Dzięki programowi „Inside Russia 4” miałem możliwość z bliska - w Moskwie - obserwować przebieg 100. rocznicy zbrodniczej rewolucji bolszewickiej. A także rozmawiać w tych dniach z przedstawicielami rosyjskiej elity, tej prorządowej, tej demokratycznej, tej naukowej, a nawet (niestety jest i taka) komunistycznej. Na dłuższe podsumowanie trwającego jeszcze dziennikarskiego programu przyjdzie czas, nie roszczę też sobie prawa do jakichś generalnych uwag, bo są lepsi eksperci. Jedno jednak wydaje się warte odnotowania na gorąco: otóż ta rocznica wspominana jest w tonie tak gorzkim, że przybysz z zewnątrz musi być zaskoczony.
Oficjalne uroczystości, parada i wcześniejszy o kilka godzin piknik ze sprzętem wojskowym z okresu II Wojny Światowej na Placu Czerwonym, niemal w ogóle nie nawiązywały do bolszewickiego przewrotu. Obchodzono rocznicę parady z 7 listopada 1941 roku, skąd żołnierze bezpośrednio udali się na front. I gdyby nie jesienna pogoda, przechodzień na Placu Czerwonym pomyślałby, że to świętuje się 9 maja, rocznicę podpisania przez Niemcy hitlerowskie kapitulacji przed Związkiem Sowieckim.
Reklamowany mocno dokumentalno-fabularny film stacji „Rossija 1” o rewolucji, nadany w dniu rocznicy w głównym paśmie, opowiadał o niej z dużym dystansem. Carat popełnił błędy, rząd Kiereńskiego był nieudolny, ludzie wygłodniali i zmęceni wojną. Opłaceni przez Niemców bolszewicy uderzyli i rozpoczęła się krwawa jatka - taka to narracja. Dobrych lub złych w tej gorzkiej opowieści nie było. Podobnie jak sprawców. Zrobili to wszystko jacyś „oni”, jacyś „tamci”. W takim też tonie utrzymane są dodatki rocznicowe do głównych gazet.
Jeden z naszych rozmówców, dobrze poinformowany ekspert z kręgów rządowych, na pytanie co właściwie zostało z tej rewolucji, odpowiedział: „No właśnie nic, kompletnie nic!”.
Ładnie brzmi, ale to nieprawda. Spustoszenie duchowe i cywilizacyjne jest nie do nadrobienia. W sensie materialnym jest w mieście sporo śladów, tablice ku czci Lenina czy Krupskiej upamiętniają ich pobyt na wielu domach. Choć np. Dzierżyński już nie straszy przed Łubianką.
Została też partia komunistyczna, która opowiada naprawdę straszne rzeczy. Wychwala pod niebiosa osiągnięcia zbrodniczego systemu, neguje skalę zbrodni, zrzuca odpowiedzialność za nie na wszystkich wokoło. Rzecz nie tylko w historii. Przewodniczący Komsomołu dowodzi np., że północni Koreańczycy sami wybrali sobie system polityczny i wodza, zatem trzeba to szanować. Człowiek słucha i nie wierzy. Zostaje wstyd, że nawet dzisiaj czerwoni z butą i pychą bezkarnie depczą po grobach stu milionów zamordowanych przez komunizm.
Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej zorganizowała rocznicowy marsz i wiec.
Liczebnie - jak na kraj i jak na okrągłą rocznicę - słabo. Kilkanaście tysięcy ludzi, w tym goście z zagranicy. Raczej trupi folklor niż realna moc. I znowu leci: były sukcesy socjalne, była równość, ale przede wszystkim było zwycięstwo nad faszyzmem. A Stalin by dobrym organizatorem.
To wiemy, nikt jak on nie umiał mordować milionów, przemieszczać narodów, zamrażać na Syberii, zamęczać w kopalniach, upuszczać krwi. Ale nie wiemy, co nam jednak relacjonują wiarygodni rozmówcy, że w wielu urzędach obok portretów Putina stawia się teraz na biurkach także wizerunki Stalina. Lenin zły - Stalin dobry. Takie to dziwaczne równanie tu wymyślono, taka to świeża moda.
O co w tych łamańcach chodzi?
Władza chce, by z doświadczenia rewolucji ludzie wyciągali jeden wniosek: że siły zewnętrzne potrafią zainspirować/opłacić spiskowców, którzy mogą przynieść narodowi wielkie nieszczęście. I że najlepszą odpowiedzią na takie zagrożenie jest skupienie się wokół władzy
— tak to widzą tutaj niektórzy intelektualiści. W tym ujęciu w parze Lenin-Stalin najważniejsze staje się więc to, że pierwszy państwo zaatakował i osłabił, a drugi - choć na stosach trupów - ostatecznie wzmocnił i uczynił potężnym.
Makabryczna historia, niebezpieczne równanie.
Ale mimo wszystko to znaczące, że tak trudno znaleźć dziś w Moskwie (poza komunistami) radość z tego morza krwi, jakie zalało Europę i nie tylko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/366172-zaskakujace-jak-gorzko-i-ze-smutkiem-wspominana-jest-w-moskwie-rocznica-bolszewickiego-przewrotu