110 lat temu, 6 sierpnia 1914 r., z krakowskich Oleandrów w kierunku ziem zaboru rosyjskiego wyruszyła I Kompania Kadrowa. „Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi. (…) Jedynym waszym znakiem jest odtąd orzeł biały” – mówił do swoich żołnierzy Józef Piłsudski.
Nie byłoby legionistów bez strzelców, a strzelców bez założonego w 1908 r. w Galicji w zaborze austriackim tajnego Związku Walki Czynnej
— podkreśla prof. Andrzej Chwalba w monografii „Legiony Polskie 1914–1918”.
Legiony stanowiły konglomerat wielu środowisk, często różniących się w zapatrywaniach na sprawę polską. Nie ograniczały się wyłącznie do zwolenników socjalizmu niepodległościowego zgromadzonych wokół Józefa Piłsudskiego, który od kilku lat tworzył w Galicji tajne i jawne struktury przygotowujące kadry armii mającej walczyć o przyszłą niepodległość w momencie wybuchu wojny pomiędzy zaborcami.
Piłsudski zarządził mobilizację
Na wieść o wybuchu wojny austro-węgiersko-rosyjskiej Piłsudski zarządził mobilizację i koncentrację wiernych mu organizacji paramilitarnych – Strzelca, Drużyn Strzeleckich, Polowych Drużyn Sokoła oraz innych organizacji paramilitarnych i harcerskich działających w zaborze austriackim. 2 sierpnia 1914 r. otrzymał od wojskowych władz austriackich zgodę na podjęcie działań. Wówczas także poinformowano go, iż po wybuchu wojny rosyjsko-austriackiej polskie formacje mają działać na kierunku Miechów - Jędrzejów - Kielce. Decyzja ta zmieniała wcześniejsze plany, które przewidywały wkroczenie polskich oddziałów do Zagłębia Dąbrowskiego. Decyzja ta ograniczała możliwości działania powołanej formacji, ponieważ tylko w zdominowanym przez lewicę niepodległościową Zagłębiu Dąbrowskim żołnierze Piłsudskiego mogli liczyć na wsparcie miejscowej ludności.
Już 3 sierpnia 1914 r. w krakowskich Oleandrach zorganizowana została I Kompania Kadrowa. Liczący 144 żołnierzy oddział składał się ze słuchaczy szkół oficerskich Strzelca i Polskich Drużyn Strzeleckich - organizacji mających wykształcić kadry przyszłego Wojska Polskiego.
W przemówieniu wygłoszonym do I Kompanii w dniu jej sformowania Piłsudski mówił:
Odtąd nie ma ani Strzelców, ani Drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi. Znoszę wszelkie odznaki specjalnych grup. Jedynym waszym znakiem jest odtąd orzeł biały. (…) Żołnierze!… Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru, jako czołowa kolumna wojska polskiego idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny. Wszyscy jesteście równi wobec ofiar, jakie ponieść macie. Wszyscy jesteście żołnierzami. Nie naznaczam szarż, każę tylko doświadczeńszym wśród was pełnić funkcje dowódców. Szarże uzyskacie w bitwach. Każdy z was może zostać oficerem, jak również każdy oficer może znów zejść do szeregowców, czego oby nie było… Patrzę na was jako na kadry, z których rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was jako pierwszą kadrową kompanię.
„Historia o was nie zapomni”
Jeszcze przed powołaniem I Kompanii Kadrowej Piłsudski rozkazał Władysławowi Belinie-Prażmowskiemu, oficerowi Związku Strzeleckiego, sformowanie siedmioosobowego patrolu i wkroczenie do Królestwa Polskiego. Celem patrolu było przeszkodzenie mobilizacji rezerwistów na terenach przygranicznych, zaktywizowanie ludności oraz zebranie wiadomości o siłach i kierunkach działań oddziałów rosyjskich. Tym samym działania „siódemki” były przygotowaniem do wkroczenia większych sił dowodzonych przez Piłsudskiego, planowanego wybuchu powstania oraz marszu na Warszawę. Granicę z Kongresówką przekroczyli dwoma bryczkami nad ranem 3 sierpnia. Kilka godzin wcześniej Piłsudski pożegnał ich na Oleandrach słowami:
Choć będziecie wisieć, spełnicie pięknie żołnierski obowiązek, a historia o was nie zapomni.
