Wstrząsająca, porażająca realizmem, z fenomenalną kreacją Przemysława Tejkowskiego w roli rotmistrza Witolda Pileckiego sztuka „Melduję Tobie Polsko” to przeżycie, na opisanie którego trudno znaleźć odpowiednie słowa. Są tacy, którzy określili je jako metafizyczne, ale tu było zdecydowanie coś więcej – brutalny realizm komunistycznych katowni bezpieki, w zderzeniu którym widz czuje się zmiażdżony emocjami.
Forma monodramu, jaką wybrali twórcy „Melduję Tobie Polsko”, w połączeniu z minimalistyczną, ale niezwykle sugestywną scenografią eksponuje postać Witolda Pileckiego w całym jego bólu wynikającym nie tylko z mąk zadawanych przez komunistycznych oprawców, ale również faktu, że mimo tak wielkich poświęceń i heroicznej walki nie udało się zapewnić Polsce niepodległości.
Przemysław Tejkowski w sposób arcymistrzowski oddał drganie umęczonego torturami ciała rotmistrza, ale i jego wewnętrzne cierpienie wywołane świadomością świata, w jakim się znajduje. Tejkowski jest tak autentyczny w tym bólu, że momenty retrospekcji, kiedy wraca pamięcią do czasów Auschwitz – przecież prawdziwego piekła na ziemi – zdają się stanowić chwile ulgi i wytchnienia. W końcu jednak przy katowniach UB „Auschwitz to była igraszka”. Atmosferę grozy potęguje gra światłami i dźwiękiem.
Przedstawienie jest oparte na meldunku rotmistrza po ucieczce z Auschwitz. Dynamiczna akcja rozgrywa się podczas śledztwa prowadzonego wobec Witolda Pileckiego w Więzieniu Mokotowskim. Niezwykle poruszający jest kulminacyjny moment – rozmowa pożegnalna z żoną, modlitwa w samotności, wymiana zdań z oprawcą z UB, Jackiem Różańskim, a potem strzał…. Zapada ciemność. Kilkanaście sekund później skrwawiony rotmistrz stoi przy swojej celi – oświetlonej jasnym światłem – i wchodzi do niej – wstępuje do nieba. Świętość i mistycyzm tej chwili pogłębia obecność Matki Bożej, której obraz wisi obecnie w Mokotowskim Więzieniu w sąsiedztwie celi, w której trzymany był Pilecki. Realia tego miejsca, jego surowość i bagaż historyczny sprawiły, że sztuka tam wystawiana powala na kolana. Twórcy w sposób maksymalny a zarazem niezwykle pomysłowy wykorzystali warunki miejsca, w jakim grano spektakl, co sprawia, że pamięć o nim – podobnie zresztą jak i pamięć o pomordowanych tam bohaterach – pozostanie z widzem na długo, nie tylko ze względu na rozpiętość uczuć, jakie wywołuje: żalu, gniewu, smutku.
Jedyne, czego należy żałować, to że „Melduję Tobie Polsko” mogło zobaczyć tak niewielu widzów. To porywająca, wstrząsająca sztuka, która moim zdaniem powinna trafić do szerszej publiczności. Rozumiem, że Więzienie Mokotowskie może pomieścić niewielką widownię, ale może udałoby się ją przenieść na mały ekran. To oczywiście nie to samo, co żywe spotkanie w atmosferze miejsca, ale to przedstawienie jest zbyt ważne, aby pozostało w ukryciu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/566842-melduje-tobie-polsko-pilecki-w-komunistycznym-wiezieniu