Uciekali pod osłoną nocy, udając się na południe. Było ich troje: mężczyzna, kobieta i niemowlę. Najprawdopodobniej towarzyszył im osioł, użyczając grzbietu matce i dziecku. Wybierali boczne ścieżki, by uniknąć wojska. Wiedzieli, że nawet przypadkowa kontrola może się zakończyć tragicznie.
Kiedy oddalili się od Betlejem na bezpieczną odległość, mogli już wejść na główny trakt. Droga łącząca Judeę z Egiptem była jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków komunikacyjnych w tamtym rejonie świata. Uciekinierzy mogli się wtopić w strumień ludzi przemierzających pustynne okolice wschodniej prowincji imperium. Znikli z oczu gdzieś w tumanach piasku niesionego przez południowy wiatr, wśród powozów, wielbłądów i kupieckich karawan.
Nazaret w Galilei
Poszukiwania śladów Świętej Rodziny trwają…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/627276-na-tropach-swietej-rodziny