„Gdyby Armia Krajowa nie stoczyła takiej wielkiej bitwy, uchyliła się od niej, to trochę by się jednak okryła niesławą. Bo zapowiadano rozprawę z Niemcami, a jak przyszło co do czego to się od niej uchyliła. Ale ona wydała tę wielką bitwę, która trwała 2 miesiące, chociaż miała trwać tylko kilka dni ” - mówi na antenie TV wPolsce Powstaniec Warszawski major Jakub Nowakowski, ps. „Tomek”.
Major Nowakowski przyznaje, że tegoroczne obchody okrągłej, 80. rocznicy Powstania Warszawskiego, były dla niego bardzo wzruszające.
Byłem wzruszony przyjaźnią, z jaką przyjmowali nas uczestnicy obchodów. Jak jechaliśmy rikszami otaczały nas tłumy, wiwatowały. Ciągle słyszało się okrzyk „Chwała Bohaterom!”. Przechodziło się między szpalerami ludzi, którzy ten okrzyk wznosili. Niektórzy podawali rękę, całowali! Z wieloma pięknymi kobietami się ucałowałem! Było bardzo miło, to przyjęcie ze strony publiczności było bardzo przyjemne, więc myślę, że ogromna większość mieszkańców Warszawy pozytywnie ocenia Powstanie Warszawskie
— relacjonuje powstaniec, podkreślając:
Oczywiście są też tacy, którzy nadal oceniają (Powstanie Warszawskie) negatywnie, ale myślę, że stanowią mniejszość.
CZYTAJ WIĘCEJ: To trzeba zobaczyć! Poruszające sceny w stolicy. Powstańcy przejechali rikszą i odśpiewali powstańcze piosenki z warszawiakami
Udział majora Nowakowskiego
Miałem dosyć zawikłany i pechowy, chociaż szczęśliwie zakończony, ten początek powstania, ponieważ nie spodziewałem się jego wybuchu, dlatego, że było odwołane pogotowie bojowe i wiadomym było, że Niemcy kontratakują na wschód od Warszawy, że tam pomaszerowała dywizja Waffen SS, Hermann Göring i stara się powstrzymać Armię Czerwoną. Dlatego nie spodziewałem się tak rychłego wybuchu i otrzymałem polecenia pełnienia dyżuru na działkach - uprawiałem taką działkę warzywną na Żoliborzu. Akurat padło na ostatni dzień lipca i 1 sierpnia, z noclegiem na tych działkach. Przenocowałem tam i następnego dnia usłyszałem strzelaninę
— wspomina żołnierz batalionu „Zośka”, dodając, że cały czas wierzył, że to nie jest jeszcze początek zrywu.
Myślałem, że to jakaś miejscowa potyczka, która się tak bardzo rozwinęła, ale ta strzelanina nie ustaje, ciągle się wzmaga! Potem było już słychać nawet odgłosy strzałów armatnich!
— opowiada major, relacjonując dalej:
Wyszedłem z działki, a wyjście z działki było od strony Marymontu. Miałem pecha, bo akurat trafiłem na patrol niemiecki, który mnie zatrzymuje, prowadzi do swoje siedziby i tam widzę pełno młodych ludzi zatrzymanych, więc sytuacja była bardzo groźna! Gdybyśmy trafili na bardziej rygorystycznych Niemców, to by nas rozstrzelali, albo w najlepszym razie zatrzymali, jako takich niewolników do czarnych robót, do pędzenia przed czołgami itp. Ale wśród tych młodych ludzi znalazł się jeden, świetnie mówiący po niemiecku, który umiał jakoś tych Niemców tak zbajerować, oczywiście trochę się im podlizując, ale ratował nam życie. Dowódca tych Niemców, taki sobie zwyczajny oficerek, nawet taki poczciwie wyglądający, przetrzymał nas tylko przez noc i wypuścił następnego dnia
Z niemieckiego aresztu wyszedł na warszawski Żoliborz.
Widzę, Żoliborz pusty, idę czym prędzej do mieszkania, a tam się dowiaduję od rodziców, że był tutaj najpierw dowódca kompanii, który zostawił rozkaz stawienia się na Woli, w fabryce Telefunken, to było miejsce zbiórki „Zośki”, ale zaraz po nim przyszedł dowódca plutonu, który powiedział, że idzie opróżnić nasz magazyn broń
— wspomina żołnierz batalionu „Zośka”, który w trakcie powstania walczył jednak pod inną „banderą”:
Chociaż należałem do „Zośki”, to ponieważ Żoliborz został odcięty od Warszawy, to dowódca naszego plutonu utworzył „zośkową” drużynę, którą uzbroił właśnie w tym naszym magazynie na Bielanach i dołączył do zgrupowania „Żniwiarz”. I tak się stało, że walczyliśmy w nim już do koca powstania, chociaż próbowaliśmy nawiązać kontakt ze Starym Miastem, gdzie walczyły główne siły „Zośki”.
Zachowanie Niemców
W rozmowie z Tadeuszem Płużańskim, major Nowakowski wspomina niemiecką reakcję na zryw w stolicy.
Zachowywali się fatalnie. Przede wszystkim zaczęli od rzezi Woli. Wypełniali rozkaz Hitlera i Himmlera, to była dla nich rzecz święta. Szli od domu do domu i wszystkich mieszkańców wyganiali i z karabinu maszynowego rozstrzeliwali. To była rzecz potworna. Oni sami skarżyli się dowództwu, że nie mają czasu na walkę z powstańcami, bo muszą się zajmować mordowaniem ludności. Wobec tego jak przybył ten nowy dowódca - von dem Bach-Zelewski - to on rozkazał już, żeby zaprzestać tej rzezi, tylko rozstrzeliwać powstańców wziętych do niewoli, to byli przeważnie ranni
— opowiada bohater Powstania Warszawskiego
Znaczenie Powstania Warszawskiego
Major Nowakowski uważa, że znaczenie zrywu w stolicy było nie tylko moralne.
To powstanie było nie tylko triumfem moralnym, ale i pewne materialne korzyści z tego wynikały. Chociaż wielu mówi, że tylko było zniszczenie stolicy, ale ja uważam, że pewien zysk materialny był także. W sensie takim, że wzrosło znaczenie Polski wśród aliantów. Wzrósł nasz wkład w II wojnę światową, w walkę z Niemcami. Gdyby Armia Krajowa nie stoczyła takiej wielkiej bitwy, uchyliła się od niej, to trochę by się jednak okryła niesławą, bo zapowiadał rozprawę z Niemcami, a jak przyszło co do czego to się od niej uchyliła. Ale ona wydała tę wielką bitwę, która trwała 2 miesiące, chociaż miała trwać tylko kilka dni
— wyjaśnia major, dodając, że jego zdaniem miało to korzystny wpływ na późniejsze przydzielenie Polsce terenów na zachodzie, już po wojnie.
CZYTAJ TAKŻE: RELACJA. 80. rocznica PW. Zapłonął Ogień Pamięci. Zakończyły się uroczystości na Kopcu Powstania Warszawskiego
wPolsce/jw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/701138-mjr-nowakowski-powstanie-bylo-nie-tylko-triumfem-moralnym