„Obie strony rodziny mojego dziadka Kazimierza Niemczaka udzielały schronienia rodzinom żydowskim podczas Holokaustu. Ze strony matki ciotka i wujek Antoni i Dorota Szylarowie w tym samym czasie, gdy za ten sam czyn zginęła rodzina Ulmów” – wyjaśnił PAP ks. Michael Niemczak, krewny rodziny Ulmów, która mimo grożącej im kary śmierci udzieliła podczas II wojny światowej schronienia Żydom przed Niemcami.
Bohaterstwo Ulmów motywowane wiarą
Niezrażeni tą masakrą i grożącym im niebezpieczeństwem tego samego losu, ukrywali tę żydowską rodzinę aż do wypędzenia okupantów z Markowej w 1945 roku
— podkreślił mieszkający w USA duchowny.
Jak dodał ojciec jego dziadka, Jan Niemczak, był kuzynem Wiktorii Ulmy (z domu Niemczakow). Ulmowie przez 18 miesięcy chronienia ośmiu Żydom, zanim zostali odkryci przez niemieckich okupantów i zamordowana wraz z Żydami, których próbowali ratować.
Zginęli Józef i Wiktoria, a następnie siedmioro ich dzieci, w tym dziecko, z którym Wiktoria była w ciąży, kiedy została zamordowana. Trauma tamtej chwili zapoczątkowała proces porodu i to dziecko już w chwili narodzin podzieliło los swojej matki
— powiedział ks. Niemczak o wymordowanej przez Niemców rodzinie.
W jego opinii to wiara katolicka motywowała decyzję Ulmów o ryzykowaniu życiem. W rodzinnej Biblii podkreślili historię Dobrego Samarytanina (Łk 10, 29-37) z notatką, którą napisali na marginesie, „Tak”.
W rodzinie, która zapukała do ich drzwi, Ulmowie zobaczyli ludzi, którym z powołania Pana mieli służyć, tak jak dobry Samarytanin służył obcym w potrzebie, a Pan pomagał całemu rodzajowi ludzkiemu w potrzebie
— zaznaczył duchowny.
„Świętość nie jest czymś z odległej przeszłości”
Przypomniał, że po raz pierwszy usłyszał historię Ulmów od ojca, kiedy był w seminarium duchownym.
Bardzo mnie zainspirowała świadomość, że świętość nie jest czymś z odległej przeszłości, niemożliwym dla normalnych ludzi takich jak ty i ja, ale czymś możliwym dla ludzi w każdym pokoleniu i w każdej okoliczności. Sprawiło, że zapragnąłem żyć bardziej heroicznie
— zauważył ksiądz.
Zwrócił uwagę, że nie wpłynęło to na decyzję o zostaniu księdzem. Chciał natomiast powołanie kapłańskie przeżywać tak heroicznie, jak Józef i Wiktoria przeżywali swoje powołanie do małżeństwa.
Chcę prowadzić lud Boży z tą samą odwagą i wiarą, z jaką Józef i Wiktoria prowadzili swoje dzieci do chwały niebieskiej
— stwierdził kapłan.
Przesłanie przypowieści o miłosiernym Samarytaninie
Wyraził nadzieję, że beatyfikacja Ulmów przekazuje przesłanie przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, którą tak bardzo ukochali.
Każde życie, na każdym etapie życia, niezależnie od rasy i religii, jest nieskończenie cenne i warte obrony. Modlę się, abyśmy znaleźli wspólną płaszczyznę dotyczącą wrodzonej godności każdego ludzkiego życia jako miejsce, w którym można dyskutować o różnicach we wzajemnym szacunku i podziwie, a nie w defensywie i wrogości
— akcentował ks. Niemczak.
Za jedną z najwspanialszych lekcji, jakie daje beatyfikacja rodziny Ulmów, uznał jedność rodziny. Byli pierwszymi, którzy jako rodzina przeszli proces beatyfikacyjny.
Są świadectwem chwały, jaką jest rodzina zjednoczona w miłości – miłości do siebie nawzajem i miłości do potrzebujących bliźnich. Wybrany dla nich dzień świąteczny również o tym świadczy; dzień ślubu Józefa i Wiktorii – „urodziny rodziny”, kiedy Bóg stworzył w sakramencie małżeństwa coś cudownego i nowego – więź pomiędzy Józefem i Wiktorią tak silną, że zaowocowała, a obecnie została podniesiona na ołtarze i ku chwale niebieskiej!
— konkludował ks. Niemczak.
CZYTAJ TAKŻE:
PAP/rdm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/665871-ksiadz-krewny-ulmoww-rodzinie-nie-tylko-oni-ukrywali-zydow