Sądziłem, że utrata życia z powodu przynależności do partii komunistycznej nie może zostać uznana za śmierć męczeńską za wiarę i stać się przepustką do wyniesienia na ołtarze w kościele chrześcijańskim. Którymkolwiek. Myliłem się srogo, a dowodzi tego kanonizacja przez Kościół prawosławny w Polsce zastrzelonego 29 stycznia 1946 roku przez żołnierzy oddziału kpt. Romualda Rajsa „Burego” Aleksandra Zielinko.
Święci czyli…
Zgodnie ze słownikiem teologicznym pod redakcją księdza prof. A. Zuberbiera święci to wyznawcy Chrystusa, którzy w przekonaniu Kościoła szli za życia heroicznie drogą swej wiary i znajdując się dziś wśród zbawionych, skutecznie wstawiają się za nami u Boga. Wymogi dla świętości wydają się być wspólne dla Kościoła rzymskokatolickiego i Kościołów prawosławnych. Dla bratnich kościołów chrześcijańskich. Wszak w zakresie depozytu wiary bodaj głównym przedmiotem rozbieżności doktrynalnej pomiędzy katolicyzmem a prawosławiem jest źródło pochodzenia Ducha Świętego. Stolica Apostolska stoi na stanowisku, że Duch Święty od Boga Ojca i Jego Syna pochodzi. Kościoły prawosławne przyjmują natomiast, że Duch Święty pochodzi tylko od Boga Ojca. Spór ma zatem charakter czysto teologiczny i nie przekłada się na praktykę pobożnego życia według reguł katolicyzmu czy prawosławia.
W innych kwestiach węzłowych dla wiary chrześcijańskiej, oceniając zagadnienie z punktu widzenia przeciętnego chrześcijanina, różnic doktrynalnych pomiędzy katolicyzmem a prawosławiem nie ma. Stąd stwierdzenie, że katolicy i prawosławni są braćmi w wierze jest nie tylko ładnie brzmiące, ale także precyzyjne. Można je zatem wprost przenieść na wiernych Kościoła katolickiego w Polsce i Polskiego Autokefalicznego (samodzielnego) Kościoła Prawosławnego (dalej także jako: PAKP). PAKP obejmuje swoją jurysdykcją wszystkie parafie prawosławne w Polsce. Zrzesza, według różnych źródeł, od stu pięćdziesięciu tysięcy do pół miliona wiernych. Niezależnie od tego, która z wyżej wymienionych wartość brzegowa jest bliższa prawdy, PAKP jest drugim co do wielkości pod względem liczby wiernych kościołem w Polsce. Dodajmy dla porządku rzecz oczywistą, że dla wspólnoty danego kościoła wyniesienie współwyznawcy na ołtarze jest, a w każdym razie być powinno bardzo doniosłym wydarzeniem. Wystarczy wspomnieć jakże ważną dla katolików kanonizację Jana Pawła II czy planowane uroczystości beatyfikacyjne kardynała Stefana Wyszyńskiego. Nie ma powodu przyjmować, że w życiu Kościołów prawosławnych wyniesienie na ołtarze ma mniejsze znaczenie niż w kościele rzymskim.
Przy tym należy jednak poczynić zastrzeżenie, że w Kościele katolickim, mającym charakter kościoła powszechnego, decyzja kanonizacyjna oznacza, że osoba wyniesiona na ołtarze staje się obiektem kultu wszystkich wyznawców katolicyzmu. W przypadku kościołów prawosławnych, z uwagi na ich samodzielność (autokefaliczność), święci co do zasady odbierają kult w ramach jednego kościoła. Święci Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego są zatem obiektem kultu religijnego pośród wyznawców prawosławia w Polsce. Innymi słowy, między sto pięćdziesiąt tysięcy a pół miliona naszych rodaków, prawosławnych braci w wierze, uznaje świętość osób wyniesionych do tej godności przez PARP.
Anatema na komunistów
Historia Kościołów chrześcijańskich to także, a w pewnych okresach przede wszystkim, dzieje prześladowań wyznawców Jezusa Chrystusa. Dlatego pośród świętych każdego kościoła chrześcijańskiego szczególną pozycję zajmują męczennicy za wiarę. Kult świętych męczenników ma początek już w II wieku. Wówczas realizował się poprzez sprawowanie Eucharystii u grobu męczennika w rocznicę jego śmierci. Jak wyjaśnia J. Charkiewicz w pracy Święci Cerkwi Prawosławnej: w ten sposób „kalendarz wieczności” splatał się z „kalendarzem doczesności”, nadając doczesności, a szczególnie aktowi śmierci, charakter mistyczny.
Wiek XX, za sprawą komunizmu (i oczywiście także nazizmu), był czasem męczeństwa bardzo wielu chrześcijan. Uznaję, że twierdzenie to, wobec wielości faktów je uzasadniających, nie wymaga rozwinięcia. Do znaków pamięci o tej ofierze dobrze oddających istotę sprawy zaliczam tablicę, którą zamontowano w 1990 r. w kaplicy Matki Boskiej Ormiańskiej w katedrze w Kamieńcu Podolskim. Umieszczono na niej przejmującą, jak dla mnie, inskrypcję: Pamięci katolików, którzy wierze swojej dali świadectwo, których imiona starto i wdeptano w ziemię, którzy konania bestii widzieć nie zdążyli. Z pełną wiernością faktografii można dopowiedzieć, że ten piękny w swojej tragicznej treści napis memoratywny zyskałby pełny uniwersalizm, gdyby słowo „katolików” zastąpić w nim wyrazem „chrześcijan”.
Zbrodniczość i antychrześcijańskość komunizmu były oczywistością zarówno dla zwierzchników katolicyzmu, jak i prawosławia, którym przyszło mierzyć się z tym reżimem. W 1949 r. papież Pius XII nałożył ekskomunikę na wszystkich członków partii komunistycznych. Trzydzieści jeden lat wcześniej anatemę na komunistów rzucił patriarcha moskiewski Tichon, ogłaszając w 1918 roku (kościół prawosławny na ziemiach polskich znajdował się wówczas pod jego zwierzchnictwem) co następuje: Mocą użyczonej Nam przez Boga władzy, wzbraniamy wam Sakramentów Chrystusowych i rzucamy na was anatemę, o ile nosicie jeszcze imiona chrześcijańskie i, chociażby przez urodzenie swe tylko, do Cerkwi Prawosławnej należycie.
Uroczystości w Zaleszanach w TVP Kultura
Powyższe wydaje się rozstrzygające. A jednak miałem wrażenie, że jest całkowicie pozbawione znaczenia, gdy w niedzielę 26 lipca br. w TVP Kultura, obejrzałem retransmisję uroczystości liturgicznej w Zaleszanach, która miała miejsce w piątek 24 lipca br. Materiał wyemitowano w porze trudnej do oglądania, bo o 7.00 rano. Zainteresował mnie, bo na stronie internetowej został zapowiedziany następująco: Zaleszany to wieś położona na Podlasiu, gdzie od kilku lat rozwija się życie monastyczne. Dom Zakonny św. Katarzyny Aleksandryjskiej czuwa nad pamięcią o mieszkańcach tej wsi, którzy ze względu na swoją przynależność wyznaniową zostali żywcem spaleni przez złych ludzi w 1946 roku. Uroczystościom, które odbywają się w 2020 roku, przewodniczyć będzie zwierzchnik Kościoła prawosławnego w Polsce metropolita Sawa (Hrycuniak), który podczas nabożeństwa ogłosi imiona i nazwiska nowych męczenników prawosławnych, zaliczonych do grona świętych męczenników chełmskich i podlaskich.
Odchodząc na chwilę od istoty tematu, nie sposób nie zauważyć, że tekst tej zapowiedzi programowej jest, delikatnie rzecz ujmując, co najmniej niestosowny. Przyjmijmy na chwilę, że rzeczywiście chodzi o osoby pozbawione życia z powodu wiary i że są nimi zabici przez Niemców albo komunistów katolicy polscy, którzy mają zostać świętymi Kościoła katolickiego. A telewizja zapowiadając transmisję czy retransmisję uroczystości kościelnych, aby uniknąć wskazania sprawców śmierci naszych rodaków - świętych, posługuje się tajemniczą w treści figurą złych ludzi. Słowom oburzenia nie byłoby końca, zresztą słusznie.
„Bury” w Zaleszanach
Co dla mnie jednak jeszcze smutniejsze, TVP Kultura pokazując uroczystości z Zaleszan z zapowiedzią jak wyżej, wpisała się w wypracowaną w czerwcu 2005 roku przez pion prokuratorski IPN, a dokładnie przez prok. Dariusza Olszewskiego, konkluzję prawną śledztwa prowadzonego w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych w okresie od 29 stycznia 1946 r. do dnia 2 lutego 1946 r. na terenie powiatu Bielsk Podlaski w celu wyniszczenia części obywateli polskich, z powodu ich przynależności do białoruskiej grupy narodowej o wyznaniu prawosławnym (dalej: Śledztwo). W ocenie prok. Olszewskiego motyw podjęcia przez żołnierzy dowodzonej przez kpt. Romualda Rajsa „Burego”3. Wileńskiej Brygady Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (dalej: 3. Brygada NZW) działań będących przedmiotem Śledztwa miał charakter narodowościowo – religijny, z uwagi na wyznanie ofiar i przypisywanie im białoruskiego pochodzenia, a rozpoznane czyny przestępne miały na celu likwidację członków grupy o takim samym pochodzeniu narodowo – religijnym (tak: uzasadnienie postanowienia o umorzeniu Śledztwa, str. 12). Konkluzja ta jest zresztą konsekwentnie pielęgnowana przez kolejne władze IPN, czego wyrazem jest prezentowanie nieprzerwanie od piętnastu lat na stronie internetowej IPN informacji o wynikach Śledztwa streszczającej kluczowe ustalenia i oceny prawne przyjęte przez prok. Olszewskiego.
Tekst ten nie jest oczywiście odpowiednim miejscem na polemikę z ustaleniami czy konkluzjami Śledztwa. Wspomnę jedynie, że osoby orientujące się w dyskusji na ten temat wiedzą, że między innymi niżej podpisany, a także Kazimierz Krajewski i Michał Ostapiuk (dwaj ostatni są pracownikami naukowymi IPN) uznajemy szereg ustaleń Śledztwa za błędne, a ocenę prawną zaprezentowaną w uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu Śledztwa za chybioną. W tym twierdzimy, że działania represyjne 3. Brygady NZW w Zaleszanach nie zostały podjęte z powodu wyznawania wiary prawosławnej przez mieszkańców tej wsi.
W naszej ocenie powody spalenia Zaleszan przedstawiła w sposób prawdziwy Eugenia Bazyluk, mieszkanka tej wsi, gdy zeznawała 19 lipca 1949 r. (pisownia oryginalna – GW): spalona wieś nasza została tylko z tych powodów, że byliśmy dobrze ustosunkowani do Rządu Polski Ludowej jak również do Związku Radzieckiego i wrogo ustosunkowani do band leśnych, ponieważ u nas we wsi było jusz koło PPR i Samopomoc Chłopska i w ogóle była wsią postępową. W Zaleszanach, liczących w początkach 1946 roku ponad 170 mieszkańców, zginęło 14 albo 15 osób. Zastrzelono czterech albo pięciu mężczyzn. Uważamy, że na pewno dwóch, a prawdopodobnie trzech z nich zabito za działalność komunistyczną. Przyczyny i dokładne okoliczności zastrzelenia dwóch (?) innych mężczyzn pozostają według nas nieznane; przy tym mamy poważne wątpliwości czy do jednego z nich w ogóle strzelano i czy rzeczywiście został zabity.
