Ryszard Petru, przewodniczący sejmowej komisji gospodarki przekonywał w rozmowie z PAP, że nie słyszał o pomysłach nowych podatków, poza „podatkiem wojennym, gdyby sytuacja uległa zaostrzeniu”, ale również na ten temat w koalicji rozmawia się „cicho”. Polityk, którego majątek wg stanu na grudzień 2023 r. wynosił 150 tys. zł, około 7700 euro, 100 funtów brytyjskich i 70 dolarów, twierdzi również, że mamy w Polsce „za dużo socjalu”.
Petru: Schodzimy z nadmiernego deficytu
Petru w środę w Studiu PAP podkreślił, że nowy rząd odziedziczył po poprzednim bardzo duży deficyt, ale wiele wskazuje, że będzie on niższy w roku 2025 - rzędu 4,5 proc.
Dobrze, że schodzimy z nadmiernego deficytu, w kolejnym roku oczekiwałbym jeszcze głębszego zejścia
— zaznaczył.
Szef komisji gospodarki powiedział, że ograniczanie deficytu nie musi się wiązać z cięciami czy podwyższaniem podatków, a wręcz „czasami trzeba je obniżyć i postawić na wzrost gospodarczy”.
Dodał, że wciąż na PKB naszego kraju duży wpływ ma konsumpcja, a „na niej wielkości nie zbudujemy”. Przekonywał, że cały czas brakuje inwestycji, które pobudziłyby gospodarkę.
„Podatek wojenny”?
To w dużym stopniu będzie budżet, w którym szukamy kompromisu pomiędzy realizacją obietnic wyborczych, a trudną sytuacją budżetową. (…) Nie słyszałem o jakichkolwiek pomysłach nowych podatków
— powiedział Petru.
Jedynym nowym podatkiem, „o którym się cicho rozmawia” - jak zaznaczył - jest ewentualny podatek wojenny, który jednak w jego ocenie powinien być wyłączony z obszaru standardowych podatków. Podkreślił, że teoretycznie wprowadzenie takiego podatku mogłoby mieć miejsce jedynie, gdyby było mocno uzasadnienie polityczne i powinien on być przeznaczony na realizację „jednej konkretnej sprawy” oraz nie mógłby być wprowadzony na trwałe.
Bo niestety w Polsce dużo prowizorek jest na lata
— zauważył.
Gdyby sytuacja się zaostrzała, to przejściowo na rok czy dwa wprowadza się taki jedno- czy dwurazowy podatek, w ramach którego każdy płaci taką samą kwotę, którą przeznacza się na konkretny projekt zbrojeniowy, jak np. tarcza czy lotnictwo
— powiedział Petru.
Projekt budżetu na 2025 r.
W połowie czerwca rząd przyjął założenia do projektu budżetu na 2025 r. Resort finansów przewiduje w nich, że wzrost PKB w 2025 r. wyniesie 3,7 proc., a inflacja średnioroczna 4,1 proc. Przyjęto, że bezrobocie rejestrowane na koniec 2025 r. sięgnie 4,9 proc. Założono wzrost płac w gospodarce narodowej w wysokości 7,1 proc., a w samym sektorze przedsiębiorstw o 7,3 proc. Rząd zaproponował średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej w 2025 r. w wysokości 104,1 proc. w ujęciu nominalnym.
Zgodnie z procedurą budżetową przedstawioną na stronie resortu finansów, w sierpniu MF ma opracować i przesłać rządowi wstępny projekt budżetu, a następnie przekazać go do zaopiniowania Radzie Dialogu Społecznego. Na uchwalenie ostatecznego projektu ustawy budżetowej na kolejny rok i przedłożenie go wraz z uzasadnieniem do Sejmu Rada Ministrów ma czas do 30 września br.
Petru chce „analizy polityk społecznych”
Pytany o wypowiedź ministra finansów Andrzeja Domańskiego podczas Campusu Polska Przyszłości, który stwierdził, że „nie zgadza się z opinią, że mamy w Polsce dużo socjalu” oraz zadeklarował utrzymanie tych już obowiązujących, Petru stwierdził:
Mamy stanowczo za dużo socjalu.
Jego zdaniem należałoby przeprowadzić analizę obecnych polityk społecznych, gdyż „wydajemy za dużo pieniędzy, które nie spełniają swego celu”, a środki te nie trafiają tam, gdzie powinny trafić lub nie przynoszą oczekiwanego efektu. Jako przykład wymienił program 800 plus, który - jego zdaniem - nie przyczynił się do wzrostu dzietności. Według polityka absurdem jest wypłacanie zasiłku osobom, które by sobie bez niego poradziły.
Jest za dużo tych programów, mamy „babciowe”, rentę wdowią, 800 plus, dużo programów pomocy społecznej. Jestem przekonany, że (pieniądze) są nieefektywnie wydawane. (…) Jaka jest sprawiedliwość w tym, że osoba która zarabia milion albo dwa miliony złotych rocznie, dostaje 800+? Gdzie tu sprawiedliwość? Bo ja nie widzę
— mówił. Co najmniej jeden z tych programów dopiero wejdzie w życie, jest obwarowany licznymi ograniczeniami lub wykorzystywany jest przez niektóre samorządy do podwyższania opłat za żłobki.
Polityk zapowiedział, że będzie chciał zaproponować wprowadzenie wysokiego progu dochodowego, powyżej którego nie przysługiwałoby świadczenie 800 plus, np. 600 tys. zł rocznie.
Ciekaw jestem, co na to Lewica i inne partie
— podkreślił.
Jeżeli ja mam być tą osobą, która przełamuje tematy tabu, to chętnie wezmę na siebie tę rolę. Rozumiem, że minister Domański trzyma taki polityczny przekaz, ale (…) pomoc społeczna powinna trafiać do tych, którzy potrzebują, realizować ważne cele społeczne, a nie być po prostu redystrybucją pieniędzy od podatników do pracujących. Bo to też zniechęca do aktywności
— ocenił.
Świadczenie „Rodzina 800+” obecnie przysługuje na każde dziecko do ukończenia przez nie 18 lat, niezależnie od osiąganych dochodów.
Część z programów socjalnych wymienionych przez Ryszarda Petru nawet jeszcze nie działa (np. pierwsze renty wdowie będą wypłacane w lipcu 2025 r.), a poseł Trzeciej Drogi już chce decydować, komu, jego zdaniem, należą się, a komu nie? Co do najpierw 500+, a następnie 800+, to przecież żaden z programów nie miał kryterium dochodowego, bo w swoim założeniu miał trafić do wszystkich rodzin z dziećmi, a jego celem było pobudzenie demografii.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/703941-milioner-petru-przemowil-mamy-w-polsce-za-duzo-socjalu