Z jednej strony nielegałowie są dużo trudniejsi do namierzenia przez kontrwwywiad przeciwnika, ale z drugiej narażeni na dużo większe niebezpieczeństwo, bo nie chroni ich immunitet dyplomatyczny. W razie schwytania przez przeciwnika grożą im wysokie kary więzienia, w niektórych krajach grozi im kara śmierci
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Władysław Bułhak z Biura Badań Historycznych IPN.
wPolityce.pl: Przy okazji zatrzymania Marka W. podejrzewanego o kontakty z rosyjskim wywiadem powrócił temat szpiegów. Kim są nielegałowie?
Dr Władysław Bułhak, Biuro Badań Historycznych IPN: W największym skrócie mówiąc to termin używany na określenie agentów wywiadu działających poza tzw. „legalnym” systemem działalności wywiadowczej czy też jak kto woli szpiegowskiej. „Legalnymi” szpiegami są dyplomaci zatrudniani w ambasadach danego państwa, np. Federacji Rosyjskiej. Pełnią podwójną funkcję, są dyplomatami i pracują dla służb wywiadowczych swoich krajów. Przy każdym zwrocie akcji w stosunkach międzynarodowych pewna grupa tego typu ludzi jest deportowana.
Wszyscy o tym procederze wiedzą, więc tego typu ludzie są w praktyce pod stało i ścisłą kontrolą kontrwwywiadu kraju udzielającego gościny. W związku z tym jest oczywiście kategoria agentów i funkcjonariuszy wywiadu, które poszczególne kraje wysyłają do innych państw. Poza opisanym wyżej systemem. Ci ludzie nie mają immunitetu dyplomatycznego. I właśnie tą kategorię, w tradycji rosyjskiej czy komunistycznej określa się mianem nielegałów. Rzecz jasna, że podobne kategorie szpiegów działają również w innych wywiadach, np. służbach izraelskich. Podejrzewam, że używa się tam innego określenia, ale z grubsza chodzi o to samo, o ludzi, którzy działają poza systemem tzw. wywiadu legalnego z tzw. „pozycji placówkowej”. Nielegałowie działają poza placówką i nie są chronieni.
Skąd właściwie pochodzi to konkretne słowo?
Określenie „nielegałowie” zrodziło się z tego, że pierwotnie granica między działalnością w wywiadzie sowieckim a działalnością w ruchu komunistycznym była płynna. W latach 30. partia korzystała z wywiadu, wywiad korzystał z partii. Ten czas uchodził za złoty okres w działalności nielegałów. To czas największych sukcesów sowieckiego wywiadu, słynna „piątka z Cambridge” była właśnie wynikiem działania nielegałów. Stała się również źródłem legendy i przywiązania służb sowieckich do tej koncepcji prowadzenia działalności szpiegowskiej. Warto dla równowagi zaznaczyć, że ich amerykańscy przeciwnicy z CIA uważają tego typu działania za bardzo kosztowne i stosunkowo mało skuteczne, jeżeli mówimy o relacji „ceny do jakości”.
Co zatem daje służbom wywiadowczym posługiwanie się metodą nielegalną?
Z jednej strony nielegałowie są dużo trudniejsi do namierzenia przez kontrwwywiad przeciwnika, ale z drugiej narażeni na dużo większe niebezpieczeństwo, bo nie chroni ich immunitet dyplomatyczny. W razie schwytania przez przeciwnika grożą im wysokie kary więzienia, w niektórych krajach grozi im kara śmierci.
Nie podlegają wymianie na innych szpiegów?
Podlegają, ale to jest uzależnione od sytuacji pomiędzy danymi krajami. Jeżeli Iran łapie izraelskiego szpiega to myślę, że jego los jest ciężki. Jeśli Amerykanie łapią piękną kobietę, np. rosyjskiego nielegała Annę Chapman wtedy dochodzi do wymiany. Wszystko jest pochodną relacji między dwoma państwami.
Co pan może powiedzieć o działalności rosyjskich nielegałów w Polsce?
