Czy Komisja Europejska zdecyduje się na desperacki krok i wprowadzi nowy pułap cenowy gazu, by ratować konkurencyjność swojego przemysłu? Teraz gaz w unii jest kilkukrotnie droższy niż na przykład w USA, stąd pomysł limitu.
Choć unijne władze mają dopiero za kilka tygodni przedstawić nową strategię dla europejskiego przemysłu, to już teraz pojawiają się nieoficjalne informacje, co zamierzają zrobić, by ułatwić działalność, zapobiec deindustrializacji kontynentu i zapobiec ucieczce w inne rejony świata. Wśród nich jest także pomysł, by wrócić do limitu cenowego na gaz, który już raz został wprowadzony, gdy po napaści Rosji na Ukrainę w 2022 roku ostro w górę poszły ceny gazu, bijąc niespotykany w historii rekord – blisko 300 euro za megawatogodzinę. Wtedy limit ustalono na 180 euro/MWh.
Utrzymać ceny w ryzach
Teraz jednak – formalnie kryzysu nie ma, a cena blisko 60 euro za MW nie jest wysoka (w porównaniu z rekordami) i wydawać by się mogło, że żaden pułap cenowy nie powinien być brany pod uwagę. A jednak – według mediów – jest brany pod uwagę przez zespół Ursuli von der Leyen. To sygnał, że z jednej strony sytuacja przemysłu UE zmagającego się z wysokimi kosztami (szeroko rozumianej) energii, jest tak trudna, że nie będzie w stanie „odbić się” nawet pomimo innych środków, obiecanych przez KE. A z drugiej - najwyraźniej władze unijne dostrzegły problem, jakim jest gwałtowny - obserwowany od początku roku - wzrost notowań giełdowych (indeks TTF). Obecne poziomy są najwyższe od dwóch lat. Dziś na giełdzie gaz wyceniany jest na ok. 56 euro, a rok temu było to ok. 25 euro/MWh.
CZYTAJ WIĘCEJ: Gaz potrzebny Europie coraz bardziej
Dziennik Financial Times powołując się na własne źródła w Brukseli poinformował, że trwają wstępne negocjacje na temat wprowadzenia mechanizmów, dzięki którym możliwe byłoby utrzymanie cen gazu w ryzach.
I nie chodzi tylko o aktualną sytuację, ale też o to by zapobiec drastycznych podwyżkom latem. Wbrew pozorom to bowiem jeden najbardziej intensywnych okresów zakupu gazu w unii, gdyż państwa członkowskie są zobowiązane do zapełnienia magazynów surowca (w 90 proc.) przed kolejnym sezonem grzewczym. Nie inaczej będzie też tego lata, ale zadanie zrobienia zapasów wiązać się będzie z dodatkowymi kosztami.
Magazyny czekają
Nie jest tajemnicą, że obecnie w unijnych magazynach jest znacznie mniej surowca niż o tej samej porze w 2023 i 2024 roku, gdy zimy były bardzo łagodne. Teraz zapasy wynoszą mniej niż połowę i przewiduje się, że jeśli zimna aura utrzyma się w kolejnych tygodniach (a na przykład w Polsce końca mrozów jeszcze nie widać), to na koniec marca w europejskie magazyny pozostaną wypełnione w zaledwie 35 procentach.
Większe zakupy na uzupełnienie zapasów (na kolejny sezon grzewczy) to i większe wydatki; już prognozuje się, że te dodatkowe koszty sięgną 6 mld euro w skali unii. A poza tym mogą „nakręcić” popyt, więc to będzie dobra wiadomość dla dostawców, przede wszystkim z Norwegii i Stanów Zjednoczonych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Czy Europa postawi na amerykańską ropę i gaz?
Stąd media sugerują, że pomysł związany z limitem cenowym ma też zapobiec podwyżkom latem.
Krytyka rynku giełdowego
Na limit będą musiały zgodzić się kraje członkowskie i już wiadomo, że rządowi w Rzymie ten pomysł się podoba, i to właśnie jeden z jego przedstawicieli na początku stycznia b.r. wręcz apelował o to, by limit wynosił 60 euro za MWh. Najprawdopodobniej mniej entuzjazmu wywoła w Holandii czy Niemczech. Na dodatek – według informacji światowych mediów – z ostrą krytyką w liście do Komisji Europejskiej wystąpiło kilka firm i instytucji. Jak informują m.in. Reuters i FT, Europex (stowarzyszenie europejskich giełd energii) i AFME (grupa lobbingowa rynków finansowych) ostrzegają, ze jeśli limit zostanie wprowadzony, to „może mieć daleko idące negatywne konsekwencje dla stabilności europejskich rynków energii i bezpieczeństwa dostaw na całym kontynencie”. Pułap cen gazu „zaszkodziłby zaufaniu” do TTF czyli głównego centrum handlu i ustalania cen gazu.
Wyścig
Trudno przewidzieć, jak na list zareaguje Ursula von der Leyen, do której był adresowany, ale jedno jest pewne. Będzie musiała przeanalizować wraz z komisarzami, na ile limit cenowy zapewni faktycznie ochronę przedsiębiorstwom i pomoże wrócić im na ścieżkę rozwoju, tak bardzo potrzebną całej Wspólnocie. Biznes unijny zmaga się nie tylko z wysokimi cenami ale też ma – według założeń Zielonego Ładu – przejść głęboką transformację energetyczną w ramach walki z globalnym ociepleniem. I to w sytuacji, gdy najwięksi emitenci jak Chiny, Stany Zjednoczone i Indie stawiają na rozwój gospodarczy, spychając na dalszy plan ochronę klimatu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/721129-albo-tani-gaz-albo-exodus-przemyslu