Józef Lebenbaum z Lund i Andrzej Wirga z Moguncji, którzy przekazali księdzu Blachnickiemu informacje na temat działalności Gontarczyków mieli również przekazać komplet dokumentacji świadczącej o ich wywiadowczym charakterze. Albo ten materiał nie dotarł do Carlsbergu albo zostały zniszczony po śmierci księdza
— mówi portalowi wPolityce.pl dr Łukasz Wolak, historyk, badacz dziejów emigracji w Niemczech, autor książki „Leksykon działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Republice Federalnej Niemiec (1951–1993)”.
wPolityce.pl: Czy Jolanta i Andrzej Gontarczykowie przyczynili się do śmierci ks. Franciszka Blachnickiego?
Dr Łukasz Wolak, historyk: Materiał archiwalny zgromadzony w IPN nie wskazuje jednoznacznie, że małżeństwo Gontarczyków, czyli współpracownicy wywiadu PRL o pseudonimach „Yon” i „Panna” przyczynili się do śmierci ks. Blachnickiego. Jedyną poszlaką jaką dysponujemy w tej sprawie, która wyłania się wprost z tego materiału to fakt, że byli ostatnimi osobami, które widziały ks. Blachnickiego żywego. Później nieprzytomnego kapłana znalazła jedna z kobiet zajmująca się obsługą ośrodka duszpasterskiego. Nie mamy informacji jak przebiegała rozmowa księdza z Gontarczykami. Prawdopodobnie doszło między nimi do kłótni, której podłożem mogły być informacje na temat ich roli w ośrodku.
Ks. Blachnicki był przez szereg osób informowany o agenturalnej działalności „Yona” i „Panny”.
Przy okazji prowadzonych przeze mnie badań rozmawiałem z różnymi świadkami wydarzeń. Oni skłaniali się do tezy, że ksiądz miał zdystansowaną postawę wobec dostarczanych informacji. Składali to na karb jego dobroduszności. Wskazywali, że ksiądz nie zdawał sobie sprawy z ich wagi albo bagatelizował informacje. Być może było tak, że z czasem gdy prawdziwość doniesień na temat Gontarczyków zaczęła się potwierdzać ksiądz Blachnicki nabrał przekonania że ma do czynienia z agenturą wywiadu. Niestety dokumentów potwierdzających aktywność wywiadowczą Gontarczyków nigdy nie otrzymał. Zmarł przedwcześnie w przededniu ich dostarczenia.
Dlaczego materiały nie dotarły do niego? Przecież miał je otrzymać.
Trudno powiedzieć. Prowadząc badania archiwalne nie dotarłem do informacji na ten temat. Józef Lebenbaum z Lund i Andrzej Wirga z Moguncji, którzy przekazali księdzu Blachnickiemu informacje na temat działalności Gontarczyków mieli również przekazać komplet dokumentacji świadczącej o ich wywiadowczym charakterze. Albo ten materiał nie dotarł do Carlsbergu albo zostały zniszczony po śmierci księdza.
Skąd pozyskali dokumenty na ten temat?
Dokumenty miały pochodzić z krajowych źródeł Solidarności Walczącej. Ciekawe jest to, że centrala wywiadu co najmniej od stycznia 1987 r. wiedziała o tym, że Solidarność Walcząca dysponowała taką wiedzą. Prawdopodobnie dokumenty lub informacja miały zostać pozyskane w wyniku przecieku do którego doszło w Wydziale II KW MO w Łodzi. Do takich wniosków doszła centrala wywiadu PRL. Takie wnioski wyciągnęli z faktu, że w czasie wykonywania przez Gontarczyków zadań wywiadowczych doszło do sprawdzenia ich nazwisk w ewidencji SB. Być może Solidarność Walcząca dotarła do oficera lub oficerów SB, którzy zdecydowali się na ujawnienie tych informacji. Wspomniane zapytanie wydało się centrali wywiadu dość podejrzane.
Dlaczego?
Ponieważ od wyjazdu Gontarczyków centrala wywiadu przejęła cały materiał z ich dotychczasowej współpracy z łódzkim kontrwywiadem. Istnieje więc prawdopodobieństwo, że kierownictwo Wydziału II KWMO w Łodzi orientowało się w sprawie. Pytanie zatem jakie się narzuca, dlaczego funkcjonariusz tej komórki wykonywał sprawdzenie w bazie ewidencyjnej? Idąc za tym tropem kierownictwo wywiadu doszło do wniosku, że miejscem przecieku był właśnie Wydział II. Niestety nie dotarłem do materiału, który wskazywałby na prowadzenie jakiegokolwiek wewnętrznego dochodzenia w tej sprawie.
