Na początku lipca, podczas ostatnich polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych w Warszawie, ustalono między innymi, że strona polska zobowiązuje się do zapewnienia dostaw ropy do niemieckiej rafinerii PCK Schwedt.
Zapisano to bardzo twardo, że strona polska „będzie koordynować zapewnianie dostaw ropy naftowej do rafinerii PCK Schwedt, potrzeb i poziomu dostaw ropy naftowej do rafinerii PCK Schwedt między innymi za pośrednictwem polskiego Naftoportu”. Dodano także zapis dotyczący sytuacji, kiedy pojawiłyby się kłopoty z tranzytem ropy przez Rosję i Białoruś „wtedy Polska i Niemcy będą ściśle współdziałać w celu utrzymania stabilnych dostaw ropy do PCK Schwedt i bezpieczeństwa dostaw w regionie”.
Na pierwszy rzut oka, te zapisy wydają się nie być kontrowersyjne, wszak zgodnie z europejskimi Traktatami jesteśmy zobowiązani do solidarności energetycznej w stosunku do innych członków europejskiej Wspólnoty, w sytuacji występowania zagrożeń w dostawach surowców energetycznych. Tyle tylko, że według analityków rynku obrotu ropą, tak naprawdę w tym przypadku, chodzi o dostawy rosyjskiej ropy do rafinerii Schwedt, choć jest ona objęta unijnymi sankcjami wprowadzonymi po agresji Rosji na Ukrainę. Rafineria w Schwedt chcąc odsunąć od siebie podejrzenia o zakupy rosyjskiej ropy zawarła porozumienia z firmami naftowymi z Kazachstanu i to one przesyłają ropę rurociągami przez Rosję, Białoruś i Polskę (w naszym kraju rurociągiem „Przyjaźń”) do niemieckiego zakładu. Tyle tylko, żeby nie ponosić dodatkowych kosztów transportu swojej ropy przez Rosję, w transakcjach spotowych kupują rosyjską ropę, a z kolei firmy rosyjskie eksportujące ropę do Chin, kupują ropę kazachską.
Zresztą dla rafinerii w Schwedt tak naprawdę do przerobu lepszy jest rosyjski surowiec, bo ta rafineria była budowana kilkadziesiąt lat temu w takiej technologii, żeby korzystać przede wszystkim z rosyjskiej ropy. Właścicielami rafinerii w Schwedt są koncerny Shell (37,5 proc.), joint venture Totalu i Eni (25 proc.) oraz joint venture BP i Rosnieftu (37,5 proc.), przy czym po wprowadzeniu kolejnych sankcji na Rosję, ten ostatni pakiet akcji jest w zarządzie powierniczym rządu Niemiec. Rząd niemiecki jednak specjalnie się nie spieszy aby „wypchnąć” Rosjan z rafinerii w Schwedt, o zakup tego większościowego pakietu starał się przez długie miesiące Orlen pod kierownictwem prezesa Obajtka, ale okazało, że transakcja nie doszła do skutku. Mimo tego, że Orlen po tym jak sam odszedł całkowicie od przerobu rosyjskiej ropy w polskich rafineriach, gwarantował to w negocjacjach dotyczący zakupu akcji rafinerii, także Niemcom, okazało się, że wolą jednak rosyjskiego udziałowca, niż tego pochodzącego z Polski. Nowy zarząd Orlenu w związku z tym, że rząd niemiecki wyraźnie nie chce polskiego koncernu u siebie, zdecydował, że rezygnuje z kapitałowego wejścia do rafinerii PCK Szchwedt.
Okazuje się, że sprzyjanie niemieckim interesom przez rząd Tuska osiągnęło już taki poziom, że spółka PERN zarządzająca rurociągiem „Przyjaźń”, przynajmniej oficjalnie, nie chce wiedzieć jaka ropa płynie do Niemiec, bowiem w komunikatach prasowych na ten temat posługuje się tylko certyfikatami pochodzenia tej ropy (a te potwierdzają,że transportowana jest ropa kazachska). Jak jednak twierdzą znawcy tej problematyki, spółka dysponuje nowoczesnym laboratorium, w którym bada każdą partię dostarczanej ropy, ze względu na odpowiedzialność cywilną za dostarczany towar oraz z powodów technicznych między innymi na konieczność zapewnienia odpowiedniego ciśnienia w rurociągach. I choć ropa kazachska i rosyjska mają podobną (gęstość/ciężkość), to jednak znacznie różnią się zawartością siarki i w związku z tym, trzeba bardzo się starać, żeby nie chcieć wiedzieć, jaką ropę się transportuje.
Rząd Tuska zgodził się na zagwarantowanie dostaw ropy do rafinerii w Schwedt, mimo tego, że najprawdopodobniej wie, że rurociągiem „Przyjaźń” do niemieckiego zakładu jest transportowana jest przede wszystkim rosyjska ropa. Ba zagwarantował, że jeżeli Rosjanom z jakiś powodów przyszłoby do głowy blokowanie tranzytu ropy przez ich kraj i Białoruś do Niemiec, to zobowiązaliśmy się, że rafineria w Schwedt będzie zaopatrywana w surowiec przez Naftoport w Gdańsku. I tu także jak twierdzą analitycy tego rynku, może trafiać rosyjska ropa, bo podmioty obracające tym surowcem, chętnie kupują rosyjska ropę ze względu na jej bardzo atrakcyjne ceny, a następnie „przemalowują” ją na surowiec nierosyjski. A już mający ciągle w rafinerii Schwedt duży pakiet akcji, koncern Rosnieft (choć te akcje są w zarządzie powierniczym), przypilnuje, żeby w tej rafinerii był przerabiany przede wszystkim rosyjski surowiec.
Tak więc to co za rządów Morawieckiego w sprawie rafinerii Schwedt, Niemcom nie udało się załatwić przez blisko 2 lata, w rządzie Tuska załatwili za pierwszym podejściem. Stworzyli tym samym dodatkową konkurencję produktom Orlenu, ze względu na znacznie niższe ceny rosyjskiego surowca, z którego już od ponad roku, nie korzysta polska spółka. A więc, mimo tego iż sami nie korzystamy z rosyjskiej ropy, to pomagamy Niemcom ją transportować polskim odcinkiem rurociągu „Przyjaźń” do rafinerii w Schwedt, w której mimo europejskich sankcji, ciągle rządzi rosyjski Rosnieft.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/699449-rzad-nie-chce-wiedziec-czy-ruska-ropa-plynie-do-niemiec