Okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego, który zmarł nagle 27 lutego 1987 r. w niemieckim Carslbergu do dziś owiane są tajemnicą. Ostatnią rozmowę, kilka godzin przed śmiercią kapłan odbył z bliskimi współpracownikami Jolantą i Andrzejem Gontarczykami. Rozmowa mogła dotyczyć tego, że małżeństwo pracuje dla komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Informacje na ten temat przekazał ks. Blachnickiemu działacz opozycji mieszkający w Niemczech Andrzej Wirga.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dr Wolak: Gontarczykowie byli ostatnimi osobami, które widziały ks. Blachnickiego żywego. Kapłana znalazła pracownica ośrodka
Wyniki śledztwa IPN prowadzonego w latach 2001-2005 wykazały, że Jolanta i Andrzej Gontarczyk byli tajnymi współpracownikami SB o pseudonimach „Panna” i „Yon”. Stwierdzono też, że inwigilowali ks. Franciszka Blachnickiego.
To ja poinformowałem ks. Blachnickiego, że Jolanta i Andrzej Gontarczykowie są agentami SB. Otrzymałem na ten temat pisemną informację od kuriera Solidarności Walczącej
— mówi portalowi wPolityce.pl Andrzej Wirga (ur. 1945 r.), działacz opozycji w PRL i na emigracji w Niemczech Zachodnich, wydawca Biuletynu Informacyjnego „Solidarności” w języku niemieckim, organizator pomocy humanitarnej, technicznej i finansowej dla działaczy opozycji w PRL.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Była agentka SB w jednym szeregu z Trzaskowskim! Kiedyś inwigilowała ks. Blachnickiego, dziś walczy z dyskryminacją
wPolityce.pl: Czy to prawda, że to pan przekazał ks. Franciszkowi Blachnickiemu informacje, że Jolanta i Andrzej Gontarczyków pracują dla Służby Bezpieczeństwa PRL?
Andrzej Wirga: To najprawdziwsza prawda. To ja poinformowałem ks. Blachnickiego, że Jolanta i Andrzej Gontarczykowie są agentami SB. Otrzymałem na ten temat pisemną informację od kuriera Solidarności Walczącej.
Pamięta pan dokładnie co tam było napisane?
Przeczytałem w informacji, że Gontarczykowie są agentami SB i należy uprzedzić o tym wszystkich, którzy mają z nimi do czynienia. Jolanta Gontarczyk pojawiała się w Radiu Wolna Europa i udzielała się w organizacjach popierających Solidarność. Natychmiast przesłałem tę informację do wszystkich polskich grup opozycyjnych w Niemczech, na Zachodzie, do Stanów Zjednoczonych. Powiadomiłem też Józefa Lebenbauma w Szwecji. Po mniej więcej dwóch czy trzech tygodniach od otrzymania pierwszej informacji od Solidarności Walczącej przyszła kolejna wiadomość. Pisano w niej, że Gontarczykowie są niebezpiecznymi agentami. Być może było tam nawet napisane, że są oficerami SB. Teraz już tego nie pamiętam dokładnie.
Na jakiej podstawie uznał pan, że informacje przekazane przez kurierów Solidarności Walczącej z Polski są wiarygodne?
Kurierzy, którzy przekazywali mi informacje byli wiarygodni. Wszystkie informacje, które otrzymałem od Solidarności Walczącej były prawdziwe.
Czy ma pan wiedzę skąd Solidarność Walcząca zdobyła informację o współpracy Gontarczyków z SB?
Nie. W tamtych czasach nawet gdybym usiłował się tego dowiedzieć, nie uzyskałbym takiej informacji. Zresztą nie miałem kogo o to pytać. Kurier był tylko od przekazywania informacji i materiałów. Nie miał wiedzy na temat źródeł pozyskiwania informacji. Struktury Solidarności Walczącej były tajne, więc zadanie takiego pytania było nie na miejscu. Wiedziałem natomiast, że Solidarność Walcząca ma swoją wtykę w bezpiece.