Dlaczego nie ustalili kto był źródłem przecieku?
Trudno wskazać przyczynę. Być może powstała sprawa ale nie zachowały się dokumenty…?!
Czy ktokolwiek widział materiały, które na temat małżeństwa Gontarczyków miał otrzymać ks. Blachnicki od panów Wirgi i Lebenbauma?
Z tego co wiem, to nie. Po rozmowie z różnymi świadkami, również z działaczami z Niemiec dotarłem do informacji, że wiadomości na temat ks. Blachnickiego miały docierać także od Tadeusza Podgórskiego, pracownika RWE. To jest ciekawy wątek, ponieważ Jolanta Gontarczyk dwa lub trzy razy wystąpiła w monachijskiej rozgłośni. Według przypuszczeń Podgórskiego po jednej wizyt radiowe Biuro Bezpieczeństwa zdecydowało się na jej sprawdzenie. Być może to był moment w którym zaczęły piętrzyć się podejrzenia…?! Jest również możliwe, że podobne sygnały mogły płynąć z kręgu Wiesława Jurkiewicza związanego m.in. z Towarzystwem Solidarność i Wydawnictwem Pogląd oraz założycielem Grupy Logistycznego Wsparcia Podziemia ze Stuttgartu, który wspierał podziemie solidarnościowe. Zanim zdecydował się na wyjazd do RFN był kadrowym oficerem MO. W literaturze znalazłem informacje, że jego działalność w RFN pozytywie opiniował zachodnioniemiecki wywiad (BND). Należy dodać, że w całej sprawie jest wiele poszlak i znaków zapytania. Nie wiadomo gdzie dokumenty zostały złożone i czy wogóle dotarły do Carlsbergu?!
Nie tylko komunistyczny wywiad PRL interesował się ośrodkiem duszpasterskim prowadzonym przez ks. Blachnickiego w Carlsbergu.
Śmiało poczynał tam sobie wywiad enerdowskiej STASI. W materiałach wywiadu PRL zachowała się notatka z rozpoznania działalności ks. Blachnickiego w Carlsbergu. Powstała ona w ramach rozpracowania operacyjnego o kryptonimie „Sycylia”, które było wspólnym przedsięwzięciem polskiej i enerdowskiej bezpieki . W dużym skrócie dotyczyło rozpracowania funkcjonujących na terenie Niemiec zachodnich i Berlina Zachodniego struktur związanych z podziemną Solidarnością. Obejmowało ono również działaczy Towarzystwa Solidarność i Wydawnictwa „Pogląd” z Berlina Zachodniego. STASI interesowała się ks. Blachnickim ponieważ prawdopodobnie w działalność Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów „Prawda-Krzyż-Wyzwolenie” był zaangażowany Peter Posselt. Wywiad PRL podejrzewał ks. Blachnickiego o to, że jego aktywność jest finansowana przez jeden z wywiadów. STASI rozpracowując Posselta miała nadzieję, że miał coś wspólnego z zachodnimi tajnymi służbami.
Wywiad zachodnioniemiecki nie przyglądał się ośrodkowi w Carlsbergu? Przecież to oczywiste, że wokół ks. Blachnickiego pojawią się tam agenci wywiadu PRL.
Logika podpowiada, że ks. Blachnicki mógł być zabezpieczany przez zachodnioniemieckie służby. Trudno wskazać, czy BND lub CIA prowadziło na terenie ośrodka jakieś działania osłonowe?! Wspomniana działalność jest bardziej przypisana do zadań kontrwywiadu. Uważam, że nie należy wykluczać takiego scenariusza. Zagadką jest to, dlaczego kontrwywiad RFN wkroczył do mieszkania Gontarczyków nie o 6 rano, ale dopiero ok. godz. 10?! Z chwilą wkroczenia do mieszkania małżeństwa Gontarczyków już nie było i nie wrócili do Carlsbergu. Przez Belgrad i Budapeszt i Czechosłowację dotarli do Polski.
Dlaczego Niemcy zwlekali z zatrzymaniem Gontarczyków?
