Młodsza o 22 lata była żona Kazimierza Marcinkiewicza postanowiła znów o sobie przypomnieć. Isabel niedawno wydała książkę, a teraz promuje ją w mediach. Dziś na antenie TVN powiedziała o swojej depresji, bezpłodności oraz o tym, że była adoptowana. Były premier ma powody do niepokoju. Skoro Isabel jest tak szczera, co jeszcze wyjawi?
Widzowie, którzy nie czytali książki Isabel Olchowicz- Marcinkiewicz, podczas porannego programu dowiedzieli się dziś, że Isabel była adoptowana. Była żona Marcinkiewicza pisze w książce, że o jej tajemnicy wiedział tylko nazywany przez nią kiedyś czule Kaz.
Nikomu nie zwierzałam się z tego, że jestem adoptowana. Chciałam być traktowana normalnie, jak każde inne dziecko. Koledzy, koleżanki i moi mężczyźni nie wiedzieli, nie znali tej mojej tajemnicy. Dlaczego? Chyba po prostu się wstydziłam. Jestem skryta i introwertyczna. Może bałam się litości, szeptów za moimi plecami, inności. Niełatwo jest przecież mówić o czymś takim ludziom zupełnie obcym. Kaz jednak wiedział i zareagował normalnie. Ten fakt z mojego życiorysu nie przeraził go. To trzeba mu oddać.
– czytamy w publikacji zatytułowanej „Zmiana”.
Kazimierz Marcinkiewicz udaje, że ta książka nie istnieje. Pytany o publikację, udziela wymijających odpowiedzi. Czyżby nie chciał wdawać się w polemikę z byłą żoną? Czy Isabel ma jeszcze coś w zanadrzu?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/325784-kolejne-rewelacje-bylej-zony-marcinkiewicza-bylam-adoptowana