Jak ks. Blachnicki zareagował na pańskie informacje o Gontarczykach?
Byliśmy w stałym kontakcie z ks. Blachnickim, ponieważ w Carlsbergu drukowaliśmy w jego ośrodku biuletyn w języku niemieckim, w którym ukazywały się przedruki z polskiej prasy podziemnej. Pojechaliśmy do księdza z żoną. Powiedziałem mu o informacjach otrzymanych z Polski. Zapytał: panie Andrzeju, czy ma pan na to dowody? Stwierdziłem: przecież nie przedstawię księdzu ich esbeckich legitymacji; dostałem po prostu informację z wywiadu Solidarności Walczącej. Ksiądz odpowiedział pytaniami: Może to nieprawdziwe informacje? Może się zmienili? Może się nawrócili? Gontarczykowie udzielali się w Chrześcijańskiej Służbie Narodu w Carlsbergu, więc mogli sprawiać wrażenie nawróconych. Po drugiej informacji z Polski na temat małżeństwa ponownie pojechaliśmy z żoną do ks. Blachnickiego i przekazaliśmy je kapłanowi.
Kiedy to było? Pamięta pan datę?
Dokładnie nie pamiętam. To chyba było pod koniec stycznia 1987 r. Wtedy też ksiądz Blachnicki nie chciał wierzyć moim informacjom. Ale powiedział, że porozmawia z nimi. W ramach lojalności, bo mieliśmy też pomoc i ochronę ze strony policji niemieckiej podczas naszych demonstracji, poinformowałem jej funkcjonariuszy, że Gontarczykowie są agentami SB.
Jaka była reakcja niemieckiej policji?
Przyjęli to do wiadomości i podziękowali. Po wyjeździe Gontarczyków z Niemiec w kwietniu 1988 r. zostałem poproszony na rozmowę przez policję w Moguncji. Urzędnik zapytał mnie, czy mam wiedzę na temat ucieczki Gontarczyków. Odpowiedziałem, że nic nie wiem. Od niego dowiedziałem się, że po wejściu do ich domu znaleziono niedojedzone śniadanie. Musieli uciekać w popłochu. Urzędnik powiedział mi też, że mieli dług w banku w wysokości 30 tysięcy marek. Oczekiwał ode mnie jakiejś reakcji. Powiedziałem: przecież was ostrzegłem, minęło sporo czasu od mojej informacji, a co z tym zrobiliście, to już wasza sprawa.
Ksiądz Blachnicki zmarł 27 lutego 1987 r. w kilka godzin po rozmowie z małżeństwem Gontarczyków. Czy rozmawiał pan z nimi po śmierci kapłana?
Nie. W prasie polonijnej, nie pamiętam jednak w jakim piśmie, ukazała się informacja, że małżeństwo Gontarczyków wystąpi przeciwko mnie na drogę sądową za bezpodstawne oskarżenia. Ale żadnej reakcji nigdy nie było. Nigdy później ich nie spotkałem.
Czy Gontarczykowie mogli się przyczynić pośrednio lub bezpośrednio do śmierci ks. Blachnickiego?
Nie wiem.
Nic w zachowaniu Gontarczyków przed otrzymaniem korespondencji z kraju nie wzbudziło pańskiej nieufności?
