„Na całe życie serce ci oddaję” – śpiewając te słowa w popularnym filmie „Żona i nie żona” Igo Sym, gwiazdor międzywojennego kina nie wiedział jeszcze, że to właśnie serce, przestrzelone przez likwidatora Armii Krajowej, odmierzy ostatnie chwile jego 45-letniego życia.
Był oszałamiająco przystojny, biegle władał kilkoma językami, znakomicie śpiewał i brylował w towarzystwie. Brakowało mu wprawdzie nieco aktorskich zdolności, co jednak doskonale nadrabiał roztaczanym wokół siebie magnetyzmem i urodą. Karol Antoni Juliusz Sym, znany później pod pseudonimem Igo urodził się 3 lipca 1896 roku w Innsbrucku jako trzeci syn Polaka i Austriaczki. Przyjąwszy polskie obywatelstwo rodzina Symów osiedliła się we Lwowie. Zarówno obaj starsi bracia, jak i kuzyn Syma zapisali piękną kartę w historii ojczystego kraju ich ojca, służąc Polsce jako żołnierze w licznych kampaniach. Brat Ernest, naukowiec, profesor biochemii i doktor filozofii, łączył konspiracyjną służbę wojskową z pracą naukową i tajnym nauczaniem na Wydziale Farmacji UW. Z kolei Alfred, starszy od Igo o dwa lata, był żołnierzem legendarnej I Brygady Legionów Polskich, walczył też w wojnie polsko-bolszewickiej. Kuzyn, Antoni, zginął w katastrofie lotniczej jako pilot bombowca 304 Dywizjonu RAF. Także Igo związany był z polskim wojskiem, służąc w nim zarówno podczas I wojny światowej, jak i później. Po niemieckiej agresji pomagał w obronie Warszawy, kopiąc rowy i wydobywając spod gruzów rannych pracując w Służbie Obywatelskiej. Cóż więc wpłynąć mogło na tak radykalną zmianę w życiu Igo Syma,skutkującą jego późniejszą egzekucją jako zdrajcy polskiego narodu?
Kariera i frustracje
Ukończywszy prywatną szkołę aktorską, Sym zadebiutował w 1925 roku w filmie „Wampiry Warszawy” – otrzymanie roli ułatwiły mu nieprzeciętne warunki fizyczne, dzięki którym grywał następnie elegantów, arystokratów i oficerów. Niedługo potem wyjechał do Wiednia, zaś od 1929 grywał głównie w produkcjach niemieckich. W tym okresie Igo Sym nawiązał też przelotny romans ze słynną niemiecką aktorką i piosenkarką Marleną Dietrich – późniejszą zagorzałą przeciwniczką nazistowskiej władzy. W jednym z berlińskich muzeów można obejrzeć niecodzienną pamiątkę tego związku, „śpiewającą piłę”, opatrzoną dedykacją od Syma.
Mając opinię aktora o międzynarodowej renomie, Igo Sym wrócił do Polski, by wznowić karierę. Napotkał jednak istotny problem w postaci rozpowszechnienia się kina dźwiękowego. Barierą okazał się tutaj jego wyraźny austriacki akcent. Obsadzany głównie w rolach drugoplanowych Sym zaczął rozglądać się za alternatywną ścieżką kariery. Skupił się więc na występach estradowych a jego popisowym występem był śpiew przy akompaniamencie piły. Nie była to z pewnością droga odpowiadająca jego ambicjom, co musiało rodzić niemałą frustrację – zauważoną choćby przez innych aktorów, jak Maria Malicka. Być może właśnie to poczucie niespełnienia legło u podstaw wolty, jaką Sym wykonał podczas okupacji.
Kolaborant
Biograf Igo Syma, autor książki „Upadły amant”, Marek Teler początków współpracy aktora z Niemcami upatruje w próbach powrotu do niemieckiego kina w 1937 roku. W wywiadzie dla portalu virtualo.pl mówi: „Po projekcji filmu [Williego Forsta Serenade] w kinie „Urania” (…) udał się do szczecińskiej siedziby Abwehry [niemieckiego organu wywiadu wojskowego]. Najprawdopodobniej zdecydował się na współpracę (…), by przypodobać się Goebbelsowskiemu aparatowi propagandy i w ten sposób wrócić do łask niemieckiej kinematografii. (…) Kiedy zaczęła się okupacja, kariera Syma nabrała tempa. Zajmował się prowadzeniem kina nur für Deutsche [tylko dla Niemców] Helgoland, był dyrektorem jawnego Teatru Miasta Warszawy i werbował Polaków do antypolskiego filmu Heimkehr.” Wszystko to wg oceny cytowanej już Marii Malickiej (skazanej zresztą na infamię za bliskie kontakty z okupantami i pracę w jawnych teatrach) miało sprawić, iż „przewróciło mu się w głowie.” Już pod koniec 1939 r. Sym uzyskał status Reichsdeutscha, czyli pełnoprawnego obywatela Rzeszy. Co ciekawe, rozbieżne są opinie osób, z którymi miał styczność kompletując obsadę do będących pod jego kuratelą teatrów. Aktorka Irena Górska-Damięcka uważała go za dość pobłażliwego, z kolei M. Malicka miała Syma za człowieka niebezpiecznego, co sugerują również wspomnienia Niny Andrycz.
