Po raz pierwszy byłem w piwnicach kamienicy przy ul. Strzeleckiej 8 w Warszawie w 2007 roku. Wtedy jeszcze mieszkający tam w większości potomkowie ubeków w celach - piwnicach trzymali ziemniaki, słoiki z ogórkami, także jakiś złom, słowem wszystko, co można znaleźć w normalnej piwnicy. Tylko, że to nie była normalna piwnica, od razu stało się jasne i publicznie wiadome, że mamy do czynienia z historycznym skarbem. Nigdzie indziej w Polsce nie zachowała się ubecka katownia w praktycznie nienaruszonym stanie. Na ścianach wydrapane przez skazańców imiona, nazwiska, modlitwy, ołtarzyki, kalendarze… Te ściany wprost krzyczą ich głosami.
Oto materiał, który wtedy (w 2007 roku) zrealizowaliśmy wraz z Pawłem Wudarczykiem dla Telewizji Puls:
Nie będę opisywał tego wszystkiego, co od 2007 roku się wydarzyło. POLECAM kilka artykułów opublikowanych na wPolityce.pl:
Kamienica przy ul. Strzeleckiej 8 w Warszawie - ocalmy ślady reżimu stalinowskiego. PODPISZ PETYCJĘ!
W międzyczasie na Strzeleckiej pojawiło się kilku ministrów, prezesów, biskupów, generałów. Z hukiem odsłonięto tablicę upamiętniającą męczonych w tych piwnicach polskich bohaterów. I co? Nietrudno się domyśleć. Otóż, nic. Zupełnie nic. Hanna Gronkiewicz - Waltz zachowuje się, jakby ta cała sprawa nie działa się w Warszawie. Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa pokazał się tutaj przed kamerami raz i… wystarczy.
Na placu boju o pamięć pozostał tylko Instytut Pamięci Narodowej, który mając ograniczone pole działania musi na ten moment zadowolić się przedwstępną umową z właścicielem budynku (deweloperem), która mówi, że żadne prace w piwnicach nie będą prowadzone bez zgody historyków. Kłopot polega na tym, że decyzją Wojewódzkiego Mazowieckiego Konserwatora Zabytków piwnice podzielono na dwie kategorie ważności. 16 z nich jest wpisane do rejestru zabytków i te są już bezpieczne. Pozostałe nie i ich los zależy od dobrej woli dewelopera.
Właśnie to - kompletnie niezrozumiała decyzja konserwatora - powoduje, że istnieje naprawdę realna szansa, że ktoś kiedyś ten historyczny skarb po prostu zaorze i będzie to zgodne z prawem. Muszę w tym momencie zwrócić uwagę na kłamstwo jakim posługuje się publicznie konserwator zabytków. Twierdzi on bowiem, że nie objął ochrona wszystkich piwnic, bo… nie miał świadomości, że w tej części także są jakieś inskrypcje. Osobiście byłem świadkiem, jak z nakazu prokuratora IPN otwierano po kolei wszystkie piwnice (na każdych drzwiach wciąż są napisy: np. cela nr 1) i dokumentowano ślady pozostawione przez więzionych tam żołnierzy AK i NSZ. Materiał z tych oględzin ma w swojej dyspozycji Wojewódzki Mazowiecki Konserwator Zabytków. Czyli co? Wiedział, czy nie wiedział?
Paradoksem jest także to, że w części nieobjętej konserwatorską ochroną inskrypcji jest więcej niż w tej, która jest już pod opieką. Na drzwiach, które dziś wyrwano z ościeżnic jest np. - proszę spojrzeć poniżej - napis wykonany przez kpt. Mieczysława Grygorcewicza, ps. Miecz. Ale to szczegół, o którym pan konserwator może nie wiedzieć, bo osobiście na Strzelecką się nie pofatygował.
Na Strzeleckiej 8 w Warszawie miało powstać Muzeum Żołnierzy Wyklętych i sale edukacyjne Instytutu Pamięci Narodowej, miejsce chwały i pamięci o najlepszych synach naszego Narodu. Z powodu urzędniczego braku wyobraźni możemy tam mieć miejsce narodowej hańby, bo tak trzeba będzie je nazwać, jeśli nie uratujemy go dla potomnych. Chyba, że to celowe działanie. Wcale bym się nie zdziwił.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/231619-dawna-ubecka-katownia-przy-strzeleckiej-8-jak-tak-dalej-pojdzie-to-miejsce-pamieci-stanie-sie-miejscem-hanby-nie-pozwolmy-na-to