Coraz wyraźniej widać, że blokowanie przez rząd Tuska budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), służy wprost niemieckim interesom i ten kraj skwapliwie to wykorzystuje. Niemcy nie tylko zacierają ręce w związku z blokowaniem przez rząd Tuska strategicznych inwestycji z punktu widzenia polskich interesów, takich jak właśnie CPK, elektrownie atomowe, rozbudowa portów morskich, czy poprawa żeglowności Odry, ale także wręcz błyskawicznie korzystają „ z wystawionej im piłki”. W sytuacji kiedy jedną z pierwszych decyzji rządu 13 grudnia, było zablokowanie realizowania CPK, a po pół roku na skutek ogromnej presji społecznej, pojawiły się mgliste zapowiedzi jej realizacji, ale w znacznie ograniczonym zakresie (między innymi właśnie bez części cargo), niemiecka Lufthansa właściwie odczytała tę decyzję.
Już w połowie sierpnia dyrektor Lufthansy Cargo na Europę Środkowo-Wschodnią ogłosił, że ten przewoźnik już w tzw. siatce zimowej, chce uruchomić przewóz towarów najprawdopodobniej z Frankfurtu do Katowic i z Katowic do Frankfurtu, najpierw 2-3 razy w tygodniu, a później 5-6 razy w tygodniu. Wykorzystywany będzie do tego specjalnie przygotowany Airbus 321, który jest w stanie w ramach jednej operacji przetransportować 25 ton towarów, co miesięcznie pozwalałoby na przewiezienie około 1 tys ton, a rocznie kilkanaście tysięcy ton towarów. W najlepszym dla lotniczych przewozów cargo roku 2022, polskie linie Lot Cargo, przewiozły około 60 tys ton towarów, ale wejście na polski rynek Lufthansy Cargo w znacznie większym zakresie niż do tej pory, oznacza, że ten niemiecki przewoźnik już teraz chce zwalczyć o znacznie większą część naszego rynku. Ba już ogłosił, że mimo tego iż ma tylko 4 samoloty przystosowane do przewozów cargo, jeden z nim chce skierować na polski rynek, a przecież ma także inne przewagi konkurencyjne, jak dostęp do aż 3 lotniczych hubów we Frankfurcie, Monachium i najmłodszego w Berlinie, czy potencjalnie znacznie więcej samolotów, które mogą zostać przystosowane do takich przewozów.
Wprawdzie pod ogromna presją społeczną, rząd Tuska po pół roku „chocholego tańca” wokół CPK ogłosił, że będzie jednak realizował tę inwestycję, choć koncepcja którą przedstawił wygląda na klasyczne „mydlenie oczu”. Zapowiedziano bowiem rozbudowę Okęcia, a także Modlina, które ciągle jest lotniskiem jednej linii, do której do końca poprzedniego roku, sowicie dopłacał samorząd województwa mazowieckiego, co oznacza, że nie będzie „ ani głowy, ani pieniędzy” na „jakieś” CPK. Koncepcja przedstawiona w czerwcu przez premiera Tuska i ministra Laska (zresztą zdecydowanego przeciwnika CPK), kompletnie się nie spina, bo rozbudowa Okęcia za kilka miliardów złotych, ma spowodować, że to lotnisko będzie obsługiwać ok 30 mln pasażerów ok. 2030 roku, natomiast już w 2032 roku powinno być zlikwidowane, bo wtedy ma zacząć działać CPK.
Korzystając z tych blokujących decyzji rządu Tuska, oddalających realizację CPK „na wieczne nigdy”, Niemcy nie tylko zdecydowali się mocniej wejść na polski rynek lotniczego cargo, ale właśnie ogłosili, że wybudują we Frankfurcie największy i najnowocześniejszy w Europie lotniczy port cargo. Inwestycja ma kosztować około 600 mln euro, jej całkowita powierzchnia ma wynosić 330 tys m2, czyli 46 stadionów piłkarskich i co najważniejsze ma zostać zrealizowana do 2030 roku, co oznacza, że Niemcy będą bardzo szybko, centralnym węzłem cargo w Europie. Przypomnijmy, że nowa koncepcja CPK przedstawiona w czerwcu przez Tuska i Laska, nie zawierała części cargo, co oznacza, że obecni rządzący zrezygnowali z ok 200 mld zł, które miały trafić do polskiego budżetu z podatku VAT i ceł pobieranych od towarów przywożonych do CPK drogą lotniczą. Jaśniej już tego nie można pokazać, komu służby blokada budowy CPK w Polsce i o jak ogromne interesy i pieniądze tutaj chodzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/705496-jasniej-juz-nie-mozna-blokada-cpk-i-niemieckie-cargo