Według niemieckiego sądu dzieci porwane w czasie II wojny światowej i poddane germanizacji nie mają prawa do odszkodowania. 84-letni Hermann Lüdeking, który jako dziecko został porwany do ośrodka Lebensborn a następnie wychowany w niemieckiej rodzinie, przegrał proces w tej sprawie przed sądem administracyjnym w Kolonii. Wyrok stał się prawomocny po tym jak Wyższy Sąd Administracyjny w Muenster oddalił jego apelację – pisze niemiecki dziennik „Badische Zeitung”.
Lüdeking, który został porwany w 1942 roku czuje się poszkodowany, bo po dziś dzień nie zna swojej prawdziwej tożsamości, zaś jego przybrana matka nigdy nie traktowała go jak prawdziwego syna. Domaga się 2500 euro „symbolicznego” odszkodowania od niemieckiego państwa.
Oni czekają na to, że wszyscy wymrzemy. Nie chodzi mi o pieniądze, kwota jest nieważna, chodzi tylko o to, by uznali naszą krzywdę oraz to, że byliśmy ofiarami
—mówi Lüdeking. 84-latek jest jednym z tysięcy dzieci, których Niemcy porywali z Polski i innych krajów okupowanych przez III Rzeszę. Celem było zasilanie „aryjskiej rasy” i realizacja poleceń szefa SS Heinricha Himmlera, który postanowił „ściągać germańską krew ze wszystkich zakątków świata, rabować ją i kraść, gdzie to tylko będzie możliwe”.
Chodziło o to, by siłą zmuszać dzieci do nauki niemieckiego i wcielając do niemieckich rodzin, robić z nich Niemców. Miało to służyć pomnażaniu liczebności niemieckiego narodu. Do germanizacji wybierano przede wszystkim dzieci o jasnych włosach i niebieskich oczach, a także spełniające inne kryteria „aryjskości”, jak na przykład rozmiary czy proporcje różnych części czaszki. Niemieccy urzędnicy porywali dzieci (szacuje się, że ofiar było od 50 do nawet 200 tys.) z domów, na ulicach, podczas akcji pacyfikacyjnych na przykład na Zamojszczyźnie oraz – to częsty proceder – z sierocińców.
Taki los spotkał Hermanna Lüdekinga, który w momencie porwania miał niespełna 6 lat i nazywał się Roman Roszatowski. Fałszywą metrykę z nowym imieniem i nazwiskiem wystawił mu Lebensborn.
Do ośrodka, w którym przebywał Roman – jak pisze portal „Deutsche Welle” zgłosiła się Maria Lüdeking, prosząc o przyznanie jej chłopca, bo jej syn poległ na froncie. Jako zasłużona działaczka nazistowskiego Związku Niemieckich Dziewcząt miała prawo wybrać sobie dowolne dziecko. Wybór padł na Romka, który później stał się Hermannem Lüdekingiem.
Maria Lüdedking nigdy nie chciała powiedzieć, czy i co wie na temat jego biologicznych rodziców. Hermann po dziś dzień nie wie, kim byli. Przez większość dorosłego życia zmagał się z tym pytaniem, na które – pomimo poszukiwań – nie znalazł odpowiedzi. Uważa, że odszkodowanie należy się zrabowanym dzieciom nie tylko za wyrywanie ich z naturalnego środowiska i brutalne traktowanie w ośrodkach Lebensbornu, ale także za szkody moralne wynikające z wieloletnich zmagań w poszukiwaniu własnej tożsamości.
Nie miałem szczęśliwego dzieciństwa i do dziś nie wiem kim jestem
—podkreśla 84-latek w rozmowie z „Badische Zeitung”. Sąd Administracyjny w Kolonii, do którego w 2015 roku wpłynął pozew ze stowarzyszenia „Zrabowane dzieci – porwane ofiary”, pisze w uzasadnieniu wyroku, że bez wątpienia ofiarom „poprzez przymusową germanizację zostały wyrządzone znaczne krzywdy”.
Sąd zauważa jednak, że nie jest instancją, która może dodać kolejne kategorie ofiar do tych, którym już przysługuje prawo do odszkodowań. A są to wedle rządowych wytycznych osoby prześladowane przez nazistów „z powodu swoich społecznych lub osobistych zachowań lub z racji szczególnych cech osobistych (jak np. upośledzenie umysłowe)”.
Zdaniem sądu porwane i siłą germanizowane dzieci nie należą do tej grupy. Sąd odwołał się do odmowy, jaką ofiary dostały w 2013 roku od ministerstwa finansów. Urzędnicy tłumaczyli w niej, że ofiary porwań i przymusowej germanizacji „nie były prześladowane z racji swojego zachowania lub cech”.
Teraz 84-latek, który ma zaledwie 900 euro emerytury musi ponieść koszty procesu – 2500 euro, na co go – jak zaznacza – nie stać. Według Christopha Schwarza ze stowarzyszenia „Zrabowane dzieci – zapomniane ofiary” niemieccy politycy obawiają się, że temat germanizacji otworzy kolejne puszki Pandory, jak choćby „uwikłanie Jugendamtów w działalność nazistowskiego reżimu”.
JJW, Badische Zeitung, dw.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/442576-dzieci-porwane-przez-iii-rzesze-bez-prawa-do-odszkodowan