Dane GUS dotyczące sprzedaży detalicznej za wrzesień dosłownie zszokowały analityków, w sytuacji kiedy spodziewali się oni jej wzrostu o około 2 proc. w ujęciu rok do roku (konsensus rynkowy przewidywał, że ten wzrost wyniesie 2,2 proc.), sprzedaż ta spadła aż o 3 proc. Chodzi o sprzedaż detaliczną wyrażoną w cenach stałych, a więc po wyeliminowaniu inflacji, przy czym w ujęciu miesiąc do miesiąca (w stosunku do sierpnia), spadek sprzedaży jest jeszcze głębszy i wyniósł aż 6,7 proc. Tak głębokie spadki sprzedaży detalicznej miały miejsce w niektórych miesiącach pandemii covid19, kiedy mieliśmy do czynienia powszechnymi lockdownami, dotyczącymi zarówno handlu jak i obywateli.
Ale spadek sprzedaży detalicznej to nie jedyna zła informacja z gospodarki z września, złe informacje dotyczą także produkcji sprzedanej przemysłu, a także zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Wprawdzie według GUS spadek produkcji sprzedanej przemysłu we wrześniu w ujęciu rok do roku wyniósł tylko 0,3 proc., ale okazuje się, że w okresie styczeń-wrzesień jej wzrost w stosunku do takiego samego okresu roku ubiegłego wyniósł zaledwie 0,2 proc., podczas gdy ten rok miał być wg prognoz rokiem wyraźnego „odbicia” gospodarczego. Bardzo niepokojące tendencje dotyczą również zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, zarówno w sierpniu jak i we wrześniu spadło ono o 0,5 proc. w stosunku do analogicznych miesięcy roku ubiegłego. Wprawdzie spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw nie ma jeszcze przełożenia na wskaźniki bezrobocia, te kształtują się w kolejnych miesiącach na poziomie 5 proc., ale nie ulega wątpliwości, że niedługo i tu będzie widać pogorszenie.
Równie źle idzie realizacja budżetu państwa, po 9 miesiącach deficyt sięgnął już 107 mld zł i to mimo tego, że minister finansów wyraźnie hamuje wydatki budżetowe, ich wykonanie po 3 kwartałach jest o blisko 10 pkt procentowych niższe, niż upływ czasu (upływ czasu 75 proc., wydatki ok. 65 proc. planowanych). Minister finansów już w zasadzie zapowiedział nowelizację budżetu na 2024 roku, ale waha się kiedy to zrobić, w listopadzie, czy w grudniu, bo nie jest pewien, czy jeżeli chodzi o dochody budżetowe, zabraknie mu 40 mld zł, czy być może nawet 70 mld zł w stosunku do wielkości planowanych. Już przyznał się w uzasadnieniu do budżetu na 2025, że zabraknie mu 41 mld zł, ale po podaniu wyników realizacji budżetu za 9 miesięcy tego roku wychodzi, że do końca roku powinno wpłynąć ok 180 mld zł, czyli po 60 mld zł miesięcznie, a do tej pory wpływało po 50 mld zł miesięcznie, co oznaczałoby, że do wspomnianych brakujących 40 mld zł może dojść kolejne 30 mld zł brakujących dochodów.
Przypomnijmy, że według danych zawartych we wspomnianym uzasadnieniu do budżetu na 2025 rok, na razie do wykonania planu dochodów na 2024 rok ma zabraknąć około 28 mld zł dochodów podatkowych i ok. 13 mld zł dochodów niepodatkowych. Według tych danych dochody z podatku VAT na razie mają być niższe o blisko 17 mld zł (miały wynieść ponad 316 mld zł, wyniosą zdaniem resortu ok. 299 mld zł), dochody z podatku CIT niższe o blisko 9 mld zł (miały wynieść ponad 70 mld zł, wyniosą niewiele ponad 61 mld zł), wreszcie dochody z podatku PIT mają być o 3 mld zł niższe niż planowane (miały wynieść ponad 109 mld zł, wyniosą niewiele ponad 106 mld zł). Niższe niż planowane, jak już wspomniałem, mają być także dochody o charakterze niepodatkowym i to aż o 13 mld zł i wszystko wskazuje na to, że chodzi o niższe wpłaty dywidend przez spółki Skarbu Państwa, a także niższe niż planowane wpływy ze sprzedaży pozwoleń na emisję CO2 (minister wyjaśnia, że ze względu na spadek cen pozwoleń na emisję CO2 na rynku europejskim, wpływy z tego tytułu mają być niższe o ok. 8 mld zł od tych planowanych).
Jest więc źle zarówno w realnej gospodarce jak i w budżecie, a jak widać rząd Tuska od 10 miesięcy, zajmuje się przede wszystkim rozliczaniem poprzedników, kontrolami i audytami i innymi działaniami, które paraliżują zarówno administrację jak i gospodarkę. Sparaliżowano realizacje strategicznych inwestycji, realizowanych zarówno przez państwo, takich jak CPK, elektrownie atomowe, czy rozbudowy portów morskich, czy też spółek skarbu państwa, które także wycofują się ze swoich sztandarowych inwestycji. W sytuacji, kiedy ze względu na niepewność w gospodarce, spowodowaną wojną za naszą wschodnią granicą, inwestycje prywatne niestety nie rosną, zablokowanie inwestycji realizowanych przez państwo i strategiczne spółki SP powoduje, że jeden z trzech silników wzrostu PKB, obok konsumpcji i eksportu, w zasadzie nie działa. Dane dotyczące spadku sprzedaży detalicznej we wrześniu, która w cenach stałych spadła aż o 3 proc. w ujęciu r/r, sygnalizują, że być może „zatarł się” także ten silnik konsumpcyjny, co naprawdę będzie źle wróżyło wzrostowi gospodarczemu za ten rok, a w konsekwencji także dochodom budżetowym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/710855-fatalne-dane-gleboki-spadek-sprzedazy-detalicznej