Był to pierwszy od 1864 r. zbrojny oddział polski operujący na terenie Królestwa Polskiego. Jeszcze tego samego dnia patrol dotarł do dworku w Goszycach. Tam zostali powitani przez działaczkę niepodległościową, znajomą „Bończy” Zofię Zawiszankę. Gospodyni dworu poinformowała por. Prażmowskiego o posterunkach rosyjskich, rozlokowanych na linii Skalmierz–Słomniki. W związku z tym – tłumaczył w raporcie – aby uniknąć zbrojnej konfrontacji, obrał drogę polnymi ścieżkami. 4 sierpnia wśród Rosjan rozeszła się plotka o dużym oddziale zmierzającym do Jędrzejowa. Z miasteczka uciekli carscy urzędnicy i wojskowi prowadzący mobilizację. Patrol wkroczył do miejscowości kilka godzin później. Sytuacja powtórzyła się w innej wsi na pograniczu Kongresówki i Galicji.
W 10 minut po opuszczeniu przez ów nocujący w Prędocinie szwadron [rosyjskiej straży granicznej] wsi zająłem wieś i zachowałem pozory, jakobym miał zamiar gonić uciekających, co na miejscowej ludności wywarło duże wrażenie, tak że nawet wyszedł ksiądz z krzyżem błogosławić nas
— pisał dowódca patrolu w raporcie sporządzonym po powrocie na Oleandry.
Patrol Beliny
Patrol Beliny powrócił na podkrakowskie Oleandry. 4 sierpnia Prażmowski złożył raport dowódcy powstającej I Kompanii Kadrowej.
Ludność wiejska, jak się rzekło, zachowywała się wyczekująco, w rozmowach z nami twierdziła, że jak będzie trza, to pójdzie do polskiego wojska, bo już raz trza skończyć z tym moskaliskiem. Wszystkie nasze życzenia spełniano natychmiast, a nawet w Goszycach witano i żegnano nas owacyjnie
— czytamy w raporcie Beliny-Prażmowskiego. Entuzjazm polskiej ludności nie powtórzył się kilka dni później na ulicach Kielc.
6 sierpnia 1914 r., około godzinę przed świtem, I Kompania Kadrowa wyruszyła z krakowskich Oleandrów w kierunku granicy Królestwa Polskiego. Na jej czele stał wyznaczony przez Piłsudskiego por. Tadeusz Kasprzycki - oficer Związku Strzeleckiego. W dniu wymarszu I Kompanii Piłsudski w trakcie posiedzenia Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych w Krakowie oświadczył, że w Warszawie powstał tajny Rząd Narodowy, który mianował go komendantem polskich sił zbrojnych.
W rozpowszechnianej odezwie podpisanej przez „Komendanta Głównego Wojska Polskiego Józefa Piłsudskiego” stwierdzano m.in.:
Kadry armii polskiej wkroczyły na ziemię Królestwa Polskiego, zajmując ją na rzecz jej właściwego, istotnego jedynego gospodarza - Ludu Polskiego, który ją swą krwawicą użyźnił i wzbogacił. Zajmują ją w imieniu Władzy Naczelnej Rządu Narodowego. Niesiemy całemu narodowi rozkucie kajdan, poszczególnym zaś jego warstwom warunki moralnego rozwoju. Z dniem dzisiejszym cały Naród skupić się winien w jednym obozie pod kierownictwem Rządu Narodowego. Poza tym obozem zostaną tylko zdrajcy, dla których potrafimy być bezwzględni.
W rzeczywistości żaden „Rząd Narodowy” w Warszawie wówczas nie powstał, a cała akcja była mistyfikacją mającą zwiększyć szansę powodzenia podjętych przez Piłsudskiego działań.
„Cztery lata w służbie Komendanta”
Tymczasem I Kompania, idąc przez Miechów i Jędrzejów, 12 sierpnia wkroczyła do Kielc. Żołnierze przyjmowani byli przez mieszkańców Królestwa bardzo chłodno. Roman Starzyński we wspomnieniach „Cztery lata w służbie Komendanta” pisał o gorzkich odczuciach strzelców:
Na rynku (miasteczka Skała) tłum ciekawych obserwuje przemarsz +obcego+ wojska. +Nasi+ odeszli. Tych +obcych+ nikt nie wita, nikt nie pozdrawia. Ciekawy tłum - patrzy i milczy. Nikt nie wyniesie szklanki wody, nikt nie poda kromki chleba. To już nie Krakowskie, nie polska Galicja, to Rosja zaludniona szczepem mówiącym po polsku, ale czującym po rosyjsku. (…) Pod wpływem takiego przyjęcia rodziły się w nas myśli, które później znalazły wyraz w hymnie Pierwszej Brygady”. Starzyński miał na myśli słowa: „Nie trzeba nam od was uznania,/ Ni waszych skarg, ni waszych łez/ Przeminął już czas kołatania/ Do waszych serc próśb nadszedł kres!”.
