Chrześcijanin, nie tylko z nazwy, ale w swoim życiu. Jak, ci, którzy szacunek dla życia traktowali naprawdę konsekwentnie i poważnie.
Drodzy Bracia i Siostry, w dzisiejszym świecie jesteśmy świadkami tego, że życie ludzkie w wielu przypadkach nie ma już żadnej wartości. Na co dzień widzimy zamachy bombowe, morderstwa, praktyki mafijne, kiedy ludzie znikają bez śladu. Ciała ich są rozpuszczane w kwasie.
Prześladowanie, szkalowanie, a często nieludzkie traktowanie innych ludzi. Kilka dni temu, podczas wizyty na Słowacji, Ojciec Święty Franciszek podkreślił, że życie jest święte, ponieważ daje nam je sam Bóg. Ile mamy nienarodzonych dzieci? Czy wiecie, że w niektórych krajach w Europie uchwalono prawo o tak zwanej wspomaganej, tak zwanej wspomaganej śmierci - eutanazji? Stary, chory człowiek jest ciężarem dla rodziny, dla społeczeństwa i dlatego człowiek w białym fartuchu, który niesłusznie nosi to miano - lekarz, bo on nie leczy, ale zabija w tym przypadku, który ma chronić życie, zakończy je śmiertelnym zastrzykiem, nawet w Holandii, w Belgii, nawet małe dzieci. Mówimy z oburzeniem o tym, co się stało w Auschwitz, co się stało w Mauthausen i nie wiem gdzie jeszcze, i wcale nam to nie przeszkadza, że żyjemy w takich czasach?
Kiedy jedna nasza polityczka mówi: „No to jak się okaże, że dziecko prawdopodobnie nie będzie zdrowe, to trzeba się go pozbyć z łona matki”. Pokazałbym tych zwycięzców olimpijskich, tych niepełnosprawnych, którzy wrócili z paraolimpiady i przywieźli nam najwięcej złotych medali, i pokazałbym jej: no i co z tego, to są ci wszyscy ludzie, którzy według ciebie zostali skazani na śmierć, bo są niepełnosprawni. I widzicie, jesteśmy z nich dumni, że paraolimpijczycy wygrali w tak wielu dyscyplinach sportowych. Jedno jajo orła, gdy ktoś je rozbije, płaci karę w wysokości 100 000 euro. Orzeł tatrzański. Bierze to jajko i rozbija je, i płaci 100.000€ kary. A ludzki embrion nie jest tyle wart?
Bracia i Siostry! Muszę to połączyć z przypadkiem Jánosa Esterházyego, który oddał życie za wielu, który wskazał nam drogę, że trzeba kochać bliźniego jak siebie samego. Co to znaczy kochać bliźniego jak siebie samego? Wielu mówi: ale wy, kiedy tak ostro mówicie przeciwko naszym ludziom, naszym politykom, nie kochacie ich jak siebie samych. Co to za miłość, gdy mówisz ostro? Ale jest zupełnie inaczej. Czy wiesz, jak kochamy siebie? W jaki sposób?
Przez to kochamy siebie, że chcemy osiągnąć zbawienie - Niebo. Dlatego chodzimy do spowiedzi. Dlatego pokutujemy, aby osiągnąć zbawienie. To jest największa miłość do nas samych. I chcemy, aby inni osiągnęli Niebo. I dlatego ostrzegamy ich, że, drogi Bracie, uważaj, tam jest wielka przepaść! Nie idź tą drogą, abyś nie został potępiony, ale zbawiony! To jest moja miłość do moich bliźnich, zarówno niewierzących, jak i tych, którzy zwracają się przeciwko nam. Miłość, to znaczy, że chcemy przyprowadzić tych Braci i Siostry na drogę Zbawienia. Ponieważ jesteśmy katolikami, jesteśmy chrześcijanami. W czasach moich studiów teologicznych, jak już wspomniałem, jeden z naszych ulubionych profesorów, dr Józef Buda, dożył 70 lat i on również dał świadectwo o Jánosu Esterházym. Byli to również ojcowie lazaryści - misjonarze CM, Štefan Krištín, Ján Hutira, Opálka - z których wielu również siedziało w Mírovie i mówiło o nim w samych superlatywach, jako o wzorze człowieka chrześcijańskiego i polityka, intelektualisty i szlachcica.
*#Moi Drodzy Bracia i Siostry!
Jeśli nie tylko będziemy podziwiać, ale i naśladować Jánosa Esterházyego w tym względzie, będzie coraz więcej dobrych, uczciwych ludzi, a świat wokół nas stanie się naprawdę lepszy i piękniejszy. Życzę Wam wszystkim, abyście doczekali chwili, kiedy Kościół powie, że hrabia był nie tylko wielkim politykiem, ale także wielkim, gorliwym i przykładnym chrześcijaninem, i dlatego ogłosi go błogosławionym i, jak sądzę, pewnego dnia świętym. Amen. [oklaski]
Kim był János Esterházy?
