Gdy Gross, z wykształcenia fizyk i socjolog, zajął się pisaniem książek atakujących Polaków jako rzekomych sprawców Holokaustu, uruchomił w ten sposób rewizjonizm historyczny na masową skalę. Dziś niemieckie obozy zagłady Auschwitz, Treblinka, Sobibór i Bełżec, znajdujące się na terenie okupowanej wówczas Polski, zwane są w mediach światowych „obozami nazistowskimi” lub „polskimi obozami śmierci”, ale niemal nigdy „obozami niemieckimi”. Gross, celowo czy nie, pomaga Niemcom w likwidacji skojarzenia słowa „nazistowski” ze słowem „niemiecki”. Niezaprzeczalnym faktem jest jednak, że to Polacy byli pierwszymi ofiarami Auschwitz, a naród polski stracił podczas wojny ponad dwa miliony rdzennych obywateli, wraz z trzema milionami polskich Żydów i milionem Polaków innego pochodzenia etnicznego.
Profesor Gross to wstrząsający przykład ogromnych zysków, jakie może czerpać osoba dopuszczająca się naruszeń standardów naukowych i niewnosząca żadnego rzeczywistego wkładu w rozwój humanistyki (a jedynie uzurpująca sobie taką rolę) z patronatu medialnego i politycznego. Gross usiłuje w Polakach obudzić poczucie winy za pojedyncze przypadki zbrodni, czy za zbrodnie niepopełnione, przedstawiając cały polski naród jako współwinny Holokaustu.
Prawda jest jednak taka, że zjawisko ratowania Żydów przez Polaków podczas wojny było na tyle powszechne, iż Niemcy postanowili karać śmiercią za każdą pomoc Żydom. Polski rząd na uchodźstwie, urzędujący w Londynie, oraz przedstawiciele Armii Krajowej również wprowadzili karę śmierci - dla Polaków wydających Żydów nazistom. Polska Rada Pomocy Żydom (Żegota) wyrosła na jedną z najbardziej aktywnych i zaangażowanych organizacji podziemnych w okupowanej Polsce. Dwóch polskich bohaterów - Jan Karski i Witold Pilecki - przekazało aliantom dowody na prowadzoną eksterminację Żydów już w 1942 r., ale prezydent Roosevelt nie zrobił nic, by im pomóc. W 1944 r. amerykańskie samoloty bombardowały fabryki położone kilka kilometrów od Auschwitz, ale nie udało im się zbombardować torów prowadzących do niemieckiego obozu zagłady.
Niepojęte jest zatem, dlaczego Gross postanowił zintensyfikować ataki na naród polski, który walczył z okupacją niemiecką na wielu frontach, w momencie historycznym, w którym rosną w siłę naziści we współczesnych Niemczech i przestępstwa inspirowane przez niemieckie partie prawicowe.
Wydaje się absolutnie konieczne, aby Uniwersytet Princeton i inni przedstawiciele świata naukowego przestali Grossa chronić. Studenci Princeton zasługują na profesorów najwyższej klasy, nie na ludzi przypominających pracowników Ministerstwa Prawdy z „Roku 1984” George’a Orwella. A Polska zasługuje na brak przekłamań spuścizny historycznej. Dziś bardziej niż kiedykolwiek niezbędna jest poważna analiza oszukańczych działań Grossa. Być może Princeton mógłby podążyć za przykładem Krajowych Komitetów ds. Nieuczciwości Naukowej w krajach skandynawskich, które współpracują ze sobą skutecznie przy zwalczaniu nierzetelności naukowej. W takim przypadku niezbędne jest ustanowienie współpracy międzynarodowej oraz zaproszenie polskich historyków przez Princeton i media amerykańskie, by umożliwić im wyrażenie opinii na temat stosunków polsko-żydowskich podczas wojny (tak jak uczyniły to polskie uczelnie i media z profesorem Grossem). Kolejną metodą zapewnienia rzetelnej ponownej weryfikacji zajść z okresu II wojny światowej mogłoby być poszerzenie skali praktyk weryfikacji wzajemnej w dziedzinie historii, powszechnie stosowanych w badaniach medycznych. Dopóki nie zostanie to zrobione, publikacje Grossa i zawarte w nich zniekształcenia faktów będą stanowić część polityki historycznej wymierzonej przeciwko Polsce, zaś studenci Princeton stracą możliwość dowiedzenia się prawdy o historii Holocaustu.