Działalność rosyjskich nielegałów w Polsce rozpoczęła się w okresie międzywojennym. Rozwijała się w czasie II wojny światowej. Wiedzę na ten temat czerpiemy m. in. z rosyjskich archiwów, ale też i z dokumentacji historii tzw. „ruchu robotniczego”, czyli komunizmu. Jednym z byłych sowieckich nielegałów był np. jeden z ministrów w rządzie PRL w czasach gdy jego premierem był Józef Cyrankiewicz.
Czym się różni nielegalny agent od kadrowego nielegała?
Granica jest płynna, bo można zrobić z agenta oficera przeprowadzając tzw. ukadrowienie.
Jak działali nielegałowie?
Każda sprawa jest po trosze inna. Wielu z nielegałów zajmowała się głównie trwaniem na Zachodzie i poniekąd oczekiwaniem na wybuch III wojny światowej. Inni zostali szybko zdradzeni wobec służb zachodnich i musieli szybko uciekać z powrotem do PRL. Oczywiście były też jakieś „historie sukcesu”. Nie będę tutaj rozróżniał między oficerami kadrowymi takimi jak powszechnie znani Tomasz Turowski czy Jerzy Kaczmarek i tzw. agentami nielegalnymi na czele z Andrzejem Madejczykiem znanym ze sprawy ojca Hejmo czy Andrzejem Czechowiczem, który odznaczył się przy infiltracji Radia Wolna Europa.
Przykładem bardzo skutecznego nielegalnego agenta wywiadu MSW PRL był przede wszystkim Marian Zacharski. Późniejszy generał. Nie przeszedł szkoły wywiadu peerelowskiego w Starych Kiejkutach, więc inni uczestnicy kursów go nie znali. Formalnie w pewnym momencie przeniesiono go na status zewnętrznego pracownika, ale nie funkcjonariusza SB. To był wyjątek stworzony dla jego określonej sytuacji, po tym jak odniósł wielkie sukcesu w pozyskiwaniu amerykańskich technologii militarnych. Można powiedzieć, że wtedy pracował w wywiadzie na zlecenie, a zatem był po trosze agentem a po trosze funkcjonariuszem.
Dlaczego część teczki Mariana Zacharskiego, który jako szpieg wywiadu PRL wykradł Amerykanom dokumentację rakiet Patriot jest nadal utajniona?
Rzeczywiście nie ma dostępu do całości. Nic w tym dziwnego, bo przez pewien czas Marian Zacharski był generałem wywiadu niepodległej Polski i wysokim oficerem Urzędu Ochrony Państwa. Zgodnie z obowiązującym dziś prawem wszystkie dokumenty, które dotyczą jego działalności w PRL powinny być dostępne poza tymi, które mogą rzutować na jego późniejszą działalność po październiku 1990 r. Są tajne specjalnego znaczenia i za ujawnienie takich informacji grozi więzienie. Zacharski zakończył służbę w wywiadzie PRL w stopniu majora, a wiadomo, że został mianowany generałem przez Lecha Wałęsę, w uznaniu jego zasług w zwalczaniu rosyjskiej agentury w Polsce. Teczka Zacharskiego jest niekompletna, podobnie jak szczątkowo dostępna dla historyków jest teczka Tomasza Turowskiego, o którym wspomniałem. Mam tutaj na myśli znanego oficera wywiadu MSW PRL…
Nielegała wywiadu PRL infiltrującego zakon jezuitów w Rzymie i we Francji pod koniec lat 70-tych i w latach 80 XX w.
Później dyplomaty III RP, naocznego świadka katastrofy smoleńskiej. Niezwykła to postać wymykająca się prostym kategoriom opisu. Jak w ogóle spora część pracy wywiadu, zwłaszcza nielegalnego. Przyszli historycy wywiadu na pewno będą mieli o czym pisać.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/388035-nasz-wywiad-kim-sa-nielegalowie-dr-bulhak-to-szpiedzy-ktorzy-sa-trudniejsi-do-namierzenia-ale-i-narazeni-na-wieksze-niebezpieczenstwo