Klęska wyprawy na Kielce sprawiła, że plany Piłsudskiego wydawały się całkowicie skompromitowane. Pomoc nadeszła ze strony galicyjskich polityków, którzy uzyskali zgodę władz austriackich na powstanie dwóch Legionów Polskich. Miały być one ochotniczymi formacjami walczącymi u boku armii austro-węgierskiej i zachowującymi polskie symbole narodowe. 16 sierpnia 1914 r. w Krakowie utworzony został przez wszystkie galicyjskie ugrupowania polityczne Naczelny Komitet Narodowy, będący „najwyższą instancją w zakresie wojskowej, skarbowej i politycznej organizacji zbrojnych sił polskich”. Pod jego patronatem zaczęto tworzyć Legiony Polskie. I Kompania Kadrowa stała się zalążkiem 1 pułku piechoty, który następnie rozrósł się do I Brygady Legionów Polskich.
Od początku Legiony były przedmiotem gry politycznej stronnictw Galicji. Józef Piłsudski, dowódca I Brygady, był skonfliktowany z Komendą Legionów, a także Departamentem Wojskowym NKN. Uważał Legiony za argument i instrument w walce o niepodległą Polskę, podczas gdy Komenda Legionów i NKN opowiadały się za tzw. rozwiązaniem austro-węgierskim, którego celem miało być połączenie ziem Królestwa Polskiego z Austro-Węgrami i stworzenie trzeciego, polskiego członu monarchii habsburskiej. Piłsudski dążył do objęcia kontroli nad całymi Legionami oraz jak największego ograniczenia wpływów austriackich.
Akt 5 listopada
Nastroje legionistów wykrwawiających się w krwawych bojach pogarszał stosunek wielu oficerów austriackich, pod których dowództwem Legiony walczyły na froncie. Wielu z nich niechętnie patrzyło na odrębność Legionów wyrażającą się mundurami i polskim patriotyzmem. Promieniem nadziei było ogłoszenie Aktu 5 listopada zapowiadającego powstanie autonomicznego Królestwa Polskiego u boku Państw Centralnych. Kilka tygodni później Legiony przemaszerowały w defiladzie ulicami Warszawy.
W lipcu 1917 roku złożenia przysięgi na wierność władcom Austro-Węgier i Niemiec odmówiła większość żołnierzy Legionów. Ci, którzy byli mieszkańcami Królestwa Polskiego, zostali internowani w obozach w Beniaminowie (oficerowie) i Szczypiornie (podoficerowie, szeregowcy). Część legionistów obywateli Austro-Węgier, solidaryzująca się z odmawiającymi przysięgi, została wcielona do wojska austriackiego, natomiast oficerowie i żołnierze z II Brygady, którzy postanowili trwać w szeregach, weszli w skład reaktywowanego Polskiego Korpusu Posiłkowego, będącego w dyspozycji austriackiej Naczelnej Komendy. Liczył on jesienią 1917 r. ok. 6 tys. żołnierzy. Dowódcą korpusu był płk Zygmunt Zieliński. I i III Brygada zostały rozformowane.
9 lutego 1918 r. Austro-Węgry i Niemcy zawarły z Ukraińską Centralną Radą traktat w Brześciu, na mocy którego Chełmszczyzna i część Podlasia miały wejść w skład państwa ukraińskiego. W proteście przeciw temu II Brygada, dowodzona przez Józefa Hallera, z 15 na 16 lutego 1918 r. przedarła się w walce przez linię frontu, na stronę rosyjską. Żołnierze, którym to się nie udało, zostali internowani. Ostatnim epizodem legionowej epopei był bój II Brygady z oddziałami niemieckimi pod Kaniowem 11 maja 1918 r. i jej kapitulacja.
Przez Legiony przewinęło się 35-40 tys. żołnierzy. Poległo ok. 3 tys. 1358 żołnierzy Legionów otrzymało order Virtuti Militari. Ci, którzy przeżyli, stanowili elitę odrodzonej Polski.
Tytuł do chwały I Brygady polega nie tylko na tym, że miała ona wielu rycerzy, ale że stworzyła atmosferę, w której surowiec ludzki, najróżniejszego autoramentu, przetapiał się na żołnierzy Polski Walczącej
— pisał we wspomnieniach jeden z legionistów.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/701497-110-lat-temu-z-oleandrow-wyruszyla-i-kompania-kadrowa