Zakonnik przeciwny religii w szkołach!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

"Gazeta Wyborcza" nie zmarnuje żadnej okazji, aby wbić szpilę Kościołowi katolickiemu. Obecnie szczególnie mile widziani na jej łamach są duchowni, którzy nie zgadzają ze stanowiskiem polskich biskupów w sprawie gender.

Z tego tematu, i nie tylko, Dominika Wielowieyska przepytuje dominikanina o. Pawła Kozackiego.

Nie, to raczej nie jest moja tonacja. Jest zbyt agresywna. Teza, iż za wszelkie zło odpowiada "ideologia gender", wydaje mi się fałszywa. Owszem, są poglądy środowisk lewicowych, z którymi się nie zgadzam. Wolę jednak spokojnie je nazywać i rzeczowo przed nimi ostrzegać, a nie uderzać w alarmujące tony -

mówi o. Kozacki na łamach "Gazety Wyborczej".

Nie odmawia Kościołowi prawa do dostrzegania zagrożeń, jakie ideologia gender niesie ze sobą dla rodziny. Oczywistym jest jednak, że Wielowieyska nie poprosiłaby go o wywiad, gdyby nie chciał dodać swojego "ale". I dodaje:

Problem zaczyna się wtedy, gdy (Kościół - przyp. red.) widzi jedno - zewnętrzne źródło - zagrożenia. Tym razem padło na "ideologię gender", która stała się złem wcielonym. To upraszcza życie, bo rzeczywistość jest bardziej skomplikowana, a źródeł zła dla zagrożeń dla rodziny jest bardzo wiele.

O. Kozacki deklaruje się również jako "przeciwnik religii w szkole", co redakcja nie omieszkała wybić w tytule wywiadu.

Kościół włożył olbrzymi wysiłek w projekt, który przyniósł nieproporcjonalnie małe owoce. Ktoś powie, ale przecież Janowi Pawłowi na tym zależało. Zależało, ale okazuje się, że notujemy więcej strat niż zysków. Jak się popatrzy na pokolenia ludzi, którzy mieli w szkole religię, od przedszkola do matury, to ich średnia wiedzy katechetycznej jest coraz gorsza -

twierdzi dominikanin.

O. Kozacki został również przepytany z reprezentowanych i wspieranych na łamach "Gazety Wyborczej" postulatów środowisk LGBT. Duchowny nie akceptuje "zrównania praw związku partnerskiego z prawami rodziny tworzonej przez kobietę i mężczyznę". Wielowieyska jednak drąży temat sugerując, że przyznanie osobom tej samej płci prawa do związków ma "wymiar symboliczny". I okazuje się, że taka wizja jest dla o. Kozackiego do przyjęcia.

Przyjmuję to. Gdyby ktoś mi zagwarantował, ze poprzestaniemy na legalizacji związków partnerskich, to byłbym za. Przecież nie mogę być przeciw temu, by te osoby odwiedzały się w szpitalu czy dziedziczyły swój majątek. Nie wierzę jednak, że się w tym miejscu zatrzymamy -

dodaje.

Dominikanin wyznaje, że ma problemy z przełożeniem nauki Kościoła w kwestii in vitro na "przekonującą mowę skierowaną do rodziców".

I tak jest w wielu innych dziedzinach. Mogę namawiać kogoś, by żył w czystości, przedmałżeńskiej, nie wchodził w powtórny związek małżeński albo związek homoseksualny, ale trudno mi go potępić, jeśli to robi. Rozumiem jego pragnienia -

mówi dominikanin.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że o. Kozacki nader dobrze rozumie i odgaduje życzenia redaktorów z Czerskiej. Nic więc dziwnego, że jego słowa, szczególnie te wypowiadane w "Gazecie Wyborczej, nie przekonują wierzących.

BR/"Gazeta Wyborcza"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych