Pakt Ribentrop-Mołotow nie przestraszył polskich decydentów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Wikimedia Commons
Fot. Wikimedia Commons

Dzień 23 sierpnia 1939 roku stanowił początek nowych stosunków między Związkiem Sowieckim a Rzeszą Niemiecką. Zawarcie sojuszu Ribbentrop-Mołotow, w ówczesnej Europie, odebrano bardzo różnie. Polska, na porozumienie sierpniowe, zareagowała raczej wstrzemięźliwie. W dużym mierze determinowała to polska strategia obronna. Przewidywała ona możliwość prowadzenia wojny obronnej, zarówno przeciwko Niemcom jak i Sowietom, ale nigdy na dwa fronty (wariant N + R).

Podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow nie przeraziło polskich sterników polityki zagranicznej. Nie znając dodatkowego protokołu, nawet nie zakładając jego istnienia (co było sporym błędem; większość ówcześnie podpisywanych umów zawierało dodatkowe, utajnione, protokoły), komentowano je raczej jako porozumienie dwóch państw o dość nikłych konsekwencjach:

Dlatego też Ribbentrop, stwierdziwszy w Moskwie możliwość jedynie nader ograniczonych konsekwencji politycznych zamierzonego paktu, miał do wyboru pomiędzy dwoma smutnymi alternatywami: podpisanie układu o nieistotnej wartości politycznej dla Niemiec albo skandal w postaci wyjazdu bez podpisania. Niemcy postawiły na kartę efektu i efekt ten zawiódł

— relacjonował ambasador RP w Moskwie Wacław Grzybowski.

Zdania, widzące w tym porozumieniu zagrożenie również ze strony sowietów były odosobnione. Diametralnie inaczej układ ten odebrały inne państwa. Włoskie ,,Relazioni Internazionali’’ przewidywał ,,radykalną zmianę polityki wielkiego mocarstwa’’, zaś ,,Corriere della Sera’’ otwarcie mówił o narodzinach dla Polski drugiego, wschodniego frontu. Opinia w innych państwach europejskich była podzielona. Wielka Brytania, znając jeszcze w sierpniu protokół dodatkowy porozumienia z Moskwy, o niczym Polsce nie wspomniała. Dlatego też, z wyżej wymienionych powodów, dzień 17 września wywołał w Polsce, wśród większości społeczeństwa tak wielki szok.

Zbliżenie sowiecko-niemieckie spowodowało powstanie nowego układu politycznego w Europie i de facto doprowadziło do tego, że wojna w 1939 roku rozpoczęła się atakiem obu sygnatariuszy porozumienia na Polskę. Najważniejsze jednak było to, że porozumienie dawało możliwość uzyskania przez oba państwa wspólnej granicy i konfrontacji w przyszłości, do czego oba państwa dążyły od dawna.

Hitler już w latach dwudziestych sformułował główne założenia przyszłej polityki zagranicznej narodowych socjalistów. Pierwszoplanową rolę odgrywało zdobycie przestrzeni życiowej dla prężnie rozwijającego się i ściśniętego we własnych granicach, ,,nie mogącego oddychać narodu niemieckiego’’. Odpowiednie tereny, pod przyszła kolonizacje niemiecka, stanowiły, według Hitlera, bogate w czarnoziemy, ziemie Ukrainy. Siłą rzeczy ekspansja Niemiec musiała pójść na wschód. Powrócono do starego hasła ,,Drang nach Osten’’. Hitler zaczął uważać się za kontynuatora Ottona I, Fryderyka Barbarossy czy rycerzy Zakonu Krzyżackiego. Idąc na wschód miał dokończyć ich dzieło, sfinalizować to czego im się nie udało – spełnić, historyczną misje dziejową narodu niemieckiego.

Hitler tak pisał o tym w ,,Mein Kampf”:

Jeśli człowiek pragnie ziemi i roli w Europie, może się to stać, w całości biorąc, tylko kosztem Rosji, wtedy nowa Rzesza musi podjąć marsz szlakiem dawnych rycerzy zakonnych aby niemieckim mieczem zapewnić chleb, niemieckiemu pługowi ziemie dla narodu i codzienny chleb.

Aby tego dokonać należałoby się rozprawić ze Związkiem Sowieckim. To stanowiło właśnie jeden z głównych powodów wrogości Hitlera do ZSRS. Chodziło także o to kto nim kieruje -

W Rosji panuje nie dyktatura proletariatu, lecz proletariat znajduje się pod dyktatem 478 pełnomocników ludu, z których 430 to Żydzi, a każdy z nich to największy wróg narodowców rosyjskich (…) W rosyjskim bolszewizmie powinniśmy dostrzegać podjętą w XX wieku próbę żydostwa, aby osiągnąć panowanie nad światem”, i dalej ,,Niemcy są dzisiaj następnym wielkim celem bojowym bolszewizmu.

Zagrożenie żydowskie Hitler uważał za największe zagrożenie dla egzystencji Rzeszy. Powoływał się przy tym na akt kapitulacji cesarskiej II Rzeszy, w końcu I wojny światowej – przecież akt kapitulacji w lasku Compiegne podpisali politycy niemieccy żydowskiego pochodzenia! Nie mówiąc o nożu w plecy, jakim były wystąpienia robotników w samej Rzeszy podsycane, oczywiście, przez Żydów… Zresztą to niewiele różniło się od oficjalnej propagandy porażki lansowanej przez wszystkie rządy Republiki Weimarskiej.

Oprócz tych podstawowych obaw co do Związku Radzieckiego, co do jego imperializmu, dochodziły pomniejsze obawy, skrzętnie wykorzystywane przez propagandę hitlerowska. Wykorzystano motyw tzw. Testamentu Piotra Wielkiego (który notabene by falsyfikatem). W Testamencie przypisuje się Piotrowi słowa:

Zastałem Rosję strumykiem, a zostawiłem ja rzeką (…) moi następcy uczynią z niej morze (…) Trzeba zaproponować oddzielenie i w ścisłej tajemnicy Wersalowi, a potem Wiedniowi podzielenie się z nimi światowym imperium. Jeśli któryś z nich się zgodzi (…) trzeba wykorzystać go do rozbicia drugiego, a następnie zmiażdżyć tego który pozostał.

By zrealizować cel (jakim było zdobycie przestrzeni życiowej) należało pokonać Związek Sowiecki. Ale jak tego dokonać, gdy nie miało się z nim wspólnej granicy? Przerzut wojsk przez Polskę nie wchodził w grę, przynajmniej od czasu, kiedy Polska odrzuciła niemieckie próby wciągnięcia do Paktu Antykomiternowskiego. Zostało wiec, na jakiś czas odsunąć plany zdobycia Lebensraumu, i postarać się uzyskać wspólna granice ze Związkiem Sowieckim. W grę wchodziło tylko ułożenie się z ZSRS co do likwidacji państwa polskiego. Wobec takiego obrotu sprawy logiczne wydają się dążenia obu tych państw – przejście ze stanu wzajemnej wrogości, poprzez impulsy przyjaźni, aż do zawarcia sojuszu militarno-politycznego. Konsekwentne wydają się również wypowiedzi Hitlera co do tego aliansu.

1 września, w mowie uzasadniającej wypowiedzenie Polsce wojny, kanclerz III Rzeszy mówił również o zbliżeniu niemiecko-sowieckim:

Niemcy nie mają zamiaru eksportować swojej doktryny. W chwili gdy Rosja sowiecka nie zamierza eksportować swojej doktryny do Niemiec w tej chwili nie widzę więc powodu, abyśmy nawet tylko jeden raz, mieli zajmować stanowisko przeciw sobie.

Wypowiedź niby przyjacielska, ale widać w niej jedno zastrzeżenie: za takowe można by uznać wszelkie działania Związku Sowieckiego poza własną strefą wpływów i obrócić wojnę agresywną z Rosją w wojnę o charakterze prewencyjnym.

Hitler przez cały czas od przejęcia władzy w Niemczech (rok 1933) aż do wojny z ZSRS dążył do konfrontacji z Sowietami. W polityce tej były momenty agresywne, potem hołdowanie machiavelistycznej zasadzie ,,cel uświęca środki’’, a gdy ten cel osiągnięto stopniowe ochładzanie wzajemnych stosunków. Hitlerowi udało się osiągnąć doraźny cel, jakim było uzyskanie granicy ze Związkiem kosztem Polski.

W dużej mierze przyczyniła się do tego również polityka Stalina. On także dążył do uzyskania wspólnej granicy i to w dużej mierze przyczyniło się do tego, że takowa granica zaistniała. Stalin był przeciwnikiem Hitlera i działał paralelnie do niego, Oczywiście polityka sowiecka wobec Niemiec (jak i na odwrót) była determinowana uzyskaniem wspólnej granicy; potem zaś zmierzała do otwartej konfrontacji. Widać to dosyć dobrze w porównaniu komunikatów agencji prasowych obu państw. Wyróżnić w nich można kilka faz: wzajemna wrogość, stawianie sobie zarzutów (mniej więcej od roku 1933 do dymisji Litwinowa), osłabienie wzajemnej wrogości i tendencje do zbliżenia (do zawarcia porozumienia), okres wzajemnego spoufalania sobie i owocnej współpracy, który gdzieś w 1941 roku przeszedł we wrogość zmierzając do konfrontacji.

By podkreślić agresywną politykę Stalina należy przywołać dwa wydarzenia: najpierw w roku 1937 Siergiej Eisenstein napisał scenariusz do filmu ,,Aleksander Newski’’. Książę nowogrodzki w ten sposób tłumaczy narodowi swą politykę:

Z Mongołami można poczekać. Jest groźniejszy wróg od Tatarzyna i nie wystarczy zapłacić mu daninę (…). To Niemcy.

Wystarczy przeczytać teraz wyraz „Mongołowie” jako „Japończycy”, a „Niemcy” (rozumiane przez wielkiego księcia jako Zakon Krzyżacki) jako „Niemcy hitlerowskie”, a będziemy mieli ówczesne odzwierciedlenie polityki stalinowskiej. Niemcy w 1937 roku, stanowiły większe niebezpieczeństwo od Japończyków, toteż wojna z nimi musiała być celem pierwszorzędnym.

Druga sytuacja: kiedy gratulowano Stalinowi zdobycia Berlina, ten podobno miał odpowiedzieć: ,,Aleksander I był w Paryżu”. Te wypowiedzi Stalina oraz innych sowieckich dygnitarzy dowodzą jak najbardziej agresywnej polityki Związku Sowieckiego, nie tylko wobec hitlerowskich Niemiec, ale i całej Europy Na razie jednak plany obu dyktatorów, w pierwszym rzędzie konflikt niemiecko-sowiecki czy sowiecko-niemiecki został, na krótki, jak się okazało, czas odroczony. Po pokonaniu Polski również nie przystąpiono do konfrontacji. ZSRS był zbyt słaby po okresie Wielkiej Czystki z lat 1937-1938 i dopiero rozpoczynał odbudowę swojej armii, a zwłaszcza kadry oficerskiej, Niemcy zaś postanowiły sobie najpierw zabezpieczyć zachodnią flankę swojego państwa. Nastąpił, niedługi, pokojowy okres, koegzystencji dwóch wrogich reżimów.

Patryk Pietrasik

Opracowano na podstawie:

K. Grunberg, J. Strzelczyk, Droga do rozbioru Polski, 1918-1939, Warszawa 2005

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych