Historię poznaje się dopiero po jej następstwach. Dzisiaj Polska, po wielu latach zewnętrznej dominacji, wydaje się wreszcie wychodzić na prostą i staje się państwem, które umie walczyć o swoje interesy i które może, przy odrobinie sprzyjających wiatrów, stać się – tak jak kiedyś – liczącym się graczem w naszej części Europy. Jednak o tym czy to się uda i czy wykorzystamy dziejową szansę, dowiedzą się dopiero nasi potomni.
W przeszłości mieliśmy już swój złoty wiek. W chwili powstania Rzeczpospolitej Obojga Narodów, Polska znajdowała się u szczytu swojej potęgi. Jednocześnie jednak właśnie wtedy, po śmierci ostatniego jagiellońskiego władcy Zygmunta Augusta, na horyzoncie pojawiły się ciemniejsze chmury. Rozpoczynała się trwająca dwa stulecia walka o utrzymanie mocarstwowego statusu – walka, w której Polska, niestety, uległa swoim wrogom.
Właśnie w tym momencie – śmierci Zygmunta Augusta – rozpoczyna się debiutancka powieść Adama Stawickiego „Mrok Północy”. Autor, dawny dziennikarz, a zarazem miłośnik historii Polski, postanowił w literackiej formie opowiedzieć nam burzliwe dzieje Rzeczpospolitej walczącej – tak jak dziś – o swoje miejsce w Europie. Walka, którą opisuje Stawicki, rozpoczyna się pewnego marcowego dnia 1600 roku pod Warszawą i kończy spektakularnym zwycięstwem pod Kircholmem, jednym z największych triumfów oręża polskiego w tamtym czasie.
W drodze do tego wielkiego zwycięstwa towarzyszą nam na łamach powieści dwaj bohaterowie: Jerzy Wołodyjowski i Onufry Zagłoba. Tak, dokładnie ci sami, których uwiecznił na łamach swojej trylogii Henryk Sienkiewicz. Wyruszają oni w podróż na Infanty, gdzie przyjdzie im zmierzyć się ze szwedzką nawałą.
To popularny zabieg we współczesnej kulturze, w której nie brakuje rozmaitych prequeli, sequeli i spin-offów tworzących uniwersum skupione wokół jednego dzieła. Nie ma żadnego powodu, aby u nas miało być inaczej, zwłaszcza że „Mrok Północy” jest rodzajem hołdu złożonego Henrykowi Sienkiewiczowi. Zresztą kogo z miłośników Sienkiewicza nie interesowała przeszłość Wołodyjowskiego i Zagłoby? Stawicki pokazuje nam ich młode lata w bardzo barwnym stylu, a jego książka to gotowy materiał na scenariusz historycznego filmu przygodowego.
Powieść Stawickiego jest warta zauważenia i lektury z jeszcze jednego powodu. To świetna odskocznia od wszechobecnego dziś pisarstwa epatującego złem lub wyszydzającego wszystko co przywykliśmy uważać dotąd za fundamenty naszej kultury. Stawicki pożyczył od Sienkiewicza nie tylko bohaterów i dynamiczny styl, ale również jego myśl przewodnią: aby pisać, ku pokrzepieniu serc. W dzisiejszych, niełatwych dla nas czasach, to chyba wystarczająca rekomendacja, aby sięgnąć po „Mrok Północy”. I pokrzepić się lekturą.
Adam Stawicki, „Mrok Północy”, Wydawnictwo Astra, Warszawa 2023.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/665147-dzieje-mlodego-wolodyjowskiego-i-zagloby