„On się znajduje w stanie co najmniej apostazji. Następnym krokiem, który trzeba rozważyć, jest kara kanoniczna, która w przypadku przestępstwa apostazji byłaby ekskomuniką“.
W ten sposób kardynał Raymond Leo Burke, były prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej, opisał sytuację, w której znajduje się prezydent USA Joe Biden, jeśli mówimy o nim jako o katoliku, co sam zawsze deklarował.
Kolejny ważny głos
Burke to kolejny biskup z USA, który wypowiedział się na temat problemu nękającego amerykańskich prałatów od czasu przybycia Bidena do Białego Domu.
Istota tego problemu jest następująca: jak zareagować na widoczny fakt, że Biden podejmuje decyzje polityczne, które są w całkowitej sprzeczności z wiarą katolicką. I to w jednej z najważniejszych kwestii, moralności, ale nie tylko katolickiej lecz także ogólnej, czyli ochrony życia nienarodzonych.
Przypomnijmy, jedna z pierwszych decyzji prezydenta Bidena dotyczyła aborcji. Biden anulował zakaz wspierania przez USA organizacji międzynarodowych, które wykonują zabiegi przerywania ciąży. Zakaz ten, tzw. Mexico City Policy, został wprowadzony jeszcze przez prezydenta Ronalda Reagana, a wrócił do niego Donald Trump. Oznacza to, że do organizacji takich jak Planned Parenthood, która zorganizowała sieć klinik aborcyjnych w całych Stanach Zjednoczonych, zacznie znowu wpływać milion dolarów.
Jego administracja szykuje jeszcze gorsze rzeczy, jeśli chodzi o aborcję. Biden już obiecał uchylenie Hyde Amandment. To prawo z 1976 r., które zabrania finansowania aborcji z pieniędzy budżetu państwa federalnego. Jego zniesienie oznacza, że państwo zapłaci za aborcję na żądanie, a liczba tych zabiegów wzrośnie.
Jednocześnie przez cały ten czas Biden prowadzi regularne życie sakramentalne, co oznacza, że przyjmuje komunię. W ten sposób jego regularne uczestniczenie w sakramentach staje się niebezpiecznym antyświadectwem. W rzeczywistości staje się to skandalem, którym biskupi muszą się zająć. Burke uważa, że cała sytuacja wymaga ekskomuniki Bidena. Jednak opcja ta wydaje się przesadzona i o wiele bardziej realistyczna wydaje się być ta dotycząca odmowy komunii.
W sensie kanonicznym sprawa jest dość jasna. Kanon 915 Kodeksu Prawa Kanonicznego stwierdza wyraźnie, że do Komunii dopuszczone mogą być jedynie osoby w stanie łaski uświęcającej i wolne od grzechu śmiertelnego. Nie mogą tego robić ludzie uparcie trwający w jawnym grzechu ciężkim. Decyzje Bidena, z powodu których będzie zabijanych jeszcze więcej nienarodzonych dzieci niż miało to miejsce wcześniej, nie można opisać inaczej niż – uparte trwanie w jawnym grzechu ciężkim. Niewielu chce temu zaprzeczyć.
Jednak sytuacja zaczyna się zmieniać, gdy przechodzimy z obszaru życia duchowego i kościelnego do tego - politycznego. To tutaj pojawiają się różne wątpliwości co do tego, jak by to wyglądało, gdyby amerykańskiemu prezydentowi, pierwszemu katolikowi w Białym Domu po 60 latach, naprawdę odmawiano komunii, dokądkolwiek się udaje? Czy nie byłby to dodatkowy impuls dla wszystkich, którzy nawet teraz nie kochają Kościoła? To argument przeciwników ukarania Bidena, których jest wielu również między amerykańskimi biskupami. Niektórzy argumentują, że poza tymi powodami politycznymi, podjęcie decyzji o odmowie komunii Bidenowi nie jest łatwe również z powodów duszpasterskich. Jeśli Kościół zacznie traktować sakrament Komunii jako środek kary lub nagrody, czy nie zaszkodzi to prawdziwej naturze tego sakramentu, który jest przede wszystkim darem Chrystusa dla swoich wiernych?
Jaki sygnał wysyłają biskupi?
W przeciwieństwie do tych argumentów stoi jednak taki, który jest silniejszy niż wszystkie powyższe. Jeśli amerykańscy biskupi pozwolą Bidenowi zachowywać się tak, jak teraz, wysyłają mocne przesłanie, najpierw do Kościoła, a następnie do świata, że szacunek dla Magisterium nie jest już warunkiem wstępnym prowadzenia prawego życia sakramentalnego.
Jak dobrze zauważył arcybiskup Charles Chaput, biskupi jego stanu złożą ważne świadectwo całemu Kościołowi. A kierunek, w którym pójdzie znaczna część tego Kościoła będzie zależał od tego, jakie to świadectwo będzie, pozytywne czy negatywnie. Stawka jest wysoka i znacznie ważniejsza niż „negatywny PR” oraz polityczne konsekwencje, jakie może mieć decyzja episkopatu.
Niedawno ogłoszono, że biskupi USA zdecydują w czerwcu o sporządzeniu dokumentu, który powinien zająć się tą kwestią. Dokument powinien być gotowy do listopada br. Co dokładnie zostanie w nim zapisane, dopiero się okaże. Wiemy tylko, że wiele zależy od decyzji biskupów i czy Kościół, któremu przewodzą będzie ewangelicznie autentyczny.
Podobny dylemat może wkrótce dręczyć polskich biskupów. W Polsce mamy takie partie jak Platforma Obywatelska, która niedawno jako cel programowy zadeklarowała legalizację aborcji, a nadal ma dużą liczbę katolików w swoich szeregach. Jeśli ci katolicy podejmą w przyszłości decyzje, które doprowadzą do śmierci tysięcy nienarodzonych dzieci - jak biskupi na to zareagują?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/545742-prezydentura-bidena-jest-wielkim-testem-dla-biskupow-w-usa