W klubie Hybrydy odbyła się warszawska premiera książki historyka i publicysty prof. Sławomira Cenckiewicza „Atomowy szpieg”, poświęconej osobie płk. Ryszarda Kuklińskiego, wzięli w niej udział oprócz autora, Cezary Gmyz (Do Rzeczy i TV Republika) oraz Michał Rachoń (TV Republika), spotkanie prowadził Rafał Dudkiewicz. Książkę wydało wydawnictwo Zysk i Ska.
Relacja Blogpress TUTAJ
Prof. Sławomir Cenckiewicz wyjaśnił na wstępie, z czego wynikała ochrona BOR, którą zapewniono płk. Kuklińskiemu, gdy przybył do Polski w 1998 roku.
Pułkownik Kukliński nie mieści się w polu transformacyjnym III RP. To paradoks, że nawet siła, która za nim stała, czyli Stany Zjednoczone wymusiła jego prawną rehabilitację w 1997 roku, której dokonali rządzący wtedy postkomuniści, ale za tym nie poszło nic więcej. Ulice płk. Kuklińskiego czy tablice to sfera symboliczna, ale to co dotyczy realnej, konkretnej dyskusji, o jego roli w skali globalnej w walce ze Związkiem Sowieckim, ale też wiedzy, którą przekazywał na temat ludzi pokroju Jaruzelskiego i wielu innych oficerów LWP, którzy odegrali w transformacji lat 80. i 90. i odgrywają dalej, istotną rolę, to wszystko jest przed nami ukryte”.
— mówił autor książki.
Jak zaznaczył, dokumenty, które przekazał płk Kukliński w latach 1973-1981, nie są dostępne dla zainteresowanych tym tematem i nikt w Polsce nie walczy o to, by to się zmieniło. Na stronie CIA nie ma ani jednego dokumentu autentycznie dostarczonego Amerykanom przez płk Kuklińskiego, są tam zamieszczone jedynie przetworzone przez nich analizy przekazywane prezydentowi USA i innym ważnym politykom.
Wszyscy wokół tego stworzyli aurę tajemniczości i każdej ze stron odpowiada ta sytuacja
— stwierdził Cenckiewicz. Przy czym dodał, że nie ma pretensji do Amerykanów, bo to jest ich polityka archiwalna, ale do instytucji polskich, które nie zwróciły się do nich po te materiały. Tymczasem płk Kukliński przekazywał Amerykanom informacje dotyczące doktryny wojennej LWP, Układu Warszawskiego, Związku Sowieckiego, ale również kryzysu polskiego lat 1980-81, czyli marszu do władzy ekipy Wojciecha Jaruzelskiego. Historyk dodał, że jest jeden ciekawy ujawniony materiał - 40-stronicowa analiza charakterologiczno-historyczno-psychologiczna generała Jaruzelskiego z 1983 r. Została przetłumaczona na język polski i opublikowana w czasopiśmie „Glaukopis” nr 19-20, opatrzona wstępem dr. Piotra Gontarczyka.
To jedna z lepszych analiz gen. Jaruzelskiego, jaką czytałem. Zresztą często cytuję ją w mojej książce
— podkreślił historyk.
Prof. Sławomir Cenckiewicz ubolewał, że na kilkadziesiąt teczek IPN dotyczących udziału LWP w Układzie Warszawskim jedynie kilkanaście jest odtajnionych, bo większość materiałów nie jest dostępna historykom ze względu na klauzule tajności, na straży której stoją „towarzysze ze Sztabu Generalnego z okresu LWP”, mimo że Układu nie ma od 1990 roku. Określił też Centralne Archiwum Wojskowe mianem „ostatniej reduty LWP”. gdyż materiały dotyczące np. planowania wojennego z tamtych czasów są nadal tajne.
To bardzo konsekwentna polityka, której celem jest ochrona dobrego imienia ludowego Wojska Polskiego i wszystkich jego tajemnic mimo tego, że jesteśmy w NATO
— zaznaczył autor „Atomowego szpiega.” Podał przykład akt dotyczących budowy schronów atomowych - o których wszyscy już wiedzą, bo zostały dawno sfotografowane - które są nadal tajne.
Cezary Gmyz ujawnił, że dyrektor archiwum IPN zarekomenduje prezesowi tej instytucji zwrócenie się do CIA o odtajnienie dokumentów dotyczących płk. Kuklińskiego.
Na pytanie Rafała Dudkiewicza o stosunek ludzi z rodowodem Solidarności do płk. Kuklińskiego, prof. Cenckiewicz stwierdził, że tacy ludzie jak Wałęsa, Onyszkiewicz, Kuroń czy Modzelewski, którzy odgrywali w Solidarności istotną rolę w latach 80., uznawali Kuklińskiego za zdrajcę.
Ci, którzy twierdzą, że obalali komunizm, jednocześnie potępiają kogoś, kto osłabiał zbrojne ramię tego komunizmu, czyli komunistyczną, ludową armię. Dla tych elit solidarnościowych ktoś, kto tkwił w komunizmie, a zdradził komunizm jest zdrajcą
— stwierdził historyk. Tu przywołał także kwestię podobnego stosunku MSZ za czasów Radosława Sikorskiego do akt Romualda Spasowskiego.
Prof. Sławomir Cenckiewicz, odpowiadając na pytanie Cezarego Gmyza dotyczące USA, stwierdził, że Stany Zjednoczone obawiając się interwencji sowieckiej, uznały, że alternatywą dla takiego scenariusza wydarzeń jest Wojciech Jaruzelski. Przekazywane przez płk. Kuklińskiego informacje, że gen. Jaruzelski wprowadzi stan wojenny, gdy będzie miał gwarancje ewentualnej pomocy sowieckiej, pomijane były w raportach kierowanych do prezydenta USA.
Historyk powołał się także na słowa Zbigniewa Siemiątkowskiego, że cała struktura Departamentu I MSW została przejęta przez Amerykanów w wyniku rozmów w Lizbonie i w Rzymie na przełomie 1988 i 1989 roku. Ludzie pokroju Henryka Jasika (był szefem wywiadu cywilnego czyli Zarządu I UOP, a wcześniej funkcjonariuszem SB i pracował w wywiadzie w Departamencie I MSW) i Gromosława Czempińskiego w tym przejęciu brali udział, byli pewnie kimś w rodzaju oferentów. - dodał. - „Stali się ludźmi dużego zaufania Amerykanów”. Jak zauważył, lepsze stosunki z Amerykanami miał Petelicki czy Czempiński niż ludzie elit solidarnościowych tacy, jak Piotr Naimski czy Antoni Macierewicz. Niemniej likwidacja WSI musiała zyskać akceptacje kierownictwa NATO.
Odnosząc się do zachowania USA w 1989 roku i faktu, że George Bush (były szef CIA) namawiał Polaków do głosowania na Jaruzelskiego, prof. Sławomir Cenckiewicz podkreślił:
Amerykanie kierują się zasadą stabilizacji. Dla nich to jest najważniejsze. To jest imperium, które realizuje własny interes. Niekoniecznie musi on iść pod rękę z interesem Polski w różnych sytuacjach geopolitycznych. Z ich punktu widzenia ważna była stabilizacja, a więc Wojciech Jaruzelski - prezydent, może Bronisław Geremek - premier, pacyfikacja radykałów, miękkie wyjście z epoki komunistycznej w epokę postkomunistyczną.
A spinaczami mieli być ludzie służb, uratowano ich głowy.
Cezary Gmyz uściślił, że te rozmowy lizbońsko-rzymskie dotyczyły tylko wywiadu cywilnego, a nie wojskowego.
Cenckiewicz skupił się następnie na okolicznościach, które zmusiły płk. Kuklińskiego do ewakuacji z Polski.
Historyk dotarł do materiałów z przesłuchania Kuklińskiego w Waszyngtonie w 1997 roku, przestudiował także materiały śledztwa przeprowadzonego w Polsce. Kukliński został zdekonspirowany przez samego szefa CIA, Williama Caseya, który podczas tajnej wizyty u Ojca Świętego w październiku 1981 r. powołał się na pewien unikalny sporządzony przez Kuklińskiego w 1 egzemplarzu dokument przesłany następnie Amerykanom. Były to tezy do wystąpienia gen. Floriana Siwickiego na zebraniu Sekretariatu Komitetu Obrony Kraju z 13 września. Niestety w rozmowie między Ojcem świętym a szefem CIA uczestniczył ktoś, kto był agentem wywiadu PRL. Według Cezarego Gmyza mógł być to arcybiskup Janusz Bolonek ps. „Lamos”.
Autor „Atomowego szpiega” stwierdził, że jego książka mówi o tym, „jakie narzędzia zastosował płk Kukliński, żeby tak długo pracować dla Amerykanów”. Statystyczny okres dla szpiegów działających w całkowicie wrogim środowisku, to jest 2-3 lata - podkreślił Cenckiewicz.
Płk Kukliński jest fenomenem, to najdłużej działający szpieg zimnej wojny, inny agent CIA Dmitri Polyakov nie miał dostępu do takiej wiedzy, jaką miał polski szpieg.
Płk Kukliński tak rozpoznał służbę kontrwywiadu wojskowego, WSW, że potrafił sobie z nią radzić - stwierdził prof. Cenckiewicz. - Od 1962 roku formalnie współpracował z WSW, był osobowym źródłem informacji, rejestrowany jako osoba zaufana WSW. Ta wiedza dała mu możliwość podjęcia gry z WSW, gdy w sierpniu 1972 r. nawiązał kontakt z Amerykanami i prowadzenia jej dalej. Pomagało mu też to, że „był zaangażowanym partyjniakiem” - dodał historyk. - Generałowie rywalizowali o to, by mógł dla nich pracować.
Był pracownikiem Zarządu I Operacyjnego Sztabu Generalnego podporządkowanym gen. Skalskiemu i Szklarskiemu, a wykonywał prace także dla Siwickiego i Jaruzelskiego, choć ci formalnie nie mieli tytułu go zadaniować. Dzięki temu uzyskiwał dostęp do szerszej wiedzy niż ta, do której formalnie miał prawo, i jednocześnie zyskiwał zaufanie „wierchuszki”. Brał udział w naradach ministrów Układu Warszawskiego, radach wojskowych. Dzięki temu zyskał opinię człowieka świetnie ustosunkowanego z Sowietami.
W związku z tym był człowiekiem nie do ruszenia, poza podejrzeniami.
Cenckiewicz przypomniał słowa Czesława Kiszczaka, że Kukliński był ostatnim człowiekiem, którego by podejrzewał o współpracę z CIA.
Tragedią polskiego kontrwywiadu po roku 1989 roku było to, że tworzyli go ludzie WSW, podczas, gdy w okresie PRL kontrwywiad wojskowy nie zajmował się tym czym powinien, tj. łapaniem szpiegów w szeregach wojska. Kontrwywiad WSW zajmował się niszczeniem osobowości korpusu oficerskiego, a nawet żołnierzy zasadniczej służby wojskowej w LWP. Zasadą było mieć haka na każdego, żeby dyscyplinować korpus oficerski.
— mówił prof. Cenckiewicz.
Jak stwierdził historyk, generalicja LWP, przełożeni Kuklińskiego - wszyscy byli współpracownikami Informacji Wojskowej od lat 40. „Wszyscy zostali najpierw złamani, mieli sowieckich oficerów prowadzących ze Śmiersza, dzięki czemu mogli później awansować”. - podkreślił.
Jeśli chodzi o zarzuty kierowane pod adresem pułkownika, że brał od Amerykanów pieniądze, prof. Cenckiewicz powiedział, że dla niego to nie ma znaczenia, ale przeanalizował jego stan majątkowy i dotarł do materiałów WSW, w których znalazło się stwierdzenie, że śledztwo wykazało, że przypadku Kuklińskiego „wszystko się bilansuje finansowo” - tj. dochody, pożyczki i to co posiadał.
Historyk wspomniał o innych publikacjach dotyczących płk. Kuklińskiego i dodał, że jego książka w jakimś sensie jest polemiką z inną pozycją, która ukazała się w tym roku, której autorem jest gen. Franciszek Puchała. Podkreślił jednak, że nowatorstwo „Atomowego szpiega” polega na wydobyciu z archiwów nieznanych źródeł dotyczących przebiegu kariery płk. Kuklińskiego, kontroli operacyjnej ze strony WSW, historii skazania go, poszukiwania go przez całą dekadę lat. 80. i w latach 90. oraz losów pułkownika w III RP. „Tego w książce Benjamina Weisera na pewno nie znajdziecie”. - dodał.
Prof. Sławomir Cenckiewicz odpowiadał także na pytania dotyczące wątku wietnamskiego, a także synów płk. Kuklińskiego, stosunku Lecha Wałęsy do pułkownika, roli kobiet w jego życiu. W książce Cenckiewicza jest właśnie rozdział poświęcony kobietom w życiu Kuklińskiego, gdyż kontakty z nimi były częścią jego warsztatu szpiegowskiego, stanowiły bowiem przykrywkę dla jego działalności.
Odniósł się także do książki gen. Franciszka Puchały „Szpieg CIA w polskim sztabie Generalnym”. Co prawda gen. Puchała miał dostęp do akt partyjnych pułkownika, ale jego książkę określił Cenckiewicz jako „propagandowe bicie piany”, według niego, zrobienie z pułkownika agenta trzech wywiadów ma słabe podstawy.
Zarzuty Puchały [wobec Kuklińskiego] są reprezentatywne dla środowiska komunistycznego
— dodał historyk.- Słabość adwersarzy pułkownika polega też na tym, że nie pracują na materiałach. Puchała w swojej książce podkreśla, że uzasadnienie o rehabilitacji prawnej płk Kuklińskiego z 1997 roku prokuratury wojskowej jest super tajne.
„Prawda jest taka, że to prawie 40-stronicowe uzasadnienie jest od kilku lat jawne, każdy do tego może mieć dostęp”. - zaznaczył autor „Atomowego szpiega”. Cenckiewicz dodał także, że jest pierwszą osobą, która dotarła do wyjazdowej teczki płk Kuklińskiego, która dokumentuje jego działalność w Wietnamie. „Był wówczas [w 1967-68 r.] całkowicie po tamtej stronie. To było później jego silnym kompleksem. Żył z tym do końca życia”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/221333-relacja-z-premiery-atomowego-szpiega-plk-kuklinski-jest-fenomenem-zdjecia-i-wideo