Morrissey przerwał koncert w Warszawie przez "obraźliwe i szowinistyczne słowa". Fani są wściekli

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Original uploader was Caligvla at en.wikipedia/CC-BY-2.5/GFDL/Wikimedia Commons
Fot. Original uploader was Caligvla at en.wikipedia/CC-BY-2.5/GFDL/Wikimedia Commons

Muzyk, który występował w stołecznej Stodole, stwierdził, że ktoś go obraził i po prostu zszedł ze sceny!

Czegoś takiego nikt się nie spodziewał. Artysta, na którego przybycie publika czekała miesiącami, zaledwie półgodzinnym występie zszedł ze sceny. Do powrotu nie przekonały go ani nawoływania fanów, ani oklaski, ani owacje…

Co tak naprawdę rozsierdziło byłego wokalistę legendarnej grupy The Smiths Morrissey ograniczył się jedynie do lakonicznego określenia: „obraźliwe i szowinistyczne słowa”. Z kolei wokalista Strachów na Lachy i Pidżamy Porno, Krzysztof „Grabaż” Grabowski, który był obecny na koncercie, napisał na swoim profilu na Facebooku, że ktoś z publiki krzyknął po prostu:

Don’t chat, just sing!

Od tego momentu Morrisey, nie miał jednak zamiaru nawet rozmawiać…

Jutro wokalista ma zagrać koncert w krakowskiej Łaźni Nowej. Organizatorzy zdecydowali o zaproszeniu wszystkich obecnych na warszawskim koncercie do nieodpłatnego uczestnictwa w koncercie Morrisseya, który odbędzie się w Krakowie.

To nie pierwszy taki przypadek w karierze wokalisty. Już wcześniej były lider The Smiths przerywał swoje koncerty. Tak stało się m.in. w 2009 roku w Liverpoolu. Wówczas o zejściu ze sceny Morrisseya przesądziła rzucona w artystę plastikowa butelka.

A może po prostu Morrissey powinien zjeść Snickersa?

gah/wp.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych