Rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie prof. Piotr Wachowiak mówi nam o sukcesach, studentach i wykładowcach najlepszej uczelni ekonomicznej w Polsce, o sztucznej inteligencji, wyzwaniach rynku pracy i polskiej przedsiębiorczości, a także o zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Rozmawiali Maciej Wośko i Stanisław Koczot.
Panie profesorze, przede wszystkim gratulujemy wyboru na kolejną kadencję rektorską Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, najważniejszej i wciąż najbardziej prestiżowej uczelni ekonomicznej w Polsce. Czy jest coś, co szczególnie się zmieniło, od kiedy przejął pan stery zarządzania uczelnią? Co będzie najważniejszym elementem rozpoczynającej się kadencji rektorskiej?
PROF. PIOTR WACHOWIAK, REKTOR SZKOŁY GŁÓWNEJ HANDLOWEJ W WARSZAWIE: Ta dobiegająca końca kadencja była nastawiona głównie na współpracę uczelni z biznesem. Jako szkoła ekonomiczna i biznesowa chcemy współpracować z przedsiębiorcami, z czego korzyści są jasne dla obu stron. Proces wiązania uczelni, nauki z biznesem będzie z pewnością kontynuowany. Drugim ważnym obszarem jest umiędzynarodowienie uczelni. Chodzi o to, by coraz więcej studentów z zagranicy przyjeżdżało do Warszawy, a także o to, by pozyskiwać coraz więcej zagranicznych wykładowców dla SGH. To z pewnością drugi strategiczny cel na kolejne lata. Sytuacja nie jest zła, bo ok. 15 proc. studentów z zagranicy studiuje w SGH, podwoiliśmy też w ostatnich latach liczbę wykładowców z różnych krajów europejskich i z innych części świata. Przed nami uzyskanie kolejnej akredytacji międzynarodowej, dzięki czemu mielibyśmy już „trzy korony”. W kończącej się właśnie mojej pierwszej kadencji udało się uzyskać akredytację EQUIS oraz AMBA. W styczniu 2025 r. mamy zapowiedzianą wizytę akredytacyjną AACSB. Mam nadzieję, że spełni się nasze marzenie o trzech głównych akredytacjach międzynarodowych funkcjonujących w naukach o zarządzaniu. Wszystkie trzy akredytacje, tzw. trójkoronę (ang. triple crown), posiada raptem 108 uczelni na całym świecie.
Oczywiście trzeba zwrócić uwagę, że proces umiędzynarodowienia SGH nieco zaburzyła pandemia COVID-19. To naturalne, że tak się stało i że dotknęło to wszystkie szkoły. Ale też dostrzegamy drugi element. Chodzi o tę straszliwą wojnę na Ukrainie. Nie ma co się oszukiwać, że rodzice i młodzież, wiedząc, że za naszą granicą trwa wojna, obawiają się o bezpieczeństwo przy wyborze miejsca do studiowania.
W Roku Edukacji Ekonomicznej zwracamy uwagę na istotę podstawowej i powszechnej wiedzy o gospodarce i finansach, byśmy nie musieli uczyć się ekonomii na błędach. Wciąż potrzebujemy nauki o biznesie?
Naszym głównym zadaniem jest uświadomienie nie tylko studentom SGH, lecz również społeczeństwu, co to jest ekonomia, jakimi prawami się rządzi, jakimi kieruje się zasadami. Planujemy już od października tego roku uruchomić Otwarty Uniwersytet Ekonomiczny dla wszystkich chętnych, którzy chcą zdobyć lub poszerzyć wiedzę ekonomiczną.
Zajęcia będą stacjonarne czy zdalne?
To zajęcia dla dorosłych i chcemy prowadzić je stacjonarnie oraz on-line, więc będzie szansa, by w wykładach uczestniczyły także osoby spoza Warszawy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wszyscy mogą być na miejscu. Dla dzieci prowadzimy z powodzeniem Ekonomiczny Uniwersytet Dziecięcy, dla młodzieży organizujemy Olimpiadę Przedsiębiorczości.
Z jednej strony chodzi o wiedzę ekonomiczną i zapewnienie bezpiecznego uczestnictwa w życiu gospodarczym, ale też nawiązując do raportu Konferencji Rektorów Uczelni Ekonomicznych – o wpływ inwestycji w naukę na wzrost PKB.
Inwestycja jednej złotówki w nauce daje 8–13 zł w PKB. To jest zatem bardzo opłacalna, długofalowa inwestycja i najbardziej racjonalnie wydatkowane środki publiczne. Nakłady na naukę w Polsce to dziś ok. 1 proc. PKB, a przeciętnie w Europie to 3 proc. To jest wyzwanie dla nas: pilnie zwiększyć inwestowanie w naukę.
Aczkolwiek demografia jest nieubłagana. Czy uczelnie nadal będą pełne studentów?
Muszę tu wyraźnie zaznaczyć, że SGH nie ma problemów z kandydatami. Renoma uczelni sprawia, że młodzi ludzie chcą u nas studiować, a bariera wejścia na uczelnię jest na tyle wysoka, że uczniowie chcą pokonać takie wyzwanie i dostać się do – powiedzmy – elitarnego grona słuchaczy, a potem absolwentów SGH. Przypomnę tylko, że, aby starać się o miejsce na naszej uczelni, trzeba zdać trzy matury rozszerzone, w tym język, drugi język na poziomie podstawowym plus test z przedsiębiorczości. A na brak kandydatów nie możemy narzekać. Poza tym nasi studenci wyjeżdżają na pół roku na zajęcia za granicą – SGH ma podpisaną umowę o współpracy z ponad 250 uczelniami na całym świecie. Dzięki temu nasi studenci nawiązują kontakty z kolegami z innych krajów. A o tym, że dobrze kształcimy, świadczy choćby zdobycie tytułu Szkoła Roku 2022–2023 w sieci CEMS (pierwsze miejsce wśród 33 uczelni programu Global Alliance in Management Education). Proszę mi wierzyć, że wielkim zaszczytem było dla mnie odebranie tej nagrody na gali w siedzibie London School of Economics & Political Science, jednej z najbardziej prestiżowych uczelni ekonomicznych na świecie.
Musi paść zatem pytanie: jak to się robi? To kwestia kadr, sposobów nauczania czy możliwości zdobycia dobrej pracy z dyplomem SGH?
To wszystko się ze sobą łączy. Doskonali nauczyciele akademiccy. Bardzo dobrzy studenci. Współpraca z biznesem – programy opiniowane przez przedsiębiorców. Spora część wykładów prowadzona przez przedstawicieli biznesu. I po czwarte, SGH kształtuje liderów. Kształtuje, a nie tylko kształci. Jesteśmy stosunkowo małą uczelnią, ale zajmujemy wysokie pozycje w rankingach umiędzynarodowienia uczelni. Od lat dzierżymy pierwsze miejsce w rankingu „Absolwent na rynku pracy” miesięcznika „Perspektywy”.
Pracownik czy pracodawca – która z tych perspektyw jest bardziej kusząca dla absolwentów w 2024–2025 roku? Praca w korporacji czy magia własnej działalności?
Tu mamy pełną dywersyfikację. Część osób wybiera pracę w korporacjach, część zakłada swoje biznesy. Cieszy fakt, że co roku na liście „30 przed 30” – najbardziej utalentowanych Polaków przed trzydziestką, tworzonej przez magazyn „Forbes” – zawsze są absolwenci SGH zakładający start-upy. Co ciekawe, startują w dziedzinie nowych technologii, zajmują się także sztuczną inteligencją, zrównoważonymi finansami, ale też tradycyjnie finansami i rachunkowością, nieprzerwanie bowiem jest to modny kierunek. Czyli takie połączenie tradycji z nowoczesnością.
Korzystamy z okazji rozmowy z rektorem SGH, by zadać pytanie o czas turbulencji. W tak trudnych warunkach warto ryzykować i inwestować? Choćby w naukę właśnie?
W czasie niepewności wygrywają podmioty i osoby, które mają wiedzę oraz kompetencje, dlatego podkreślam wagę inwestycji w naukę. W warunkach niepewności znacznie trudniej podejmować decyzje niż w warunkach ryzyka. Niepewność jest gorsza od ryzyka, bo w warunkach ryzyka jesteśmy w stanie przewidzieć pewne zjawiska. Ale bez inwestycji w człowieka i bez inwestycji publicznych bardzo trudno się rozwijać. Konsumpcja nigdy nie nadaje takiego impulsu rozwojowego. I tu trzeba powiedzieć, że bardzo dobrze się stało, iż wreszcie mamy środki z KPO, które zostaną przeznaczone przede wszystkim na inwestycje. To powinno się stać impulsem dla rozwoju gospodarki. I powinno zabezpieczyć nas przed przyszłymi kryzysami, bo to, że one nastąpią, jest pewne.
Powiedział pan profesor o środkach z europejskiego KPO. Przed nami wybory do Parlamentu Europejskiego – po raz pierwszy od wielu lat są niezwykle ważne, mogą zmienić Unię Europejską, wyhamować Zielony Ład, który spotyka się z wieloma protestami. Czy ten niepokój odczuwalny jest też na uczelni ekonomicznej?
