Biskup Chomyszyn był wielkim propagatorem cywilizacji łacińskiej na Ukrainie.
Ostrzegał przed bizantynizmem, mówił, że z niego wyrósł rosyjski autorytaryzm i bolszewizm. Zarzucano mu latynizatorstwo. Mówił, że skoro jesteśmy Kościołem katolickim to musimy nim być jak najbardziej, we wszystkim, w czym można, również w kalendarzu i celibacie złączeni z Kościołem powszechnym. Nie bać się dorobku kościelnej tradycji łacińskiej, która w wielu sytuacja miała wymiar powszechny. W swojej diecezji wprowadził kalendarz gregoriański i bezżeństwo kapłanów, ostro spierał się o to z arcybiskupem Szeptyckim.
Postawił w stosunku do abpa Szeptyckiego tezę, że był on rusofilem.
Tak, ponieważ cały czas marzyło mu się nawrócenie Rosji. Postawa pobłażliwa wobec nacjonalizmu ukraińskiego wynikała z chęci uwiarygodnienia się w oczach Ukraińców, których nigdy nie traktował poważnie. Marzył Rosją i robił wszystko, żeby zjednać ją katolicyzmowi! Cel uświęca środki nie tylko w wydaniu Machiavellego. We wspomnieniach Chomyszyna pojawia się kapitalna ocena psychologiczna Szeptyckiego. W książce są podane fotografie listu Szeptyckiego do cara z 1914 r. w którym władyka witał Rosjan jako wyzwolicieli! Pamiętamy, że w czasach kolejnych okupacji pojawiały się podobne listy do innych adresatów.
Podczas konferencji we Lwowie pojawił się zarzut, że pamiętniki ociekają nienawiścią do Szeptyckiego.
To nie prawda. Odpowiedziałem na ten głos, że tam nie ma ani śladu nienawiści, ponieważ biskup Chomyszyn został uznany przez Kościół katolicki za błogosławionego, oznacza to, że uczucie nienawiści było mu obce. Nie można mu również zarzucić porachunków z Szeptyckim. Chodziło mu tylko o dobro tradycji unijnej i tożsamość Kościoła, która od pewnego czasu – jego zdaniem – była zagrożona poprzez sztuczną bizantynizację i upolitycznienie. Wyraźnie pisał, że czas rozsądzi, kto miał rację, ale milczeć nie mógł wobec nadchodzącej zagłady Kościoła.
Książka ukazała się w języku oryginalnym, w którym była pisana, czyli po ukraińsku. Ukaże się również po polsku?
Wydaliśmy ją po ukraińsku, żeby jak najprędzej spełnić testament Błogosławionego. Z tekstu wynika, że zależało mu na upublicznieniu książki! Ale przymierzamy się również do wydania polskiego. Książka jest opatrzona napisanym przeze mnie po polsku wstępem, w którym wyjaśniam treść, postawę i zachowanie biskupa Chomyszyna. Kilkaset egzemplarzy zostało przekazanych na Ukrainę, tam bardzo szybko się rozeszły. Książka jest rozchwytywana i poszukiwana, drukarnia nie nadąża z dodrukowywaniem kolejnych egzemplarzy. Książka cieszy się dużym zainteresowaniem, ponieważ odsłania inną wizję rozwoju społeczeństwa, pokazuje normalność, a nie „zboczony nacjonalizm”, który niestety w tej chwili występuje dość powszechnie na Ukrainie, a co najgorsze w środowiskach cerkiewnych.
Książka, mimo że cieszy się dużym zainteresowaniem, wywołała olbrzymie oburzenie ze strony hierarchii grekokatolickiej.
To wynika z faktu, że nacjonalizm jest ideologią bliską hierarchii greckokatolickiej. We wstępie do książki przytaczam ich wypowiedzi, przypominam słowa arcybiskupa Lwowa Ihora Woźniaka, który w swojej nauce pasterskiej mówił, że Stepan Bandera jest skarbem narodu. Przytaczam wypowiedź kardynała rzymskiego, byłego zwierzchnika Cerkwi greckokatolickiej Lubomyra Huzara, który mówił, że OUN to nie jest dzień przeszły, ale współczesność i świetlany przykład rozwoju społeczeństwa ukraińskiego. To są cytaty, które pokazują stosunek ukraińskich hierarchów do ideologii i postaci, których miejsce na lamusie historii. Pokazują też jak jest kształcony kler grekokatolicki. Na stronie seminarium grekokatolickiego znalazło się w 2013 r. – Roku Wiary w Kościele katolickim – nauczanie wiary katolickiej według Stepana Bandery, zniknął ten tekst ze strony po jakimś czasie. Od kilku lat w dzień uroczystości błogosławionego Jakuba Strzemię, których tradycję wznowił arcybiskup Mokrzycki, organizujemy w ten dzień we Lwowie konferencję naukową poświęconą sprawom związanym z archidiecezją lwowską. W tym roku, w ramach obchodów zorganizowaliśmy konferencję naukową na temat świętych i błogosławionych patronów Polski i Ukrainy. Oczywiście był wśród nich i bł. Grzegorz Chomyszyn. W tym czasie we Lwowie odbywał się również synod biskupów grekokatolickich, na którym książka była jednym z tematów [jak podaje jeden ze świadków tych obrad]. Wspomnienia biskupa Chomyszyna wywołały wielkie oburzenie hierarchów grekokatolickich. Mieli ograniczony możliwości w przeciwdziałaniu książce, bo biskup Chomyszyn jest męczennikiem i błogosławionym Kościoła, więc ograniczyli się do wycofania książki z części bibliotek kościelnych i z kilku świeckich oraz zakazania jej kolportażu. Pojawiły się plotki, że to fałszywka wydana przez Polaków, twierdzono, że polskie służby specjalne zainwestowały potężne środki, aby wydać książkę. Oczywiście są to tylko plotki, ale pamiętajmy, że zgodnie z Ewangelią Żydzi również szerzyli kłamliwe plotki, żeby ukryć prawdę o Zmartwychwstaniu! Jest to jedna z metod walki z prawdą, ale jakże nieudolna.
