„Jeśli większość sejmowa chce w ten sposób reformować cały miks energetyczny Polski, to spowoduje katastrofę. Narazi nas nie tylko na to, że wydamy olbrzymie pieniądze. Te wydatki nie sprawią, że będziemy mieli stabilny systemu energetyczny” - komentuje efekty proponowanej przez obecną większość sejmową „ustawy wiatrakowej” w rozmowie z portalem wPolityce.pl b. wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka, poseł Suwerennej Polski.
wPolityce.pl: Zamiast mrożonego przez marszałka Sejmu, ważnego dla Polaków i pilnego projektu dotyczącego utrzymania cen energii, mamy projekt PO i Polski 2050 wsparcia odbiorców energii z wiatrakową doklejką. Jak Pan, jako były wiceminister środowiska, ocenia ten pomysł?
Edward Siarka: Widzimy, jak próbuje się dziś uspokajać opinię publiczną w tej sprawie, ale jeśli większość sejmowa chce w ten sposób reformować cały miks energetyczny Polski, to spowoduje katastrofę. Narazi nas nie tylko na to, że wydamy olbrzymie pieniądze. Te wydatki nie sprawią, że będziemy mieli stabilny systemu energetyczny. Próba tłumaczenia ludziom, że budowanie iluś tysięcy wiatraków w Polsce, w każdym miejscu i bez jakichkolwiek wymogów, uratuje nasz system energetyczny - to typowy przykład niezrozumienia, czym ten system jest.
Sprawność wiatraków, o czym się nie mówi opinii publicznej, jest w granicach 40 proc. Te na morzu mają większe możliwości, ale i to nie gwarantuje nam stabilności energetycznej. I dziwię się, że pracę nad miksem energetycznym zaczyna się od wiatraków, a z kolei zgłasza się obawy wobec energii atomowej.
Czym więc to, Pana zdaniem, tłumaczyć?
Być może oczarowaniem działaniami Komisji Europejskiej, która nas, niestety, wpycha w tej sprawie na minę.
Bardzo ciekawym elementem tej dyskusji od strony ekonomicznej jest przy okazji to, czy prawdą jest, że wpisujemy się w działania lobbystyczne Niemców, którzy mają problem w tej chwili z utrzymaniem Siemensa. Tego za jakiś czas się dowiemy. Natomiast z punktu widzenia Ministerstwa Klimatu i Środowiska bardzo istotne jest to, i trzeba to bardzo wyraźnie powiedzieć, że bulwersujące twierdzenia o tym, że za czasów PiS działa się krzywda przyrodzie, są nieprawdziwe. I jak to się ma do obecnego pomysłu stawiania wiatraków na wszystkich tych obszarach, które dotąd uznawaliśmy za chronione? To, co powinno bulwersować, to takie podejście. I świadczy o tym właśnie ten projekt PO i Polski 2050.
Trzeba powtarzać, że to są rozwiązania niekorzystne dla Polaków. Nie mówię już o tym, że mają rację mówiący o przymusowych wywłaszczeniach. Przecież nie chodzi tutaj tylko o same wiatraki, grunt, na którym stoją, ale również o przyłącze do tych wiatraków. Ktoś może nie życzyć sobie, by na jego posesji wkopany był gdzieś biegnący kabel, a ktoś inny przyjdzie i powie, że realizuje inwestycje publiczną, po czym wejdzie na działkę budowlaną, na której już nic nie będzie można wybudować. To są wszystko realne niebezpieczeństwa, o których trzeba dzisiaj bardzo głośno mówić. Tak nie robi się projektów, zwłaszcza tych, od których zależy nasza przyszłość energetyczna.
Podkreślmy, co już wybrzmiało, że te wszystkie wiatraki nie zastąpią konieczności utrzymywania elektrowni węglowych, gazowych czy w przyszłości atomowych.
Tak, gdyż to one, nie wiatraki, muszą nam gwarantować stabilny system i stabilne dostawy energii. Dlatego w Polsce wcale nie bijemy się o to żeby zwiększyć ilość instalacji fotowoltaicznych czy wiatrakowych. Dziś kluczową sprawą jest stabilność systemu i w tym kierunku w ostatnich latach Polacy dokonali gigantycznego postępu. W zakresie OZE - odnawialnych źródeł energii - osiągnęliśmy wszystkie cele. Np. gdy chodzi o panele fotowoltaiczne osiągnęliśmy ten procent, którego się od nas domagała Unia Europejska. Jesteśmy pod tym względem przykładem dla Europy.
Nasz system oparty jest nadal na węglu i nie przebudujemy tego systemu w ciągu roku czy dwóch lat, by dał nam jakąkolwiek stabilność. To jest proces który będzie trwał.
Tak wiec łączenie pilnej ustawy o wsparciu odbiorców energii z wstawką o wiatrakach, które są programem na lata, to nieporozumienie. O wiele szybciej, niż wiatraki, da nam stabilność inwestycja w elektrownie atomowe, które będą pracowały 24 godziny na dobę. Mamy dziś system bardzo rozregulowany, a jeśli dziś – zamiast, wobec odchodzenia od węgla, inwestować w atom - jeszcze bardziej będziemy inwestowali w OZE, to ten system jeszcze bardziej będzie niestabilny. Na tym polega problem i póki ekipa, która się szykuje do władzy, tego nie zrozumie, jej pomysły będą nas narażały na kolejne koszty i straty.
Tymczasem przykłada się prezydentowi emocjonalny pistolet: podpisanie wsparcia odbiorców energii, ale tylko w pakiecie z wiatrakami.
Jeśli dzisiejsza jeszcze opozycja myśli, że będzie nas w ten sposób szantażować, to deklaruję, że za tą ustawą nie zagłosuję nawet gdyby mi w moim klubie kazano głosować. Nie możemy się poddawać takiemu szantażowi, a szantażowanie prezydenta jest po prostu niepoważne.
Łączenie kwestii wspierania Polaków i niektórych branż przemysłu w ich niesieniu kosztów energii ze sprawą wiatraków - to nie jest w ogóle zgodne z zasadami legislacji. To są dwie różne sprawy. Taka wrzutka rodzi tylko podejrzenia, że jest to działanie czysto lobbystyczne.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/673014-wywiad-siarka-systemu-energetycznego-nie-uratuja-wiatraki