Chciałbym podkreślić, że to, iż jesteśmy członkami Unii Europejskiej, to absolutnie podstawowa wartość dla Polski i Polaków. To daje nam siłę kraju europejskiego. Niepewność polityczna, wojenna, gospodarcza zmusza nas do wzmacniania Unii i jej konkurencyjności wobec innych gospodarek na świecie. Możemy się różnić, dyskutować o priorytetach, kierunkach rozwoju, ale najgorszą rzeczą byłoby, gdybyśmy nie zachowali jedności. To jedność daje siłę Europie i Polsce. Należy jasno też powiedzieć, że trzeba wszystkich zachęcać do udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Te wybory są tak samo ważne, a może i ważniejsze niż niedawne wybory do Sejmu czy wybory samorządowe.
Młodzi ludzie poszli do wyborów 15 października ub.r. Coś się zmieniło, bo przez lata młodych specjalnie nie interesowało nic, co nie miało takiego bezpośredniego wpływu na „tu i teraz”. Czy to oznacza pana zdaniem stałą zmianę?
Nic nie jest dane raz na zawsze. To rzeczywiście pewna zmiana, ale daleki byłbym od uznania tego zrywu za stałą tendencję. Musimy to pielęgnować i pokazywać, że udział w wyborach to przywilej, ale i obowiązek. Młodzi ludzie zauważyli, że wybory, wyniki wyborów mogą wpłynąć na wiele rzeczy w ich życiu.
Z pewnością powstaje już tegoroczny Raport SGH i Forum Ekonomicznego, to oczekiwane co roku opracowanie prezentowane w Karpaczu. Czy może pan profesor zasygnalizować, w jakim kierunku będzie zmierzał tegoroczny przegląd wyzwań społeczno-gospodarczych Europy Środkowo-Wschodniej? Co pana zdaniem będzie wyzwaniem, a co szansą?
Raport już powstaje. Potwierdzam. Tradycją jest, że prezentujemy go podczas Forum w Karpaczu, więc nie mogę zbyt wiele zdradzać. Mogę jedynie powiedzieć, że jak co roku będziemy wnikliwie analizować sytuację społeczną i gospodarczą w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, w tym Polski, i przyglądać się najnowszym megatrendom, w tym zrównoważonemu rozwojowi. Zwrócimy uwagę m.in. na znaczenie odnawialnych źródeł energii w kreowaniu współczesnego bezpieczeństwa energetycznego gospodarek.
Sytuacja Polski zmienia się na tle regionu? Mamy dobre dane gospodarcze, status materialny Polaków rośnie, rosną nasze aspiracje. Pytanie, czy dokonuje się jakaś trwała zmiana geopolityczna i gospodarcza sytuująca Polskę w regionie EŚW?
Z pewnością obserwujemy pewien przełom związany z demografią. Na rynku pracy są osoby urodzone już po 1989 roku, więc nie pamiętają tamtego czasu sprzed transformacji ustrojowej. Za chwilę na rynek wejdą osoby urodzone już w Unii Europejskiej. To powoduje, że zmienia się podejście do jakości życia, bezpieczeństwa życia, edukacji, sposobu pracy. To zawdzięczamy zmianom z 1989 i 2004 r.
Ale mamy też drugą część społeczeństwa, rosnącą grupę pracowników 50–60 plus.
I to też demografia. Inne oczekiwania, inne wymagania, inne potrzeby związane z jakością życia. Rynek pracy musi się z tym zmierzyć. Musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że będzie mniej rąk do pracy. A cały czas nie mamy polityki migracyjnej. To jest wyzwanie – opracowanie rozsądnej i własnej, korzystnej dla gospodarki polityki migracyjnej Polski.
To są napięcia wewnętrzne, w których uczestniczy przecież cała Europa. Pytania o przyszłość rynku pracy są związane z demografią, napięciami cywilizacyjnymi, są związane z rozwojem sztucznej inteligencji. Tych punktów tarcia jest wiele.
Ja bym raczej patrzył pozytywnie, trochę jak Amerykanie, choć nie zawsze ich naśladowanie ma sens. Tych wyzwań jest bardzo dużo, ale trzeba wierzyć, że będzie OK. Sztuczną inteligencję trzeba mądrze wykorzystywać i nie bać się, że kiedyś nas zastąpi. Gdy mówimy o AI, zapominamy często o wartościach. Jeśli będziemy skoncentrowani na prawdzie, szacunku, profesjonalizmie i odpowiedzialności, to nie widzę przeszkód przed stosowaniem sztucznej inteligencji. Przewagą człowieka nad AI jest myślenie. Może się okazać, że właśnie sztuczna inteligencja będzie zbawieniem dla rynku pracy – zastąpi wykonywanie prostych prac i pozwoli lepiej wykorzystywać kompetencje osób zatrudnionych, otworzy rynek pracy na inne, nowe zawody.