Znaliśmy z żoną Gontarczyków na stopie prywatnej. Nawet nas gościli w wynajmowanym domu w Carlsbergu. Przekazywali nam negatywne informacje na temat ks. Blachnickiego. Mówili, że wydaje pieniądze, że znowu kupił maszynę drukarską. Żona ostrzegała mnie, żebym za bardzo im nie ufał. Zresztą biorąc pod uwagę specyfikę naszej działalności na rzecz Solidarności w Polsce musiałem być bardzo ostrożny. Nie tylko w stosunku do nich, ale również w stosunku do innych osób. Otrzymywałem zresztą wiele informacji o podejrzanych osobach pojawiających się w moim otoczeniu czy w polskich organizacjach działających w Niemczech. Prowadziliśmy z żoną m.in. kartotekę funkcjonariuszy SB. Gontarczykowie dawali nam do zrozumienia, że mają kontakty z Solidarnością Walczącą, wspomagają tę organizację i utrzymują kontakty z jej kurierami. Prawdopodobnie chcieli nas sprowokować i poznać nasze kontakty z Solidarnością Walczącą. Nie udało im się to.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Andrzej Wirga o swojej działalności opozycyjnej
Opis działalności
Urodziłem się 27 kwietnia 1945 r. W sierpniu 1980 roku zakładałem NSZZ „Solidarność” w Polskim Związku Motorowym we Wrocławiu. Ze względu na specyfikę (organizacja wyższej użyteczności prowadząca działalność gospodarczą) powołaliśmy Sekcję Krajową NSZZ „Solidarność” Pracowników PZMot., zrzeszającą organizacje związkowe z poszczególnych miast. Sekcja ta, której zostałem przewodniczącym zrzeszała w skali kraju ponad 9.000 członków i została zarejestrowana w Komisji Krajowej pod numerem trzecim. Z ramienia tej sekcji uczestniczyłem w obu turach I Zjazdu Krajowego NSZZ „Solidarność” w Gdańsku. W działalności tej wspierała mnie moja żona Mirosława (Jola), współzałożycielka „Solidarności” w Biurze Handlu Zagranicznego Wrocławskich Zakładów Elektronicznych MERA-ELWRO we Wrocławiu. W listopadzie 1981 roku wyjechałem z żoną do RFN w celu nawiązania ściślejszej współpracy z DGB (Niemieckimi Związkami Zawodowymi) z Moguncji, z których przedstawicielami spotkałem się już we Wrocławiu z ramienia Zarządu Regionu. Miałem również nawiązać kontakty z firmami niemieckimi w ramach Sekcji Krajowej, której przewodniczyłem. Po ogłoszeniu stanu wojennego otrzymaliśmy informację z Polski, że na razie nie powinniśmy wracać, gdyż grozi nam internowanie lub więzienie. Natychmiast włączyliśmy się wraz z żoną w pomoc podziemiu. Uczestniczyliśmy w spotkaniu z DGB w Dortmundzie (wiosna 1982) i założyliśmy organizację „Hilfskomitee Solidarność Mainz e.V.” Od roku 1983 byłem też przedstawicielem „Solidarności Walczącej” w Niemczech (oboje z żoną byliśmy zaprzysiężonymi członkami tej organizacji). Nigdy nie mieliśmy zamiaru emigracji. Do złożenia wniosku o azyl polityczny zmusiły nas publikacje w prasie PRL, w których zarzucano nam (Pożoga) między innymi zdradę ojczyzny, co w tamtych czasach oznaczało karę śmierci.
Nasza działalność polegająca na pomocy niezależnym organizacjom działających w Polsce przebiegała głównie w następujących płaszczyznach:
Pomoc humanitarna:
-
prowadzenie kartotek ponad 10.000 osób potrzebujących pomocy i rozprowadzanie ich adresów wśród osób i organizacji głównie niemieckich (niemieckojęzycznych), a także na całym świecie – w celu indywidualnej pomocy bezpośredniej,
-
zbiórka, wysyłka i współorganizowanie transportów z pomocą humanitarną,
-
zbiórka i wysyłka leków i sprzętu medycznego,
-
pomoc osobom (rodzinom) przybywającym do Niemiec ze względu na represje w Polsce lub emigrującym do innych krajów.
Pomoc techniczna i finansowa
-
zbiórka i wysyłka pieniędzy dla organizacji podziemnych,
-
kupno (zbiórka) i wysyłka sprzętu dla organizacji podziemnych (powielacze, maszyny offsetowe, sito, farby drukarskie, części elektroniczne, radiostacje w modułach, scannery, sprzęt i materiały fotograficzne, sprzęt i materiały audio i video, sprzęt komputerowy, atrament sympatyczny, płyn wydzielający smród, itp.,
-
wysyłka książek (miniatur) wydawnictw polskich na Zachodzie,
-
wysyłka Biblii i modlitewników w jęz. ros., kaset video w jęz. rosyjskim (otrzymywanych np. od Władimira Bukowskiego) i książek w jęz. czeskim (od Milana Horaczka, posła do Bundestagu), itp.,
Działalność informacyjna
-
wydawanie Biuletynu Informacyjnego „S” w języku niemieckim z tłumaczeniami art. z prasy podziemnej (otrzymywali go posłowie do Bundestagu, agencje, media, organizacje niemieckojęzyczne, archiwa, biblioteki, uczelnie, instytuty, fundacje, prywatni abonenci, itp.),
-
wydanie książki w jęz. niem. „Prawa człowieka i obywatela w czasie stanu wojennego” (z przedmową przebywającego w tym czasie w W. Brytanii prof. Leszka Kołakowskiego) oraz kolejnych raportów Komitetu Helsińskiego,
-
propagowanie informacji dot. sytuacji w Polsce przez redagowanie i wysyłkę informacji prasowych, organizację wystaw, stoisk informacyjnych, konferencji prasowych, spotkań, seminariów, wywiadów w mediach niemieckojęzycznych, koncertów (np. Jacka Kaczmarskiego), spotkań z grupami wspierającymi podziemie w Polsce, organizacja marszów i protestów pod Ambasadą PRL i Sowiecką, uczestnictwo w wydarzeniach dot. Polski (wizyta Papieża Jana Pawła II w Speyer 4.05.1987, udział w spotkaniu z Prez. R. Reaganem na Hambacher Schloss 6.05.1985, udział w „Helsinki Spiegel” w Wiedniu i na spotkaniu z Georgem P. Shultzem w Ambasadzie USA, udział w organizowanych przez ks. F. Blachnickiego Marszach Wyzwolenia Narodów, itp.),
-
obróbka (fotokopie mikrofilmów otrzymywanych od „Solidarności Walczącej”, nagrań telefonicznych np. od Anny Morawieckiej) i wysyłka wydawnictw podziemnych innym organizacjom i osobom wspierającym „S” na Zachodzie, (CSSO, IGFM, Kultura, Kontakt, Aneks, Irena Lasota, Wolna Europa, Deutsche Welle, Biuro „S” w Paryżu i Brukseli, archiwa, uczelnie, instytuty, itp.),
-
informowanie organizacji i osób na Zachodzie o agentach i osobach współpracujących z SB (m.in. np. ks. Franciszka Blachnickiego).
Naszą działalność potwierdza dokumentacja znajdująca się w archiwum Instytutu Badawczego Europy Wschodniej przy Uniwersytecie w Bremen oraz jego częściowa kopia tej dokumentacji w Ośrodku „Pamięć i Przyszłość”, IPN we Wrocławiu oraz Stowarzyszeniu Wolnego Słowa w Warszawie. Informacje dot. naszej działalności znajdują się także w Federalnym Urzędzie ds. Akt Stasi pod sygnaturą: MfS HA II/10 195, Band I und II (tzw. OV „Sizilien”) oraz np. w publikacji IPN „Solidarność, Zachód i węże” SB wobec emigracyjnych struktur Solidarności 1981-1989. Informuję również, że 11.12.2010 r. otrzymałem Krzyż Solidarności Walczącej (nr 228/2010 ), a 7.03.2013 r., zarówno ja, jak i moja żona zostaliśmy odznaczeni za naszą działalność Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej (nr 77-2013-7 i 77-2013-8).
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/461170-opozycjonista-poinformowalem-blachnickiego-o-gontarczykach