Szykanowany jest ukraiński ksiądz, który przyczynił się do wydania książki, grekokatolicki kapłan Ihor Perechatyj.
Przez dwadzieścia sześć lat był redaktorem naczelnym pisma diecezjalnego „Nowa Zoria” założonego przez błogosławionego biskupa G. Chomyszyna i dyrektorem wydawnictwa diecezjalnego. Po ukazaniu się książki, biskup zabronił mu uczestnictwa w promocji książki, na naszej konferencji czekało na niego puste miejsce, a po promocji książki został odwołany z pełnionych stanowisk. Wszczęto wobec niego kościelny proces sądowy za wydanie wspomnień błogosławionego biskupa. Bronią go wierni, uważam to za owoc działania książki i zdrowe ziarno, z którego może coś dobrego wyrosnąć. W trakcie konferencji i promocji książki podchodzili do mnie wierni Kościoła greckokatolickiego i mówili, że gdyby książka ukazała się dziesięć lat wcześniej, to inaczej wyglądałby ich Kościół. Prawdy nie da się zakneblować, a zwłaszcza jeżeli jest to prawda głoszona przez Błogosławionego!
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Biskup Chomyszyn był wielkim propagatorem cywilizacji łacińskiej na Ukrainie.
Ostrzegał przed bizantynizmem, mówił, że z niego wyrósł rosyjski autorytaryzm i bolszewizm. Zarzucano mu latynizatorstwo. Mówił, że skoro jesteśmy Kościołem katolickim to musimy nim być jak najbardziej, we wszystkim, w czym można, również w kalendarzu i celibacie złączeni z Kościołem powszechnym. Nie bać się dorobku kościelnej tradycji łacińskiej, która w wielu sytuacja miała wymiar powszechny. W swojej diecezji wprowadził kalendarz gregoriański i bezżeństwo kapłanów, ostro spierał się o to z arcybiskupem Szeptyckim.
Postawił w stosunku do abpa Szeptyckiego tezę, że był on rusofilem.
Tak, ponieważ cały czas marzyło mu się nawrócenie Rosji. Postawa pobłażliwa wobec nacjonalizmu ukraińskiego wynikała z chęci uwiarygodnienia się w oczach Ukraińców, których nigdy nie traktował poważnie. Marzył Rosją i robił wszystko, żeby zjednać ją katolicyzmowi! Cel uświęca środki nie tylko w wydaniu Machiavellego. We wspomnieniach Chomyszyna pojawia się kapitalna ocena psychologiczna Szeptyckiego. W książce są podane fotografie listu Szeptyckiego do cara z 1914 r. w którym władyka witał Rosjan jako wyzwolicieli! Pamiętamy, że w czasach kolejnych okupacji pojawiały się podobne listy do innych adresatów.
Podczas konferencji we Lwowie pojawił się zarzut, że pamiętniki ociekają nienawiścią do Szeptyckiego.
To nie prawda. Odpowiedziałem na ten głos, że tam nie ma ani śladu nienawiści, ponieważ biskup Chomyszyn został uznany przez Kościół katolicki za błogosławionego, oznacza to, że uczucie nienawiści było mu obce. Nie można mu również zarzucić porachunków z Szeptyckim. Chodziło mu tylko o dobro tradycji unijnej i tożsamość Kościoła, która od pewnego czasu – jego zdaniem – była zagrożona poprzez sztuczną bizantynizację i upolitycznienie. Wyraźnie pisał, że czas rozsądzi, kto miał rację, ale milczeć nie mógł wobec nadchodzącej zagłady Kościoła.
Książka ukazała się w języku oryginalnym, w którym była pisana, czyli po ukraińsku. Ukaże się również po polsku?