Egzekucja
Wyrok, bądź – jak wynika z ustaleń Marka Telera – decyzja o likwidacji Igo Syma zapada w marcu 1941 roku. Tymczasem od 1939 roku gwiazdora rozpracowywał reżyser i oficer polskiego wywiadu Roman Niewiarowicz. W ramach kontrwywiadu brygadą specjalną B dowodził Edmund Szpetkowski vel Edmund Ćwirko ps. Kruk, zawodowy oficer przedwojennego wywiadu i uczestnik wojny polsko-bolszewickiej. Od listopada 1939 r. w konspiracji, początkowo w organizacji „Grunwald”, następnie ZWZ. W ramach kontrwywiadu okręgu Warszawa zorganizował i dowodził grupą likwidacyjną, której sukcesem był m.in. zamach na Igo Syma. Znakomicie zorganizowane podziemie dysponowało więc wystarczającą ilością materiału obciążającego aktora. Początkowo, za radą Niewiarowicza, sugerowano otrucie aktora, jednak głównym decydentom zależało na odpowiednim rozgłosie akcji – żaden kolaborant nie mógł czuć się bezpiecznie. Zamach przeprowadzić miał specjalny oddział kontrwywiadu ZWZ. Rozkaz otrzymali ppor. Bohdan Rogoliński „Szary”, ppor. Roman Rozmiłowski „Zawada” i kpr. Wiktor Klimaszewski „Mały”. Należało działać bezzwłocznie, bowiem, jak wynikało z ustaleń wywiadowczych, kinowy amant szykował się na wyjazd do Wiednia.
7 marca 1941 r. oddział „Szarego” udał się do mieszkania Syma, mieszczącego się przy ulicy Mazowieckiej 10. O godzinie 7:10 „Zawada” i „Mały” zapukali do drzwi na czwartym piętrze. Otworzyła służąca. Oficerowie zapytali: „Czy pana dyrektora Syma możemy prosić?”. Gdy ten ukazał się w drzwiach, mężczyźni upewnili się: „Czy pan Igo Sym?” „Tak. Czym mogę panom służyć” – odparł aktor. Wtedy ppor. Rozmiłowski („Zawada”) wymierzył pistolet prosto w serce. Strzał był celny. Sym osunął się na podłogę, zaś likwidatorzy czym prędzej zbiegli ze schodów, by później rozdzielić się i spokojnie odejść do domów. Tak przynajmniej relacjonuje te wydarzenia sam likwidator, „Zawada”.
Konsekwencje
Zamach odbił się szerokim echem zarówno wśród okupowanej polskiej ludności jak i – rzecz jasna – wśród okupantów. Już kilkanaście minut po zabójstwie gestapo rozpoczęło przeszukanie mieszkania. Aktora pochowano na Powązkach z niemieckimi honorami, wzmożono też represje wobec ludności cywilnej, wskutek których aresztowano ponad 100 osób. W marcu 1941 roku w odwecie rozstrzelano też 21 niewinnych ofiar. Jednak nawet zważywszy dokładnie wszelkie racje trudno nie przyznać słuszności decydentom związanym z Armią Krajową. Wojna bezsprzecznie rządzi się swoją logiką, której wymykają się „trzeźwe” osądy, zwłaszcza te podejmowane z perspektywy czasu. W ówczesnych warunkach cenę za kolaborację z wrogiem płaciło się najcenniejszą walutą – krwią. Jedno jest wszakże pewne: Igo Sym był aktorem nie tylko na scenie i przed kamerą, swoją najosobliwszą rolę odegrał bowiem w życiu.
Michał Pietruszak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/624170-smierc-amanta-likwidacja-igo-syma