12 lat, 3 miesiące i 9 dni za niewinność

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Jesteś szczęśliwym ojcem rodziny, ale nagle trafiasz do więzienia na zawsze, za przestępstwo, którego nie popełniłeś. W dodatku, nie ma żadnych dowodów na twoją winę. Mimo to, siedzisz za kratkami. Koszmar? Ta historia wydarzyła się naprawdę.

Czesław Kowalczyk nigdy nie był aniołkiem, zdarzało mu się omijać prawo. Mimo to, nigdy nie zabiłby człowieka. Na chwilę pozostawił swoją ukochaną i małe dziecko w przychodni lekarskiej, ponieważ musiał pojechać po książeczkę zdrowia. Już nigdy nie wrócił. Świat musiał oglądać zza krat. Dlaczego? Znalazł się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie.

Mężczyzna usłyszał zarzut zamordowania 26-letniego Adama K., instruktora jazdy konnej, którego świadkiem była Ala, dziewczyna ofiary. Podczas okazania, to właśnie Czesław Kowalczyk został wskazany przez kobietę jako sprawca zabójstwa. W końcu kobieta, która widziała z bliska śmierć swojego ukochanego, któremu nieznajomy napastnik strzelił w głowę, nie mogła się mylić...

Ruszył proces, a Kowalczyk został oskarżony. Po jakimś czasie Ala zdecydowała się jednak odwołać zeznania. Nie zrobiło to jednak wrażenia na prokuraturze, która postanowiła właśnie z Czesława zrobić sprawcę zbrodni. Mężczyzna został zakwalifikowany jako więzień niebezpieczny, członek Klubu Zawodowych Zabójców. Ostatecznie sąd skazał go na karę zaostrzonego dożywocia, z prawem ubiegania się o zwolnienie dopiero po odsiedzeniu 30 lat za kratkami.

Na prokuratorze nie zrobiło wrażenia również to, że Czesław Kowalczyk od początku dysponował alibi (w chwili zabójstwa Adama K. znajdował się w zupełnie innym miejscu). Co ciekawe, również zleceniodawca zabójstwa „Gajowy” jeszcze w 1999 roku wskazał dwóch mężczyzn, którzy byli sprawcami zbrodni, a na miejscu zbrodni znaleziono ich ślady DNA. Co na to śledczy? Prokurator zasłaniał się dowodami zapachowymi (sic!), które miały rzekomo wskazywać na obecność Kowalczyka na miejscu zabójstwa...

Przełom nastąpił dopiero 2 lata temu. Gangsterzy z Klubu Płatnych Zabójców zaczęli składać obciążające się zeznania. Jeden z nich, Adam S., ps. Siena również powiedział, że Kowalczyk nie miał żadnego związku z zabójstwem Adama K. Gangster zdecydował się powiedzieć prawdę po kilkunastu latach, ponieważ dowiedział się, że jego kompani: Piotr R. i Zbigniew D. obciążyli go swoimi zeznaniami. Ostatecznie przestępca został skazany na 10 lat więzienia (tak niski wyrok za zabójstwo był „nagrodą” za współpracę ze śledczymi), a Marcin N. , ps. Gajowy na karę 15 lat więzienia za zlecenia zabójstwa.

A Czesław Kowalczyk? Opuścił więzienie w klapkach, z reklamówką pełną akt. Porzuciła go narzeczona,a dziecku powiedziała, że tata ich zostawił. Teraz – dorosły już – chłopak nie chce znać ojca. Czesław nie usłyszał nawet słowa „przepraszam” z ust prokuratora. Nie jest w stanie ubiegać się o odszkodowanie za 12 lat pobytu w więzieniu.

Bo czy można oszacować cierpienie?

AM/"Super Detektyw" (dodatek do dziennika „Super Express”)

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych