We wrześniu rozpocznie się trzeci etap prac w kwaterze „Ł” cmentarza powązkowskiego. Nie oznacza to jednak przełamania impasu ws. działań w ramach projektu „Poszukiwania miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego”. Prace ekipy kierowanej przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka będą prowadzone w miejscach, do których można uzyskać dostęp bez naruszania kilkudziesięciu grobów współczesnych, tj. przy cmentarnym płocie, pod asfaltową alejką i między kwaterami.
Nie spoczniemy, dopóki ostatni Żołnierz Wyklęty nie zostanie wyjęty z tych dołów śmierci. „Łączka” musi być przebadana do końca
— zadeklarował prof. Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik IPN ds. poszukiwania miejsc pochówku ofiar terroryzmu.
Kłopotem pozostaje kilkadziesiąt grobów, które w kwaterze „Ł II” postawiono na istniejących tam zbiorowych mogiłach. W co najmniej kilku takich „współczesnych” grobach leżą także oprawcy, sędziowie i prokuratorzy, którzy aktywnie brali udział w zwalczaniu antykomunistycznego podziemia tuż po wojnie.
Ale leżą tam także lekarze i naukowcy, niewątpliwie zasłużeniu dla Polski Ludowej, ale zdecydowanie nie zaryzykowałbym włączenia ich w poczet komunistycznych oprawców
— zastrzegł prof. Szwagrzyk.
Aby prace mogły być przeprowadzone na obszarze całych kwater „Ł” i „Ł II” trzeba najpierw doprowadzić do usunięcia w inne miejsce „współczesnych” nagrobków. Jak wyjaśnił prezes IPN, ręce instytutowi wiąże prawny paradoks. Chodzi o istnienie ustawy z 1989 roku „o cmentarzach i chowaniu zmarłych”. Ten przepis zapewnia spokój pochowanym tam osobom, aby je ruszyć należałoby uzyskać zgodę wszystkich członków rodzin zmarłych. W grę wchodziłoby zapytanie kilku tysięcy osób, to niewykonalne. Drugi dotyczący obszaru „Łączki” przepis to nowelizowana później ustawa z 1933 roku „o grobach i cmentarzach wojennych”, ta znowu stawia w uprzywilejowanej pozycji zamordowanych przez komunistów bohaterów podziemia, których pochowano w zbiorowych mogiłach.
Od wojewody mazowieckiego uzyskaliśmy zapewnienie, że jest on gotów przynajmniej część „Łączki” uznać za cmentarz wojenny, czekamy na taki wpis
— powiedział prezes IPN. Dr Łukasz Kamiński dodał także, że bez zmiany obecnego prawa tego klinczu nie uda się przełamać i prace sondażowe oraz ekshumacyjne będą prowadzone tam, gdzie to jest możliwe, czyli na pewno nie pod późniejszymi grobami.
Kilka pytań od dziennikarzy dotyczyło także akcji policji i prokuratury na cmentarzu na Wałbrzyskiej. Przypomnijmy, po zakończeniu pierwszego etapu prac ekipy prof. Szwagrzyka szef pionu śledczego IPN, prok. Dariusz Gabrel zawiadomił o znalezieniu szczątków ludzkich prokuraturę powszechną, która „aresztowała” pięć trumienki z wydobytymi szczątkami.
Obecny na konferencji prasowej prok. Marek Sosnowski, naczelnik Wydziału Nadzoru nad Śledztwami Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu tłumaczył, że to standardowa procedura, bo nie było pewności, że wydobyte szkielety należały do ofiar zbrodni komunistycznej. Prokurator Sosnowski nie był w stanie precyzyjnie wytłumaczyć, na jakiej podstawie wykluczyli to prokuratorzy IPN. Tym bardziej, że kilka minut wcześniej prof. Szwagrzyk przedstawił popartą zdjęciami i dokumentami ekspertyzę historyczno - archeologiczną, która wskazuje jednoznacznie, że ofiary chowano w zbiorowych mogiłach tak, jak miało to miejsce na Łączce, a tamtych prac przecież nikt nie zakwestionował.
Podczas konferencji sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zarzucił tygodnikowi „wSieci”, że pisząc o kłopotach wokół prac na „Łączce” sprawił, że niektóre rodziny zidentyfikowanych ofiar mają wątpliwości czy pozostawić bliskich w tym miejsc. Według dra Andrzeja Krzysztofa Kunerta to właśnie te publikacje sprawiły, że niektóre szczątki mogą zostać zabrani i dlatego może upaść idea budowy Panteonu Polskich Bohaterów.
Prawda jest jednak taka, że wypowiedzi kilku członków rodzin, które wyrażały wyżej wymienione wątpliwości zostały zawarte właśnie w tych artykułach. Czyli te rodziny miały wątpliwości już wcześniej.
Pan rozmawiał z kilkoma rodzinami, które mają wątpliwości, ja rozmawiałem z kilkoma, które są w stanie poczekać na Panteon
— odpowiedział sekretarz ROPWiM dziennikarzom sugerując, że to musiały być inne osoby. Kunert przytoczył też zdanie z artykułu „wSieci”, że „trumienki w chłodni na cmentarzu na Wólce Węglowej leżą jak na półkach w hurtowni”. Według historyka to miało obrazić i zranić rodziny ofiar. To manipulacja, bowiem wspominane zdanie rzeczywiście padło, ale z ust pani Krystyny Frąszczak, siostrzenicy mjra Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, którego szczątki dwa lata temu wydobyto z kwatery „Ł” i zidentyfikowano. Od tego czasu leżą one w cmentarnej chłodni w Warszawie.
Marcin Wikło
———————————————————————————————
Tylko w najnowszym numerze tygodnika „wSieci” pierwsza w Polsce wyjątkowa mapa walczącej Warszawy na tle współczesnej Stolicy.
Prezent w cenie pisma. Kup dla siebie, dla rodziny, dla przyjaciół!
Tygodnik dostępny jest w formatach EPUB, MOBI i PDF, które dopasowują się do urządzeń takich jak telefony, tablety i czytniki e-booków. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/206965-presja-ma-sens-ekipa-prof-szwagrzyka-we-wrzesniu-wroci-na-laczke-ipn-tlumaczy-sie-z-akcji-na-walbrzyskiej