Przy czym podkreślmy raz jeszcze – Portnikow absolutnie nie jest antypolski. Odwrotnie. A wszystkie intuicje liberała, zwolennika Zachodu i – last but not least – Żyda (Szuchewycz według wszelkiego prawdopodobieństwa uczestniczył w Holocauście; był w 1942 roku oficerem w stacjonującym na Białorusi ukraińskim batalionie policji pomocniczej, a właśnie te formacje były podstawową siłą, używaną wówczas przez Niemców na tych obszarach do mordowania Żydów) powinny skłaniać go do zajmowania w sprawie nazwania kijowskiej alei imieniem dowódcy UPA stanowiska zdecydowanie przeciwnego. Ale jest inaczej.
I właśnie dlatego warto odnotować tę wypowiedź Portnikowa. Bo pokazuje ona, jak potężnie ukraińskie elity integruje nowy ukraiński patriotyzm i nowa historyczna narracja. Jak dalece nawet prawdziwy liberalizm i „zanurzenie w zachodniość” nie jest dla nich przeszkodą, by akceptować wszelkie działania, obliczone na integrację Ukraińców wokół tej narracji.
Można ich zrozumieć, taka integracja jest Ukrainie niezbędna. Można też pojąć samego Portnikowa, kiedy pisze w opublikowanym niedawno tekście, że konieczne jest aby rządząca teraz Ukrainą prawica (zostawmy na boku kwestię, jak definiuje on to pojęcie) nawet przegięła w „unarodowianiu” państwa, bo kiedyś przyjdą do władzy lewicowcy i pójdą w drugą stronę, więc ważny jest punkt startu – trzeba go przesunąć jak najdalej, by owe lewicowe władze przyszłości miały więcej trudności i w konsekwencji nie zdemontowały wszystkiego. Można nawet powiedzieć, że w jakiejś formie jest to korzystne dla Polski – jak wszystko, co długodystansowo utrudniałoby ewentualną reintegracje Ukrainy w przestrzeń zdominowaną przez Moskwę.
Ale pomimo tego ta łatwość w przechodzeniu do porządku dziennego nad kwestią historycznej prawdy i nieprawdy budzi we mnie jakiś niepokój.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przy czym podkreślmy raz jeszcze – Portnikow absolutnie nie jest antypolski. Odwrotnie. A wszystkie intuicje liberała, zwolennika Zachodu i – last but not least – Żyda (Szuchewycz według wszelkiego prawdopodobieństwa uczestniczył w Holocauście; był w 1942 roku oficerem w stacjonującym na Białorusi ukraińskim batalionie policji pomocniczej, a właśnie te formacje były podstawową siłą, używaną wówczas przez Niemców na tych obszarach do mordowania Żydów) powinny skłaniać go do zajmowania w sprawie nazwania kijowskiej alei imieniem dowódcy UPA stanowiska zdecydowanie przeciwnego. Ale jest inaczej.
I właśnie dlatego warto odnotować tę wypowiedź Portnikowa. Bo pokazuje ona, jak potężnie ukraińskie elity integruje nowy ukraiński patriotyzm i nowa historyczna narracja. Jak dalece nawet prawdziwy liberalizm i „zanurzenie w zachodniość” nie jest dla nich przeszkodą, by akceptować wszelkie działania, obliczone na integrację Ukraińców wokół tej narracji.
Można ich zrozumieć, taka integracja jest Ukrainie niezbędna. Można też pojąć samego Portnikowa, kiedy pisze w opublikowanym niedawno tekście, że konieczne jest aby rządząca teraz Ukrainą prawica (zostawmy na boku kwestię, jak definiuje on to pojęcie) nawet przegięła w „unarodowianiu” państwa, bo kiedyś przyjdą do władzy lewicowcy i pójdą w drugą stronę, więc ważny jest punkt startu – trzeba go przesunąć jak najdalej, by owe lewicowe władze przyszłości miały więcej trudności i w konsekwencji nie zdemontowały wszystkiego. Można nawet powiedzieć, że w jakiejś formie jest to korzystne dla Polski – jak wszystko, co długodystansowo utrudniałoby ewentualną reintegracje Ukrainy w przestrzeń zdominowaną przez Moskwę.
Ale pomimo tego ta łatwość w przechodzeniu do porządku dziennego nad kwestią historycznej prawdy i nieprawdy budzi we mnie jakiś niepokój.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/343089-prawda-jako-ofiara-narodowej-integracji-ukrainy-jeszcze-o-kijowskiej-alei-szuchewycza?strona=2