Po oświadczeniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego dotyczącego użycia sformułowania "orientacja seksualna" przy opisie kryteriów różnicowania zaburzenia pedofilnego w "Podręcznik Diagnostyczno - Statystyczny Zaburzeń Psychicznych" (DSM) wszystko wróciło na swoje miejsce. Choroba nadal nazywana będzie chorobą, o ile oczywiście poprawka zostanie rzeczywiście naniesiona w kolejnych dodrukach podręcznika.
Warto jednak zdawać sobie sprawę, że sam fakt zaistnienia takiego błędu w pozycji naukowej, która wymagała przecież niejednej recenzji sporządzonej przez osoby mające w temacie ogromna i doświadczenie z dziedziny psychiatrii jest zaskakujący. Dodatkowo trzeba mieć świadomość, że sama sprawa podejmowania prób o takie właśnie sklasyfikowanie różnorodnych zaburzeń seksualnych zaczęła się już znacznie wcześniej.
Charles Silverstein (aktywista gejowski, z wykształcenia psycholog, autor książki "Radość seksu gejowskiego") w jednym ze swoich artykułów wyraża jednoznaczną deklarację:
Poza homoseksualizmem DSM wymienia także sadyzm, masochizm, ekshibicjonizm, voyeuryzm, pedofilię i fetyszyzm jako zaburzenia psychiczne. Jeśli nie ma obiektywnego, niezależnego dowodu, że orientacja homoseksualna jest sama w sobie nienormalna, jakie istnieje usprawiedliwienie umieszczania jakiegokolwiek z innych zachowań seksualnych w DSM? Mija w tej chwili 35 lat od usunięcia homoseksualizmu z DSM, co było naszym celem krótkoterminowym. Nasz cel długoterminowy - usunięcie z DSM różnie określanych perwersji seksualnych, zaburzeń seksualnych i parafilii, w zależności od wydania, nie został zrealizowany.
Autor twierdzi, że używanie internetu, które umożliwia dostęp do pornografii każdemu samo załatwi tę sprawę:
Można założyć, że wiele dzieci i nastolatków ogląda pornografię. Nadzór rodziców nigdy nie był bardziej mizerny. Podejrzewam, że w momencie, gdy te dzieci dorosną, nasz cel długoterminowy - wyeliminowanie parafilii (zaburzenia seksualne) z DSM zostanie zrealizowany. Najprawdopodobniej będą się zastanawiać, o co było tyle zamieszania, tak jak dziś wielu młodych ludzi zastanawia się, dlaczego ktoś mógł mieć cokolwiek przeciw homoseksualistom w ubiegłym wieku.
(Silverstein Ch. (2009) The Implications of Removing Homosexuality from the DSM as a Mental Disorder Archives of Sexual Behavior 38:161-163, s.162)
Natomiast prekursor ruchu pedofilskiego w Holandii psycholog, seksuolog i działacz homoseksualny Frits Bernard, w jednym ze swoich artykułów z końca lat 80-tych stwierdził:
Heteroseksualizm, homoseksualizm, biseksualizm i pedofilię należy uznać za jednakowo wartościowe formy ludzkiego zachowania.
Publikuje się też opracowania przeczące szkodliwości pedofilii dla dzieci. Np. w 1998 roku w czasopiśmie naukowym "Psychological Bulletin" wydawanym przez wielkiego zwolennika homo-adopcji American Psychological Association (APA), ukazał się artykuł "Meta-Analytic Examination of Assumed Properties of Child Sexual Abuse Using College Samples". Jego autorzy doszli do wniosku, że wbrew powszechnej wierze, wykorzystywanie seksualne dzieci nie powoduje u nich dotkliwej szkody zapewniając, że uznanie pedofilii za nieszkodliwą nie oznacza zmiany jej moralnego i prawnego statusu.
David L. Riegel, homoseksualista i działacze pedofilski, kilka lat temu w swoim artykule napisał:
Dowody z kolejnych badań wskazują na to, że najwyżej minimalna, jeśli w ogóle, krzywda dzieje się chłopcu w wyniku dobrowolnego kontaktu seksualnego ze starszym mężczyzną. Jeśli chłopiec jest skrzywdzony, to najprawdopodobniej przez niestosowne i przesadzone reakcje rodziców, nauczycieli, organów ścigania, adwokatów itp., a nie w wyniku samego kontaktu.
W 2010 roku wydano książkę Susan A. Clancy "The Trauma Myth: The Truth About the Sexual Abuse of Children and Its Aftermath", w której dowodzi, że wykorzystywanie seksualne dzieci rzadko jest dla nich szkodliwe.
Stąd właśnie wynikają obawy, iż niektóre środowiska wykorzystają pomyłkę naukowców APA do swoich celów.
Dagmara Kamińska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/80637-czemu-nie-orientacja-seksualna