Z okazji rocznicy zdobycia Monte Cassino (18 maja) pozwolę sobie przypomnieć moją prywatną bitwę o „Czerwone Maki”… Miało to miejsce jakieś dziesięć lat temu…
Więc chciałby pan wykorzystać cytat z „Czerwonych Maków na Monte Cassino” w swojej balladzie…
— twarz pani z ZAIKS-u wyrażała niedowierzanie.
Przykro mi, nie możemy panu pomóc… Alfred Schutz zastrzegł prawa do melodii w GEMIE (niemiecki odpowiednik ZAIKS-u)… Od 1945r. nikomu się to nie udało. Ale niech pan próbuje… Daję panu 1 proc. szans…
— dodała ze współczującym uśmiechem…
1 proc. - to też jest coś
– pocieszał mnie Krzysiu, młody, obiecujący prawnik z renomowanej gdańskiej kancelarii.
Zaraz uruchomię kontakty w Niemczech. Muszą być jacyś spadkobiercy… Tylko ile to będzie kosztować?
— spytałem niepewnie. Koszty nagrania płyty z premierowymi balladami wojennymi zbliżyły mnie niebezpiecznie do granicy debetu…
Nic
— odpowiedział z rozbrajającym uśmiechem.
Czasami trzeba zrobić coś dla sprawy…
Jak to dobrze, ze moi przyjaciele mają takie zdolne dzieciaki… – pomyślałem, obserwując oddalającego się młodego „yapiszona”. Ale nie podzielałem do końca jego optymizmu…
Niestety – miałem rację…
Po rozwiązaniu armii Andersa Alfred Schutz wyjechał do Brazylii, gdzie pracował w rewiach w Sao Paulo i Rio de Janeiro. Ożenił się z niejaka Weroniką, żydówką węgierskiego pochodzenia. W 1961 osiadł w Monachium i związał się z radiem Wolna Europa. Po jego śmierci w 1999r. wszelkie prawa majątkowe przejęła jego żona. A po jej śmierci … I tu zaczęły się schody…
Ktoś na pewno zarządza tymi prawami”
— pocieszał mnie Krzyś.
Sęk w tym, że „Gema” nie odpowiada na nasze monity…
Ale ja nie mogę dłużej czekać, ten utwór blokuje mi wydanie całej płyty! — biadoliłem żałośnie…
Nic nie poradzę… — zafrasował się Krzyś – może niech pan wytnie ten cytat z „Czerwonych Maków…” – zasugerował, ale widząc rozpacz w moich oczach odpuścił sobie ciąg dalszy…
Po kilku tygodniach telefon zadzwonił radośniej niż zwykle…
Jest! Zgłosił się!…
– głos Krzysia w słuchawce brzmiał euforycznie.
Mam kontakt z kancelarią prawną w Monachium! Tą, która zarządza prawami majątkowymi Schutza! I co?
Wstępnie się zgadzają. Proszą tylko dla porządku o nuty pana piosenki. Zaproponuję im 5 proc. tantiem za wykorzystanie cytatu. To zwyczajowa stawka… Ani się waż!
— wrzasnąłem emocjonalnie .
Daj im fifty-fifty! Nie mamy czasu na targi…
OK. – głos Krzysia wyrażał zdziwienie.
Pan tu rządzi… Działamy!
Machina produkcyjna ruszyła. Telefon do tłoczni, wejście w kolejkę oczekiwania, zwolnienie kolejki (nie ma zezwolenia!), rezerwacja następnego terminu, dystrybutor się piekli, monity do Monachium, tamtejszy prawnik prowadzący na urlopie, załatwianie dokumentacji, Krzysiu na urlopie, dystrybutor rzuca „jobami”, kolejne przełożenie terminu…
Wreszcie jest! Jest zgoda! Z dokumentem w zębach melduję się w ZAIKS, sympatyczna pani w szoku (1 proc. szans!!!), stemple, hologramy, tłocznia, transport… Uff, poszło…
Napięcie opada, siadam spokojnie, wykręcam numer do Krzysia:
Przepraszam, że dopiero teraz… Chciałem podziękować…
— dukam do słuchawki…
Nie ma sprawy
— Krzyś jest zdyszany…
Przepraszam, nie mogę rozmawiać… Pakujemy się do wyjazdu… Wie pan, chcemy z moją dziewczyną zobaczyć tę górę… No, te Monte Cassino…
PS. Kolejna bitwa o „Czerwone Maki” odbyła się już na szczeblu ministerialnym. Nagłośniona przeze mnie historia spowodowała zainteresowanie władz. W wyniku polskiej interwencji prawa autorskie do melodii Alfreda Schutz’a wróciły do Polski… Jakiś czas później sami sprzedaliśmy (za 8 mln. zł) prawa do bezcennej taśmoteki Polskich Nagrań (od 1956r!) amerykańskiej firmie Warner…
Z cyklu - znalezione w sieci: wspomniana wyżej ballada „Klasztor” (Monte Cassino) z płyty „Katyń 1940 - ostatni list”. Oczywiście z wyżej opisanym cytatem z „Czerwonych Maków” Alfreda Schutza…
Historia opisana w tej balladzie wydarzyła się naprawdę. Tamtego dnia, trzydzieści parę lat po zakończeniu działań wojennych omal nie wywołałem pod Monte Cassino III wojny światowej…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/500737-bitwa-o-czerwone-maki-wspomnienie