Koszty pracy rosną, rosną wynagrodzenia, spada produktywność. Czy to nie jest moment, w którym pracodawcy będą musieli podjąć decyzję, że skoro koszty pracy nie są już naszą przewagą konkurencyjną, to trzeba zainwestować w technologię, w innowacje, w efektywność?
Nie wrócimy do niskich kosztów pracy. Gonimy Europę, a na rynku jest mniej pracowników, za to z większymi oczekiwaniami, płaca minimalna zaś rośnie. Dlatego przedsiębiorstwa muszą szukać nowej przewagi konkurencyjnej. Ta jest właśnie w technologii i podnoszeniu kompetencji pracowników.
Czyli edukacja.
Dlatego tworzymy nowe kierunki w SGH. Analizujemy zmiany na rynku pracy, stąd chociażby nowy kierunek zrównoważony biznes i finanse. Pojawi się kierunek dualny, współprowadzony z firmą. Dlatego współpracujemy z innymi uczelniami i najpewniej w przyszłym roku uruchomimy wspólnie z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym zarządzanie instytucjami ochrony zdrowia.
Choć przyzna pan profesor, że łatwiej szukać przewag konkurencyjnych w warunkach pewnego spokoju. Dziś to przymus, konieczność.
Ale my to lubimy. Gdy stoimy pod ścianą, stajemy się bardziej przedsiębiorczy i radzimy sobie, poszukujemy różnych możliwości i przewag.
To pan profesor mówił, że cechą Polaków jest umiejętność działania w kryzysie, gdy rozmawialiśmy w czasie pandemii. Wygrała przedsiębiorczość Polaków?
Poradziliśmy sobie. Choć wzrosły oczekiwania pracowników. Przy okazji przekonaliśmy się, że trzeba być przedsiębiorczym, by dbać o dobrostan pracowników. Bo jeśli się o nich nie dba, to się ich nie ma. Dziś polska przedsiębiorczość jest coraz bardziej dojrzała. Kiedyś biznes to były łóżka polowe przed Pałacem Kultury i Nauki czy na Stadionie Dziesięciolecia. Dziś to zupełnie inny wymiar przedsiębiorczości.
Kiedyś przedsiębiorczy był ten, kto potrafił „załatwić”, kto dobrze kombinował.
Poruszył pan ważny element. Dziś przed nawias z pojęciem „przedsiębiorczość” trzeba wyciągnąć dwa pojęcia – etykę i prawo. Zanim ocenimy, czy dane zachowanie jest przedsiębiorcze, najpierw musimy ocenić, czy jest etyczne i prawnie poprawne. Fakt, kiedyś było inaczej.
A przed nami nowe wyzwanie – ESG i Zielony Ład. Czy w polskich realiach, w czasie tak dużych zmian na rynku pracy, to odpowiedzialność społeczna stanie się może tym najważniejszym, a w każdym razie bardziej istotnym, elementem gry rynkowej?
W skrócie ESG każda litera jest ważna i żadnej nie można pominąć. Zawsze twierdzę, że to pracownicy są najważniejszym kapitałem każdego przedsiębiorstwa. I właśnie kapitałem, a nie zasobem. O kapitał się dba, rozwija się go, powiększa. To podejście humanistyczne, podmiotowe.
Pracodawcy to rozumieją, stąd akceptowany powszechnie wzrost płac. Ale biznes liczy na to, że gospodarka się odbije.
Wyzwaniem jest zwiększenie inwestycji, nie tylko inwestycji publicznych, o czym mówiłem na początku, lecz w szczególności inwestycji prywatnych. A temu służyć będzie nasza pozycja w UE i właśnie mądre wykorzystanie środków z Krajowego Planu Odbudowy.
Dr hab. Piotr Wachowiak, profesor SGH, rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, wybrany w marcu 2024 r. na drugą kadencję, a zarazem dyrektor Instytutu Zarządzania SGH. Zastępca przewodniczącego Komitetu Organizacji i Zarządzania PAN, zastępca przewodniczącego KRUE oraz przewodniczący KRUW. Absolwent Wydziału Handlu Wewnętrznego SGPiS na kierunku organizacja i zarządzanie. Od ponad trzech dekad związany z praktyką gospodarczą – był m.in. zastępcą dyrektora Zarządu Dzielnicy Żoliborz, prorektorem oraz kanclerzem SGH. Specjalizuje się w problematyce CSR, ESG, teorii i praktyki negocjacji oraz zarządzania ludźmi w organizacji. Autor i współautor wielu prac naukowych na temat m.in. polityki personalnej, pomiaru kapitału intelektualnego i zarządzania wiedzą w przedsiębiorstwach, a także społecznej odpowiedzialności biznesu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/693907-wywiad-prof-wachowiak-niepewnosc-jest-gorsza-od-ryzyka