Wobec kolejnej próby zatuszowania zbrodni Służby Bezpieczeństwa na Stanisławie Pyjasie głos zabrała historyk Cecylia Kuta, która na łamach periodyku IPN „Aparat represji w Polsce Ludowej 1944-1989” zrecenzowała książkę Cezarego Łazarewicza „Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa”.
Kto chce wrobić Pyjasa?
Łazarewicz w zeszłym roku włączył się w proces bagatelizowania eSBeckiej machiny niszczenia ludzi a swoją pracą dał asumpt lewicowym i postkomunistycznym redakcjom do drwin z tragedii krakowskiego opozycjonisty - np. tygodnik „Przegląd” nazwał zabójstwo Pyjasa „Kłamstwem krakowskim”.
Przypomnijmy - w nocy z 6 na 7 maja 1977 roku na schodach w kamienicy przy ulicy Szewskiej w Krakowie zginął tragicznie student polonistyki Stanisław Pyjas, już wcześniej osaczany przez funkcjonariuszy SB z pomocą konfidenta Lesława Maleszki, ps. „Ketman”, późniejszego zastępcy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Czy to fakt pochodzenia kapusia ze środowiska Michnika skłonił Łazarewicza do wymazywania roli SB w sprawie zabójstwa Pyjasa? Najnowsza historia Polski zna takie przypadki.
Gdy w maju 2023 roku ukazała się wspomniana książka Łazarewicza natychmiast zareagował tygodnik „Sieci” dając odpór podstawowym dezinformacjom wokół zabójstwa antykomunisty. Wówczas sam Łazarewicz drwił z naszej riposty, choć obiecał ustosunkować się do argumentów - czego ostatecznie nie uczynił.
CZYTAJ TAKŻE
Wildstein w specjalnym wywiadzie odniósł się do nowej publikacji na temat Stanisława Pyjasa
Wildstein i Pyjas. Najbardziej samotna krucjata współczesnej Polski
Trzy przykłady wybielania SB
Musiało minąć dziewięć miesięcy, by historyk z IPN zdążyła dokładnie zbadać rzetelność książki Łazarewicza, a efekty tej obserwacji opublikować w naukowym periodyku.
Z recenzji wynika zasadnicza konkluzja - Łazarewicz chronił w swojej opowieści funkcjonariuszy SB.
Pierwszym z przykładów jest opisywanie jednego z oficerów bezpieki jego pseudonimem operacyjnym, a nie prawdziwym nazwiskiem. I tak oto Marek Szmigielski pojawia się w książce jako „Marek Borys”. Czy autor „Na Szewskiej…” nie chciał zaszkodzić funkcjonariuszowi aparatu represji, skoro nazwisko eSBeka było znane i nie było potrzeby maskować go fikcyjną nazwą?
Drugim z przykładów jest zrobienie ofiary nie z zabitego Stanisława Pyjasa, ale z… konfidenta SB Lesława Maleszki:
Czytelnik może nawet odnieść wrażenie, że ofiarą jest tu „Ketman”, czyli Lesław Maleszka, konfident Służby Bezpieczeństwa, który po ujawnieniu po latach jego rzeczywistej roli został „niesprawiedliwie” potraktowany.
Łazarewicz, wbrew faktom, twierdzi, że donosy „Ketmana” były niegroźne, że Maleszka to „złamany człowiek, wciągnięty do współpracy szantażem i strachem, który podjął grę z potężnym i bezwzględnym przeciwnikiem”.
Przypomina to najgorsze czasy Michnikowszczyzny lat 90-tych, gdzie najwięksi komunistyczni zbrodniarze byli traktowani jako pierwsze ofiary systemu, a narrację tę snuto dla obrony elit PRL przed konsekwencjami prawnymi i politycznymi za ich udział we władzy autorytarnego czy też totalitarnego państwa.
Trzecim z przykładów jest uznanie za wiarygodne zeznań Adama Krzysztoporskiego generała MSW, który odżegnywał się od udziału w zbrodni wygłaszając ideowe zapewnienia o etosie Uniwersytetu Jagiellońskiego (który część esbeków miała ukończyć) i etosie…. samej SB. W ten sposób Łazarewicz przyjął na wiarę laurkę oficera bezpieki, którą wystawił on aparatowi represji.
Wersja bezpieki
Cecylia Kuta wypisuje cały szereg „nieścisłości, niedopowiedzeń czy wręcz błędów” w książce Łazarewicza, ale nie one zdają się być kluczem do zrozumienia autora książki o Pyjasie.
Historyk podaje, że dziennikarz myli w swojej pracy adresy, pojęcia z zakresu funkcjonowania służb, nie rozumie metod operacyjnych, powtarza kłamstwa SB (np. że konkretne akta się nie zachowały, gdy sam Łazarewicz podaje je w bibliografii), pomija rangę donosów Maleszki do SB, w których podsuwał on aparatowi represji jak sobie „poradzić” z krakowską opozycją - wszystko to jednak trudne jest do wytłumaczenia jedynie ignorancją czy brakiem odpowiednich kompetencji.
Tak Cecylia Kuta podsumowuje swoją recenzję książki broniącej SB:
Zaraz po stwierdzeniu zgonu Pyjasa (…) w krakowskiej prasie zamieszczono informację, że w jego krwi było 2,6 promila alkoholu, że spadł on ze schodów i zmarł na miejscu. Taka była oficjalna wersja kreowana przez bezpiekę (…) wersja ta - wbrew ustaleniom historyków i prokuratorów - nadal w pewnych kręgach jest przyjmowana jako wiarygodna.
Niby nikogo nie powinno dziwić, że autor związany z „Gazetą Wyborczą” wybiela zbrodnie SB, ale jednak za każdym razem te biedne ofiary PRL gorliwie donoszące do pełnych etosu esbeków brzmią równie fałszywie i obrzydliwie.
ZOBACZ ROZMOWĘ TELEWIZJI WPOLSCE NA TEMAT KŁAMSTW SB O ŚMIERCI PYJASA:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/683418-zero-zdziwienia-w-ksiazce-o-pyjasie-lazarewicz-wybielal-sb