Okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego, który zmarł nagle 27 lutego 1987 r. do dziś są spowite tajemnicą. Kilka godzin przed śmiercią kapłan odbył ze swoimi bliskimi współpracownikami Jolantą i Andrzejem Gontarczykami dramatyczną rozmowę. Obecnie Jolanta Gontarczyk, funkcjonująca już pod nazwiskiem Lange współpracuje z prezydentem Rafałem Trzaskowskim i walczy z dyskryminacją.
CZYTAJ WIĘCEJ: Była agentka SB w jednym szeregu z Trzaskowskim! Kiedyś inwigilowała ks. Blachnickiego, dziś walczy z dyskryminacją
Okoliczności jego śmierci były dwuznaczne. Wskazujące, że mógł to być nie tylko zator płuc, ale też i inne przyczyny
— ocenił Andrzej Grajewski, dziennikarz, który zajmował się tematem inwigilacji ks. Blachnickiego przez agentów SB, małżeństwo Gontarczyków.
Niemiecki lekarz, który został wezwany do ks. Blachnickiego stwierdził jego zgon w sposób naturalny i nie było sekcji zwłok. Był przy śmierci pewien objaw, który przy tej chorobie nie powinien występować.
— podkreślił w rozmowie z portalem Fronda.pl.
Tym objawem była piana wydobywająca się z usta.
Było jej dość dużo i wydzielała się również po śmierci. To nie jest objaw typowy dla zatoru płuc
— stwierdził.
Opinia, że kapłan został otruty pojawiła się od razu po jego śmierci.
Przed śmiercią ks. Blachnicki otrzymał informacje, że małżeństwo Gontarczyków to agenci SB.
Jest też tutaj zbieżność faktów, bo krotko przed śmiercią ks. Blachnicki dowiedział się, że jego dwóch bliskich współpracowników Andrzej Gontarczyk i jego żona, która była tam prezesem stowarzyszenia Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów, są agentami SB. Nie widział jeszcze wtedy, że byli zwerbowani jako agenci wywiadu PRL i specjalnie przerzuceni na Zachód. Ksiądz pojechał do drukarni, którą kierował Gontarczyk i rozmawiał z nim. Wrócił z tego spotkania bardzo wzburzony. Treści rozmowy nie znamy, nie wiemy również czy tam czymś księdza częstowano. On po powrocie do domu położył się i zmarł. Tak ustaliło śledztwo IPN
— wskazał Grajewski.
Na ślady współpracy Gontarczyków z SB miały trafić podziemne struktury Solidarności Walczącej w Łodzi, które przeniknęły do SB.
Po śmierci ks. Blachnickiego małżeństwo Gontarczyków jeszcze przez kilka miesięcy przebywało w Carslbergu. Z obawy przed zdemaskowaniem agentów przez wywiad zachodnioniemiecki, służby PRL ewakuowały ich przez Jugosławię na Węgry.
ems/Fronda.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/460291-kulisy-tajemniczego-zgonu-ksiedza-franciszka-blachnickiego