Pod tym kątem rozumiem to, co powiedziałem, że nastąpiła zmiana nastrojów na świecie, dlatego że to by wzbudziło nadzieję, że już „ubekistan” przestał być oczkiem w głowie na scenie międzynarodowej, co oczywiście byłoby bardzo dla Polski korzystne.
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Andrzej Gwiazda, legendarny działacz opozycji antykomunistycznej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Anna Walentynowicz uhonorowana przez „Time”. Legenda „Solidarności” jedną ze 100 kobiet, które zdefiniowały ostatnie stulecie
wPolityce.pl: Anna Walentynowicz została uznana przez amerykański tygodnik „Time” za jedną ze stu kobiet, które zdefiniowały ostatnie stulecie. Jak Pan przyjął tę informację?
Andrzej Gwiazda: Z uznaniem dla „Time’a”, dlatego że Ania sobie na takie uznanie międzynarodowe niewątpliwie zasłużyła. To nie jest naciąganie. Jest to chyba pierwsza kobieta tak wyróżniona, która nie była miliarderką, nie zajmowała żadnego wysokiego stanowiska i do swojego znaczenia doszła sama, wbrew otoczeniu. Przecież była przez długie lata prześladowana, również przez polską stronę, która była zachwycona Wałęsą.
Uważam również, że ta decyzja wskazuje na zmianę poglądów, nastrojów na forum międzynarodowym, również w Stanach. Jeżeli już mówimy o tym, to można powiedzieć, że Ania z tej decyzji by się ucieszyła, dlatego że ta decyzja wskazuje na wzrost znaczenia Polski. Niewątpliwie.
Ania, jako patriotka, niewątpliwie by się z tego ucieszyła, a my, chrześcijanie, wierzymy, że chyba ucieszy się również w niebie jej dusza.
Powiedział Pan o zmianie nastrojów. Prawda jest taka, że większość kobiet, które zostały uhonorowane przez „Time” miała poglądy lewicowe. Anna Walentynowicz – patrząc na jej dokonania – jest w tym gronie wyjątkiem.
Kompletnie się nie interesowałem tymi rankingami najbogatszych i najsławniejszych. Warto zauważyć, że zmieniła się definicja lewicy, bo w tej chwili lewica to są zboczenia seksualne, a kiedyś lewica to była walka o prawa biednych. Scena polityczna obróciła się o 180 stopni i to, co kiedyś byłoby uznane za lewicę, to w tej chwili jest prawicą i prawica dba o ludzi biednych, ludzi w jakiś sposób marginalizowanych, natomiast lewica próbuje marginalizować.
Według dawnych kryteriów Ania jako przywódca robotników byłaby uznana niewątpliwie za lewicę, a w tej chwili obecnej lewica byłoby niebezpiecznie pokazać się na hali fabrycznej. Naprawdę niebezpiecznie – mogliby doznać fizycznego uszczerbku od robotników.
Jeżeli już o tym mówimy, to chciałbym zwrócić uwagę, że Ania miała otwartą drogę do zaszczytów i do wielkiej sławy z rąk komunistów. Pamiętam w latach 50. płoty były oklejone plakatami z portretem Ani jako przodownicy pracy, dlatego że Ania jeszcze wtedy nie rozeznała się, pracowała dla Polski i pracowała tak intensywnie, że była przodownicą pracy, bo pracowała dla Polski. A gdy przekonała się, że komuna i Polska to nie jest to samo, to odrzuciła te wszystkie splendory, przeszła na pozycje wrogie komunizmowi i była prześladowana. Straciła wszystkie apanaże z chwilą, kiedy przekonała się, że system komunistyczny jest zupełnie inny niż o sobie opowiada, że to jest wszystko zakłamane.
Nie tylko apanaże. Przypłaciła to przekłamaniami jej prawdziwej historii. Pamięć o niej, o jej dokonaniach była zakłamywana przez dłuższy czas. Próbowano przekierować tą pamięć na Henrykę Krzywonos, dokonując zawłaszczenia…
W III RP była ewidentnie prześladowana. Negowano jej wszystkie osiągnięcia. Próbowano ją również wymazać z historii. Takim przykładem jest Ewa Ossowska, również zasłużona. Zachowały się dwa zdjęcia – to samo zdjęcie - i na jednym jest Ewa Ossowska pokazana. Nie ma jej. Jest przerwa. Do tego stopnia była tu walka przeciwko Polsce.
III RP składała się z dwóch części. Ta część, którą moglibyśmy uznać za rzeczywiście polską reprezentację wywiązała się z zadania. Prezydent Lech Kaczyński przyznał Ani najwyższe państwowe odznaczenie, więc można powiedzieć, że Polska wywiązała się ze swych obowiązków, natomiast Ania była prześladowana przez to, co wtedy ulica określała krótko jako „ubekistan”.
Pod tym kątem rozumiem to, co powiedziałem, że nastąpiła zmiana nastrojów na świecie, dlatego że to by wzbudziło nadzieję, że już „ubekistan” przestał być oczkiem w głowie na scenie międzynarodowej, co oczywiście byłoby bardzo dla Polski korzystne.
Czy dla Pana było zaskoczeniem to, że Anna Walentynowicz została uznana za jedną ze stu kobiet, które zdefiniowały ostatnie stulecie?
Było na pewno niespodzianką, natomiast odebrałem to tak, jak powiedziałem, że jest to z jednej strony absolutnie uzasadniona decyzja i z tego wynikają moje gratulacje dla „Time’a”, że to dostrzegł. Jeszcze kilka, czy kilkanaście lat i to może byłoby niemożliwe… Ale to również pokazuje, że Polska jest doceniana na arenie międzynarodowej i że zaledwie wystarczyło pięć lat, ażeby Polska zyskała zupełnie inny obraz w oczach międzynarodowej opinii. Dotychczas wyglądaliśmy tak, że pod butem komunizmu i komunistów zbudowaliśmy potężny przemysł, a kiedy dostaliśmy wolność, to żeśmy go przepili. Jakby to nie traktował, w każdym bądź razie ten przemysł zdegradowaliśmy i z wysokiej pozycji w rankingach międzynarodowych spadliśmy do krajów afrykańskich i byliśmy gdzieś na 53. miejscu, zdaje się, że przed Rwandą.
Dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/490035-nasz-wywiad-gwiazda-komentuje-uhonorowanie-walentynowicz