Wydaliśmy ją po ukraińsku, żeby jak najprędzej spełnić testament Błogosławionego. Z tekstu wynika, że zależało mu na upublicznieniu książki! Ale przymierzamy się również do wydania polskiego. Książka jest opatrzona napisanym przeze mnie po polsku wstępem, w którym wyjaśniam treść, postawę i zachowanie biskupa Chomyszyna. Kilkaset egzemplarzy zostało przekazanych na Ukrainę, tam bardzo szybko się rozeszły. Książka jest rozchwytywana i poszukiwana, drukarnia nie nadąża z dodrukowywaniem kolejnych egzemplarzy. Książka cieszy się dużym zainteresowaniem, ponieważ odsłania inną wizję rozwoju społeczeństwa, pokazuje normalność, a nie „zboczony nacjonalizm”, który niestety w tej chwili występuje dość powszechnie na Ukrainie, a co najgorsze w środowiskach cerkiewnych.
Książka, mimo że cieszy się dużym zainteresowaniem, wywołała olbrzymie oburzenie ze strony hierarchii grekokatolickiej.
To wynika z faktu, że nacjonalizm jest ideologią bliską hierarchii greckokatolickiej. We wstępie do książki przytaczam ich wypowiedzi, przypominam słowa arcybiskupa Lwowa Ihora Woźniaka, który w swojej nauce pasterskiej mówił, że Stepan Bandera jest skarbem narodu. Przytaczam wypowiedź kardynała rzymskiego, byłego zwierzchnika Cerkwi greckokatolickiej Lubomyra Huzara, który mówił, że OUN to nie jest dzień przeszły, ale współczesność i świetlany przykład rozwoju społeczeństwa ukraińskiego. To są cytaty, które pokazują stosunek ukraińskich hierarchów do ideologii i postaci, których miejsce na lamusie historii. Pokazują też jak jest kształcony kler grekokatolicki. Na stronie seminarium grekokatolickiego znalazło się w 2013 r. – Roku Wiary w Kościele katolickim – nauczanie wiary katolickiej według Stepana Bandery, zniknął ten tekst ze strony po jakimś czasie. Od kilku lat w dzień uroczystości błogosławionego Jakuba Strzemię, których tradycję wznowił arcybiskup Mokrzycki, organizujemy w ten dzień we Lwowie konferencję naukową poświęconą sprawom związanym z archidiecezją lwowską. W tym roku, w ramach obchodów zorganizowaliśmy konferencję naukową na temat świętych i błogosławionych patronów Polski i Ukrainy. Oczywiście był wśród nich i bł. Grzegorz Chomyszyn. W tym czasie we Lwowie odbywał się również synod biskupów grekokatolickich, na którym książka była jednym z tematów [jak podaje jeden ze świadków tych obrad]. Wspomnienia biskupa Chomyszyna wywołały wielkie oburzenie hierarchów grekokatolickich. Mieli ograniczony możliwości w przeciwdziałaniu książce, bo biskup Chomyszyn jest męczennikiem i błogosławionym Kościoła, więc ograniczyli się do wycofania książki z części bibliotek kościelnych i z kilku świeckich oraz zakazania jej kolportażu. Pojawiły się plotki, że to fałszywka wydana przez Polaków, twierdzono, że polskie służby specjalne zainwestowały potężne środki, aby wydać książkę. Oczywiście są to tylko plotki, ale pamiętajmy, że zgodnie z Ewangelią Żydzi również szerzyli kłamliwe plotki, żeby ukryć prawdę o Zmartwychwstaniu! Jest to jedna z metod walki z prawdą, ale jakże nieudolna.
Szykanowany jest ukraiński ksiądz, który przyczynił się do wydania książki, grekokatolicki kapłan Ihor Perechatyj.
Przez dwadzieścia sześć lat był redaktorem naczelnym pisma diecezjalnego „Nowa Zoria” założonego przez błogosławionego biskupa G. Chomyszyna i dyrektorem wydawnictwa diecezjalnego. Po ukazaniu się książki, biskup zabronił mu uczestnictwa w promocji książki, na naszej konferencji czekało na niego puste miejsce, a po promocji książki został odwołany z pełnionych stanowisk. Wszczęto wobec niego kościelny proces sądowy za wydanie wspomnień błogosławionego biskupa. Bronią go wierni, uważam to za owoc działania książki i zdrowe ziarno, z którego może coś dobrego wyrosnąć. W trakcie konferencji i promocji książki podchodzili do mnie wierni Kościoła greckokatolickiego i mówili, że gdyby książka ukazała się dziesięć lat wcześniej, to inaczej wyglądałby ich Kościół. Prawdy nie da się zakneblować, a zwłaszcza jeżeli jest to prawda głoszona przez Błogosławionego!
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/309918-prof-kul-o-awanturze-na-promocji-ksiazki-ubrani-w-ukrainskie-haftowane-koszule-zachowywali-sie-skandalicznie-przerywali-spotkanie-nasz-wywiad?strona=2