Najwierw Musiał, a teraz Przybylska. Nastała moda na uśmiercanie polskich gwiazd?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

W środę na popularnym portalu plotkarskim gruchnęła wieść, że zmarła znana aktorka Anna Przybylska. 35-latka miała umrzeć na raka.

Na szczęście informacje o śmierci aktorki okazała się wyssana z palca. Anna Przybylska żyje.

Ktoś od wczoraj rozpuszcza do mediów tę oburzającą plotkę. Wielu dziennikarzy dzwoniło do mnie, żeby potwierdzić lub zdementować te pogłoski. Natomiast Pudelek.pl się w tej sprawie ze mną nie kontaktował. To skandaliczna sprawa i jej tak nie zostawimy

— mówi serwisowi Wirtualnemedia.pl Małgorzata Rudowska, menadżerka Anny Przybylskiej.

Pudelek.pl w specjalnym oświadczeniu przeprasza aktorkę za publikację kłamliwego artykułu.

Otrzymana przez redakcję informacja nie została, nad czym ubolewamy, należycie zweryfikowana przez autora. Bardzo przepraszamy panią Annę Przybylską i jej najbliższych. Jednocześnie chcielibyśmy poinformować, że wobec osoby, która opublikowała artykuł zostaną wyciągnięte konsekwencje

— czytamy na wirtualnemedia.pl.

Przypomnijmy, że to niepierwsze medialne uśmiercenie. Niespełna dwa tygodnie przed śmiercią generała Wojciecha Jaruzelskiego, fakt.pl już odnotował jego śmierć. W internecie uśmiercono także Macieja Musiała. Młody aktor „Rodzinki.pl” miał zginąć w wypadku samochodowym.

Te uśmiercania to jednak nic, w porównaniu do podobnej historii z życia Zdzisława Wardejna. Znany aktor w wieku 16 lat był świadkiem czerwcowych protestów robotników w Poznaniu (1956). Milicja aresztowała go w czasie zamieszek. Za kratkami spędził trzy dni. O zatrzymaniu Wardejna nic nie wiedziała jego rodzina. Ktoś przekazał im informację, że Zdzisław nie żyje. Zidentyfikowano nawet zmasakrowane zwłoki, wśród ofiar o nieznanej tożsamości.

Zanim Wardejn opuścił areszt, już zdążył się odbyć jego… pogrzeb.

MG/wirtualnemedia.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych