Pogrzeb ppłk. Franciszka Kornickiego, pilota legendarnego Dywizjonu 303, bohatera Bitwy o Anglię odbył się w czwartek na cmentarzu Northwood na przedmieściach Londynu. Był ostatnim żyjącym dowódcą polskiego dywizjonu z okresu II wojny światowej. Miał 100 lat.
Pułkownik Franciszek Kornicki był bohaterem, któremu należy się wieczna cześć i chwała. Dla Instytutu Pamięci Narodowej misją i wielkim zaszczytem jest upamiętnianie takich postaci polskich dziejów i upowszechnianie o nich wiedzy. Bitwa o Anglię, w której tak skutecznie brali udział polscy piloci, okazała się wielkim zwycięstwem w latach drugiej wojny światowej
— podkreślił w rozmowie z PAP prezes IPN Jarosław Szarek, który w czwartek wspólnie z przedstawicielami polskich i brytyjskich władz wziął udział w ostatnim pożegnaniu bohatera.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się na cmentarzu Northwood, jednej z dwóch najsłynniejszych - obok cmentarza w Newark-on-Trent - nekropolii Polskich Sił Powietrznych. Ceremonię poprzedziło nabożeństwo w kościele św. Michała w Worthing w hrabstwie West Sussex.
W pożegnaniu bohatera wzięli udział m.in. ambasador RP w Wielkiej Brytanii Arkady Rzegocki, przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej, a także przedstawiciele brytyjskich władz i krewni polskiego pilota. Na pogrzebie obecna była także delegacja Wojska Polskiego. Polskiego pilota żegnali również Polacy i Anglicy - mieszkańcy Londynu i okolic.
Po pogrzebie prezes IPN synom zmarłego pilota wręczył wydane w ostatnich dniach wspomnienia Franciszka Kornickiego pt. „Zmagania. Autobiografia dowódcy dywizjonu myśliwskiego”.
Poza kwiatami mogłem też przynieść książkę, która pułkownika Kornickiego będzie już na zawsze upamiętniać
— powiedział PAP.
Niestety, to niezwykłe pokolenie ludzi, które wzrastało wraz z II Rzeczypospolitą, odchodzi. Tym bardziej powinniśmy o nich pamiętać, by od nich właśnie uczyć się miłości do ojczyzny
— dodał Szarek. Prezes IPN zwrócił także uwagę, że po wojnie, gdy Polskę zniewoliła władza komunistyczna, wielu pilotów, którzy marzyli o powrocie do kraju, z goryczą musiało wybrać los emigrantów.
W rozmowie z PAP syn zmarłego lotnika Richard Kornicki podkreślił, że jego ojciec nigdy nie uważał się za bohatera, ale za jednego z wielu pilotów, których obowiązkiem było służyć Polsce.
Mój ojciec, który zawsze powtarzał, że nie dokonał niczego nadzwyczajnego, z czasem stał się symbolem pokolenia walczącego o wolną Polskę. Mimo sędziwego wieku chętnie opowiadał o swoich doświadczeniach; był szczęśliwy, gdy mógł przedstawiać je młodym ludziom
— powiedział w czwartek po pogrzebie syn ppłk. Kornickiego.
Dodał też, że jego ojcu zawsze zależało na tym, by podkreślać wielką rolę obsługi naziemnej na lotniskach w czasie wojny, m.in. mechaników, którzy również z wielkim poświęceniem dbali o myśliwskie samoloty.
Bez ich pracy, jak mawiał ojciec, nie byłoby zwycięstwa
— dodał Richard Kornicki.
Wspomnienia Franciszka Kornickiego trafiły również do dowództwa brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych (RAF). Dowódca RAF Sir Stephen Hillier w niedawnej rozmowie z PAP podkreślił, że zmarły pułkownik Franciszek Kornicki był częścią „wyjątkowej międzynarodowej grupy walecznych i heroicznych lotników, wobec których świat ma wielki dług”. Dodał też, że piloci walczący w drugiej wojnie światowej, a wśród nich Kornicki, „walczyli o naszą wolność i wywalczyli ją, a ich odwaga i poświęcenie nigdy nie będą zapomniane”.
Podpułkownik Franciszek Kornicki był pilotem Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii, m.in. Dywizjonu 303 oraz dowódcą Dywizjonów 308 i 317. Zmarł 16 listopada 2017 r. w Worthing, w wieku 100 lat (w grudniu obchodziłby swoje 101. urodziny).
Dwa miesiące przed śmiercią Kornicki zwyciężył w plebiscycie Muzeum Królewskich Sił Powietrznych (RAF) i dziennika „The Telegraph” na bohatera wystawy na stulecie RAF w 2018 r. Dzięki temu jego podobizna zostanie umieszczona na zaplanowanej na przyszły rok wystawie z okazji 100-lecia RAF - tuż obok Spitfire’a VB BL614, słynnego samolotu myśliwskiego, który był używany przez RAF w trakcie II wojny światowej, m.in. przez pilotów Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii.
Franciszek Kornicki urodził się 18 grudnia 1916 r. w Wereszynie. Ukończył Szkołę Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, z której dołączył do 162. Eskadry Myśliwskiej w III Dywizjonie Myśliwskim 6. Pułku Lotniczego Wojska Polskiego.
Wziął udział w kampanii polskiej 1939 r., broniąc polskiego nieba jako pilot Armii „Łódź”. Służył w 162. Eskadrze Myśliwskiej.
Po ataku Związku Sowieckiego na Polskę ewakuował się do Rumunii, skąd przedostał się do Francji. Tam przeszedł dalsze szkolenia na maszynach bojowych, a w czerwcu 1940 r. odpłynął do Wielkiej Brytanii, gdzie latał m.in. w Dywizjonie 303. Służył ponadto w dywizjonach 307 i 315, był też dowódcą dywizjonów 308 i 317 - na czele tego pierwszego stanął jako najmłodszy pilot Polskich Sił Powietrznych (w 1943 r.).
Biliśmy się o samoloty, żeby móc latać
— tak po latach wspominał chęć walki z Niemcami.
Po wojnie ppłk Kornicki ukończył kurs chemii na politechnice w Nottingham; wciąż jednak służył w RAF, aż do przejścia na emeryturę w 1972 r. Aktywnie działał na rzecz brytyjskiej Polonii.
Franciszek Kornicki został uhonorowany m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, trzykrotnie Krzyżem Walecznych, a także Złotym Medalem „Za zasługi dla obronności kraju”.
as/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/369682-pogrzeb-legendarnego-pilota-dywizjonu-303-prezes-ipn-pulkownik-franciszek-kornicki-byl-bohaterem-ktoremu-nalezy-sie-wieczna-czesc-i-chwala