16 września 2017 r. w miejscowości Alsóbodok (Dolné Obdokovce) k. Nitry, na Słowacji odbyły się kościelne uroczystości złożenia urny z prochami Jánosa Esterházyego, urodzonego z matki Polki węgierskiego polityka, posła do parlamentów Czechosłowacji i Słowacji, zmarłego 8 marca 1957 r. w komunistycznym więzieniu w Mírovie, na Morawach. Symboliczną urnę przekazała jego córka, Alíz Malfatti-Esterházy. Urnę umieszczono w krypcie specjalnie na tę okazję wybudowanej kaplicy pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Parku Pamięci Życia i Męczeństwa Jánosa Esterházyego, którego ofiarodawcą jest Boldizsár Paulisz, miejscowy przedsiębiorca i właściciel szkoły.
János Esterházy był wybitną postacią życia społecznego i politycznego Europy Środkowej po I wojnie światowej. Pochodził ze szlacheckiego rodu Esterházych z ówczesnych Górnych Węgier. Urodził się 14 marca 1901 r. w Nyitraújlak (Veľké Zálužie). Jego matką była Elżbieta Tarnowska, córka rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisława Tarnowskiego.
Do życia politycznego węgierskiej mniejszości w Czechosłowacji wszedł jako członek Krajowej Partii Chrześcijańsko-Socjalistycznej. W 1931 r. został wybrany na przewodniczącego Czechosłowackiej Ligi Węgierskiego Sojuszu Ludowego, rok później na przewodniczącego Krajowej Partii Chrześcijańsko-Socjalistycznej. Od 1935 r. był posłem do Parlamentu w Pradze, z okręgu koszyckiego. W 1936 wybrany został przewodniczącym Zjednoczonej Partii Węgierskiej. Po pierwszym arbitrażu wiedeńskim pozostał na Słowacji, pełniąc do aresztowania wiosną 1945 r. funkcję przewodniczącego Węgierskiej Partii Słowacji. W l. 1938-45 był posłem do Parlamentu Słowacji.
Mimo różnych nacisków zawsze pozostał wierny chrześcijańskim i konserwatywnym ideałom. Zdecydowanie odrzucał faszyzm, nazizm i komunizm. W czasie II wojny światowej z narażeniem życia pomagał ludziom różnych narodowości, w tym uchodźcom z Polski, ratował Żydów. Odważnie potępił zbrodnię katyńską. 15 maja 1942 r. w Parlamencie słowackim, powołując się na swą wiarę i sumienie, otwarcie sprzeciwił się ustawom antyżydowskim.
W grudniu 1944 r., w Budapeszcie został zatrzymany przez nilaszowców, którzy bezskutecznie próbowali go zmusić do ustąpienia z funkcji przewodniczącego węgierskiej partii na Słowacji. W tym samym czasie nakaz aresztowania wydał sąd Państwa Słowackiego oraz gestapo, co spowodowało zejście do podziemia.
W 1945 r. wziął jeszcze udział w kampanii na rzecz obrony praw Węgrów, w ogłoszeniu programu rządowego w Koszycach. Po tym został aresztowany i przekazany NKWD, które wywiozło go do obozu pracy – gułagu na 10 lat.
W 1947 r. słowacki Sąd Ludowy w pokazowym procesie zaocznie skazał go na śmierć przez powieszenie. Władze sowieckie wydały go Czechosłowacji w 1949 r. Prezydent państwa „w drodze łaski” zamienił karę śmierci na dożywocie, co w przypadku ciężko chorego na gruźlicę oznaczało powolne konanie w najcięższych więzieniach, bez możliwości należytego leczenia.
Zmarł 8 marca 1957 r. w więziemiu w Mírovie. Ciało zostało skremowane. Prochów nigdy nie wydano rodzinie. W 2007 r., na prośbę rodziny i węgierskiego rządu, przy poparciu Karela Schwarzenberga, b. ministra spraw zagranicznych Czech, dokonano poszukiwań i stwierdzono, że prochy zostały pochowane w zbiorowym grobie ofiar komunizmu w Pradze. Symboliczne prochy z tego właśnie grobu przekazano córce, Alíz Malfatti-Esterházy.
Najwyższa prokuratura Federacji Rosyjskiej rehabilitowała Jánosa Esterházyego 21 stycznia 1993 r. Tego roku kierujący wiedeńskim biurem dokumentacji Holokaustu Simon Wiesenthal zwrócił się do odpowiednich władz o podobną rehabilitację na Słowacji. To samo uczynili ministrowie spraw zagranicznych Austrii, Alois Mock w 1999 i Węgier, János Martonyi w 2001 r. Na Słowacji do dzisiaj nie został zrehabilitowany.
W maju 2009 r. prezydent Polski Lech Kaczyński przyznał pośmiertnie Jánosowi Esterházyemu order Polonia Restituta.
W maju 2010 r. Instytut Yad Vashem wyraził „uznanie i wdzięczność” Jánosowi Esterházyemu za ratowanie Żydów w czasie wojny. W 2011 r. Liga Przeciwko Zniesławieniu (ADL) przyznała mu in memoriam odznaczenie „Za odwagę”, za jego sprzeciw wobec słowackich ustaw wymierzonych przeciw Żydom.
Wspólnota Węgrów na Słowacji i w Czechach zawsze uznawała i uznaje Jánosa Esterházyego za swojego bohatera i męczennika, za wzór obrońcy godności i praw człowieka, zawsze otwartego na pojednanie. Do dziś powstało 25 różnych miejsc upamiętniających jego pamięć, życie, ofiarną służbę i męczeństwo.
Skaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/567336-janos-esterhazy-meczennik-ktory-jednoczy-nasze-narody