Pozostałe ofiary (dziesięć osób, w tym dwie kobiety i siedmioro dzieci) straciły życie w wyniku tragicznego splotu okoliczności. Osoby te ukryły się albo zostały ukryte (małe dzieci) w swoich domach i w następstwie podpalenia tych domów przez partyzantów - działających w naszym przekonaniu ze świadomością, że chałupy te są opuszczone przez ludzi - udusiły się dymem, spłonęły lub zmarły od rozległych poparzeń . Żołnierze 3.Brygady NZW nie chcieli pozbawić tych ludzi życia. Wcześniej partyzanci nakazali mieszkańcom wsi zgromadzenie się w jednym z domów. Spośród tych mieszkańców Zaleszan, którzy zastosowali się do tego polecenia nie zginął nikt, poza jednym członkiem partii komunistycznej, który został zastrzelony. Tym, którzy nie mieli dotąd okazji zapoznać się z naszą argumentacją, polecam lekturę książki Michała Ostapiuka Komendant „Bury”.Biografia kpt. Romualda Adama Rajsa „Burego”(wydawnictwo IPN) oraz tekstu K. Krajewskiego i mojego Kpt. Romuald Rajs „Bury” na kartach książki „Skazy na pancerzach”, czyli prawda według Piotra Zychowicza (test dostępny w Internecie), a w sposób szczególny odsłuchanie dyskusji (zapis dyskusji:
), w toku której przedstawiliśmy swoje zastrzeżenia do ustaleń i konkluzji prawnych Śledztwa.
Męczeństwo za partię męczeństwem za wiarę
W każdym razie wszystkie osoby, które 29 stycznia 1946 r. straciły życie w wyniku działań represyjnych 3. Brygady NZW w Zaleszanach poszerzyły grono Świętych Męczenników Chełmskich i Podlaskich XX Wieku (sobór tych męczenników został uprzednio ustanowiony stosowną uchwałą Świętego Soboru Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego). Wśród nich znalazł się Aleksander Zielinko, działacz komunistyczny z nieodległej od Zaleszan wsi Suchowolce, który na swoje nieszczęście wybrał się tego dnia do opanowanych przez partyzantów Zaleszan. Został zatrzymany na skraju wsi przez ubezpieczenie 3. Brygady NZW podające się za wojsko komunistyczne. Przedstawił się jako pepeerowiec ze wsi Suchowolce i okazał zaświadczenie wydane przez sowietów, prawdopodobnie o służbie w Armii Czerwonej. W dniu 20 lutego 2004 r. zeznanie w Śledztwie złożyła jego córka, Anna. Powiedziała (pisownia oryginalna – GW): (…) O śmierci mojego ojca w dniu 29 stycznia 1946 roku wiem z opowiadań mojej mamy. (…) Mama mówiła mi, że dowiedziała się od innych osób, iż mego ojca jakaś banda złapała w Zaleszanach i zastrzeliła go.(…).Mama mówiła mi, że w Zaleszanach, gdy ojciec przyszedł do tej wsi, został złapany przez jakiś partyzantów, żołnierze wylegitymowali mojego ojca, który miał przy sobie jakieś rosyjskie dokumenty.(…).Mama mówiła mi, że ojciec w tym czasie był jakimś ważnym człowiekiem w Polsce Ludowej, był chyba ważnym partyjnym (…).
Dodajmy, że nic nie wskazuje na to, że Aleksandra Zielinko rzeczywiście należy uznawać za ważnego działacza partyjnego w skali kraju. Był po prostu terenowym aktywistą komunistycznym. I z tego powodu został przez żołnierzy „Burego” zastrzelony. Zaryzykuję ocenę, że gdyby na moment przed codą, kiedy już wiedział, że jego los jest przesądzony, że z Zaleszan do domu nie wróci, ktoś powiedział mu, że jego śmierć zostanie uznana po latach za śmierć męczeńską za wiarę prawosławną, uznałby to za ponury a może nawet perfidny żart z jego życia. Obok niego zastrzelony został przez żołnierzy „Burego” Piotr Demianiuk, młodociany pepeerowiec z Zaleszan, syn Łukasza, przedwojennego działacza Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi i także członka PPR. 24 lipca br. również on dołączył do grona Świętych Męczenników Chełmskich i Podlaskich XX Wieku czczonych przez wyznawców prawosławia w Polsce.
Cóż, naszym rodakom wyznającym prawosławie pozostaje zawołać: święty towarzyszu Aleksandrze Zielinko, módlcie się za nami. Tylko czy na pewno to łaska Ducha Świętego, niezależnie od kogo On pochodzi, stoi za tą kanonizacją?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/512019-komunista-swietym-dla-rodakow-wyznajacych-prawoslawie