Może kontrwywiad RFN potrzebował dodatkowych dowodów na ich współpracę z wywiadem PRL? W drugiej połowie 1986 r. doszło w RFN do wpadki agenta wywiadu PRL o pseudonimie „Bleser”, którego część działalności była związana z rozpracowaniem ks. Blachnickiego. Kontrwywiad RFN mógł połączyć fakty i zdarzenia. Wywiad PRL zakładał w tamtym momencie, że gdyby nawet skojarzono Gontarczyków z wpadką to zachodnioniemiecki kontrwywiad nie posiadał wystarczających dowodów. A gdyby nawet powziął taką wiedzę to nie aresztują ich od razu. Będą najpierw prowadzić działania operacyjne, obserwację, tajne przeszukania, etc. Przekonanie wywiadu PRL potwierdziło się. Do wpadki „Blesera” doszło w 1986 r. Ks. Blachnicki zmarł w lutym 1987 r., a Gontarczykowie wyjechali z RFN dopiero w kwietniu 1988 r. Wystarczy spojrzeć jak to czasowo się rozkłada. Od śmierci kapłana małżeństwo Gontarczyków ma jeszcze prawie rok i dwa miesiące na prowadzenie działalności w Niemczech. Inny scenariusz zakłada, że mogło dojść do wycieku. W materiałach zachowała się notatka wskazująca na to, że kontrwywiad RFN poszukiwał gorączkowo materiałów z Carlsbergu. Gontarczykowie jeszcze przed powrotem do kraju wskazali, że wszystko zakopali. Po ich powrocie, centrala wywiadu podjęła decyzję, że nie zostaną odkopane. Bezpośrednio po ewakuacji Gontarczyków byłoby to zbyt ryzykowne przedsięwzięcie. Nie wiemy co stało się z materiałami. Wiemy, za sprawą notatki Gontarczyków, że ich koleżanka z Germersheim próbowała po dość długim czasie nawiązać z nimi kontakt i doprowadzić do spotkania na terenie Jugosławii. Wskazywała, że po ich ucieczce do jej mieszkania przyszli funkcjonariusze zachodnioniemieckich służb, którzy nie tylko pytali o wspomniane materiały ale również o relacje koleżeńskie.
Kim była ta kobieta? Osobą związaną ze służbami zachodnioniemieckimi?
Z zachowanej notatki „Yona” i „Panny” nie wynika aby taka relacja powstała. Mieszkała z Gontarczykami przez jakiś pod jednym adresem. Oczywiste było, że po ucieczce kontrwywiad zapuka do drzwi wszystkich mieszkańców tego budynku. Ponieważ kobieta miała z nimi dość dobre relacje liczono się z szansą na nawiązanie kontaktu.
Gontarczykowie zostali wysłani przez wywiad PRL do Niemiec tylko po to, aby rozpracować ks. Blachnickiego?
Nie. Kapłan nie był celem samym w sobie, ani jedynym celem ich działalności agenturalnej. Z notatek wywiadu i zakładanego planu wynika, że małżeństwo miało skoncentrować się m.in. na działalności Radia Wolna Europa i funkcjonowaniu Polskiej Partii Socjalistycznej, która w latach 80. była na tamtym terenie najliczniejszym stronnictwem i strukturą polityczną. Pierwszą „ofiarą” ich działalności jak wynika ze źródeł był Tadeusz Podgórski, przewodniczący PPS i pracownik RWE. Niestety to rozpracowanie nie przyniosło pozytywnych efektów, dlatego zdecydowali się zainteresować działalnością ks. Blachnickiego. Innymi celem było biura koordynacyjne Solidarności w Brukseli oraz kontakty ks. Blachnickiego z polskim episkopatem. Gdyby w sposób nieplanowany inicjatywa ks. Blachnickiego zbankrutowała, małżeństwo miało rozpocząć współpracę z niemiecką chadecją. Poprzez jej struktury mieli dotrzeć do międzynarodówki chadeckiej. W ten sposób mieli zapewnić sobie swobodę infiltracji także tego środowiska. Naturalnym punktem ich zainteresowania było polskie środowisko w Monachium i ośrodek emigracyjny w Londynie dzięki nawiązanym kontaktom. Możemy to prześledzić w notatkach SB.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kim jest agentka SB, która niszczyła ks. Blachnickiego? Dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego prześwietla jej życiorys
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/460560-dr-wolak-gontarczykowie-ostatni-widzieli-ks-blachnickiego