Gdyby cała konferencja odbywała się po angielsku - nikt by się nie zdziwił, wszak to język międzynarodowy, a prelegenci przyjechali z różnych stron kraju. Gdyby debatowano tam po rosyjsku, to byłoby to nawet adekwatne - wszak konferencja na Zamku Królewskim dotyczy imperializmu Kremla. Ale dlaczego I dzień konferencji „Metody i środki oddziaływanai imperiów: ideologia i praktyka polityczna państwa rosyjskiego/sowieckiego/rosyjskiego w latach 1689-2022)” był zdominowany przez język polski? Oprócz znakomitych wystąpień polskich prelegentów, byli przecież goście zza granicy: Profesor Darius Staliunas z Litwy, Profesor Jan Holzer z Brna, profesor Theodore Weeks z USA (Southern Illinois University, Carbondale) czy dr Zaur Gasimov (Uniwersytet w Bonn, choć sam uczony pochodzi bodaj z Azerbejdżanu. Język polski nie był wymogiem konferencji, on na konferencję wkroczył nieco przebojem, ale na pewno nie przypadkiem. Staliunas wygłosił wykład po polsku, Holzer miał mówić po angielsku ale przeszedł na polski. Weeks mówił po angielsku, ale w debacie przechodził na polski i na polskojęzyczne pytania odpowiadał bez tłumacza, zaś Gasimov zaczął po angielsku (wykład), a skończył po polsku (dyskusja).
Jak rozmawiać o Rosji to najlepiej w Polsce
Nikt tego nie narzucił, ale ten anegdotyczny aspekt dwudniowej konferencji pod przewodnictwem profesora Andrzeja Nowaka, pozwala zrozumieć jak ważnym ośrodkiem kremlinologii i sowietologii stała się Polska. Nie da się zrozumieć Rosji bez historii Rzeczpospolitej i bez zapoznania się z dorobkiem Polaków: Kucharzewskiego, Haleckiego czy Pipesa (choć ten oczywiście pisał głównie po angielsku). Nie da się omawiać współczesnej polityki Kremla bez powiedzenia „Polacy mieli rację”. W coraz większym stopniu do świadomości intelektualistów przebija się teza, którą sformułował profesor Andrzej Sulima-Kamiński: w Europie Wschodniej od połowy zeszłego tysiąclecia trwa rywalizacja pomiędzy republikanizmem a autokracją, między Rzeczpospolitą a Imperium. Nie da się jednak o autokracji rozmawiać w samej autokracji. Dziś w Rosji nadal kwestionuje się sowieckie sprawstwo katyńskiego ludobójstwa, za użycie określenia „wojna rosyjsko-ukraińska” grozi więzienie, o czymże tu rozmawiać w Moskwie, Petersburgu czy Tambowie? Wreszcie Polacy najżywiej zainteresowani „imperiologią”, z „polską tradycją sowietologiczną” i archiwami pełnymi ważnych dla zrozumienia historii Rosji dokumentów, stają się coraz poważniejszym autorytetem w kwestii Europy Wschodniej.
Polska staje się najlepszym miejscem na świecie do rozmawiania o zmaganiach z rosyjskim imperializmem.
O randze konferencji zorganizowanej pod przewodnictwem profesora Andrzeja Nowaka świadczy także jej międzynarodowy charakter, ale ze szczególnym podkreśleniem dwojga gości z… Rosji. Profesor Boris Sokolov opowiadał o ciągłości ideologii rosyjskiej i sowieckiej w latach 1900-1953, zaś dr Swietłana Mulina wygłosiła wystąpienie na temat losów konfederatów barskich zesłanych na Syberię.
Dwoje Rosjan z państwa Putina przybywa więc do Polski, by rozmawiać o historii swojego kraju w czasie zbrodniczej inwazji na Ukrainę. Mówią o historii totalitaryzmu i historii przesiedleń, o sprawach współczesnych mówiąc jedynie półgębkiem albo wcale. Także z nimi można było porozmawiać, nawet po polsku. Naprzeciwko russkogo mira staje zatem przestrzeń polskiej swobody.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/651905-jezyk-polski-lingua-franca-w-europie-wschodniej