Dr hab. Mirosław Szumiło, polski historyk, wykładający na Uniwersytecie Marii Skłodowskiej Curie w Lublinie oraz pracujący w Instytucie Pamięci Narodowej udzielił redaktorowi Jakubowi Maciejewskiemu wywiadu, którego obszerne fragmenty emitowano w programie „Ukraina w ogniu” telewizji wPolsce.pl. Badacz zajmujący się historią XX wieku oraz relacjami polsko-ukraińskimi wyjaśnia w jaki sposób konkretne środowiska ukraińskie zakłamują obraz zbrodni wołyńskiej oraz kto jest odpowiedzialny za ludobójstwo Polaków na Wołyniu.
Toczy się spór między historykami. Od Wołodymyra Wiatrowycza możemy usłyszeć, że to była wojna polsko-ukraińska. Taki tytuł nadał on swojej książce. Ale wojna polsko-ukraińska zakłada starcie dwóch równorzędnych stron, tylko że po polskiej stronie mieliśmy Polskie Państwo Podziemne, które mogło być stroną, czyli kontynuację państwowości polskiej, a po ukraińskiej stronie mieliśmy UPA i OUN [frakcję banderowską], która była jedną partią. UPA była formacją zbrojną tej jednej partii, a nie państwa ukraińskiego, więc tutaj państwo ukraińskie od strony historycznej nie ponosi odpowiedzialności w sensie, że nie było wojny pomiędzy dwoma państwami. To odbywało się na innej zasadzie.
Historyk mówi też jasno jaka jest ukraińskie spojrzenie na działalność OUN i UPA oraz co powinno zrobić państwo ukraińskie, aby rozliczyć się ze swoją historią.
Ukraina przede wszystkim powinna mówić i pisać prawdę o działalności tej jednej partii, tej konkretnej formacji, żeby jej nie wybielać i nie mitologizować. Tego bym oczekiwał jako historyk. Żeby była pełna prawda o OUN. Prawda, która oczywiście będzie dla Ukraińców złożona, bo ta historia nie kończy się w 1944 roku, ale mamy jeszcze kilka lat powojennych, kiedy mamy walkę UPA przeciwko Sowietom, i to jest ta tradycja, do której się odwołują i o której piszą. Bo przecież o ludobójstwie na Polakach nie piszą w podręcznikach ukraińskich, albo ledwo wspominają, że był jakiś konflikt na Wołyniu i że były ofiary po obu stronach. Tak to mniej więcej jest przedstawiane. Później ci sami ludzie często giną z rąk Sowietów, tak jak Roman Szuchewycz w 1950 roku pod Lwowem. I w ten sposób staje się bohaterem.
Złożone relacje między narodami Europy Środkowowschodniej wymagają uważnego uwzględniania niuansów. Upraszczanie historii w dobie rosyjskiej inwazji i niemieckiej presji to szkodzenie nie tylko naszym narodowym interesom ale przede wszystkim prawdzie o naszej przeszłości.
ZOBACZ CO HISTORYK RELACJI POLSKO-UKRAIŃSKICH MÓWI U NAS W PROGRAMIE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/654202-zbrodnia-wolynska-bez-uproszczen-kto-powinien-przeprosic