lekarz medycyny, Marek Błażejak, MD, MBA, Niemcy
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Gdy Gross, z wykształcenia fizyk i socjolog, zajął się pisaniem książek atakujących Polaków jako rzekomych sprawców Holokaustu, uruchomił w ten sposób rewizjonizm historyczny na masową skalę. Dziś niemieckie obozy zagłady Auschwitz, Treblinka, Sobibór i Bełżec, znajdujące się na terenie okupowanej wówczas Polski, zwane są w mediach światowych „obozami nazistowskimi” lub „polskimi obozami śmierci”, ale niemal nigdy „obozami niemieckimi”. Gross, celowo czy nie, pomaga Niemcom w likwidacji skojarzenia słowa „nazistowski” ze słowem „niemiecki”. Niezaprzeczalnym faktem jest jednak, że to Polacy byli pierwszymi ofiarami Auschwitz, a naród polski stracił podczas wojny ponad dwa miliony rdzennych obywateli, wraz z trzema milionami polskich Żydów i milionem Polaków innego pochodzenia etnicznego.
Profesor Gross to wstrząsający przykład ogromnych zysków, jakie może czerpać osoba dopuszczająca się naruszeń standardów naukowych i niewnosząca żadnego rzeczywistego wkładu w rozwój humanistyki (a jedynie uzurpująca sobie taką rolę) z patronatu medialnego i politycznego. Gross usiłuje w Polakach obudzić poczucie winy za pojedyncze przypadki zbrodni, czy za zbrodnie niepopełnione, przedstawiając cały polski naród jako współwinny Holokaustu.
Prawda jest jednak taka, że zjawisko ratowania Żydów przez Polaków podczas wojny było na tyle powszechne, iż Niemcy postanowili karać śmiercią za każdą pomoc Żydom. Polski rząd na uchodźstwie, urzędujący w Londynie, oraz przedstawiciele Armii Krajowej również wprowadzili karę śmierci - dla Polaków wydających Żydów nazistom. Polska Rada Pomocy Żydom (Żegota) wyrosła na jedną z najbardziej aktywnych i zaangażowanych organizacji podziemnych w okupowanej Polsce. Dwóch polskich bohaterów - Jan Karski i Witold Pilecki - przekazało aliantom dowody na prowadzoną eksterminację Żydów już w 1942 r., ale prezydent Roosevelt nie zrobił nic, by im pomóc. W 1944 r. amerykańskie samoloty bombardowały fabryki położone kilka kilometrów od Auschwitz, ale nie udało im się zbombardować torów prowadzących do niemieckiego obozu zagłady.
Niepojęte jest zatem, dlaczego Gross postanowił zintensyfikować ataki na naród polski, który walczył z okupacją niemiecką na wielu frontach, w momencie historycznym, w którym rosną w siłę naziści we współczesnych Niemczech i przestępstwa inspirowane przez niemieckie partie prawicowe.
Wydaje się absolutnie konieczne, aby Uniwersytet Princeton i inni przedstawiciele świata naukowego przestali Grossa chronić. Studenci Princeton zasługują na profesorów najwyższej klasy, nie na ludzi przypominających pracowników Ministerstwa Prawdy z „Roku 1984” George’a Orwella. A Polska zasługuje na brak przekłamań spuścizny historycznej. Dziś bardziej niż kiedykolwiek niezbędna jest poważna analiza oszukańczych działań Grossa. Być może Princeton mógłby podążyć za przykładem Krajowych Komitetów ds. Nieuczciwości Naukowej w krajach skandynawskich, które współpracują ze sobą skutecznie przy zwalczaniu nierzetelności naukowej. W takim przypadku niezbędne jest ustanowienie współpracy międzynarodowej oraz zaproszenie polskich historyków przez Princeton i media amerykańskie, by umożliwić im wyrażenie opinii na temat stosunków polsko-żydowskich podczas wojny (tak jak uczyniły to polskie uczelnie i media z profesorem Grossem). Kolejną metodą zapewnienia rzetelnej ponownej weryfikacji zajść z okresu II wojny światowej mogłoby być poszerzenie skali praktyk weryfikacji wzajemnej w dziedzinie historii, powszechnie stosowanych w badaniach medycznych. Dopóki nie zostanie to zrobione, publikacje Grossa i zawarte w nich zniekształcenia faktów będą stanowić część polityki historycznej wymierzonej przeciwko Polsce, zaś studenci Princeton stracą możliwość dowiedzenia się prawdy o historii Holocaustu.
lekarz medycyny, Marek Błażejak, MD, MBA, Niemcy
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/286367-glos-w-sprawie-tomasza-grossa-nierzetelnosc-naukowa-na-uniwersytecie-princeton?strona=3