„Wielkie nadzieje pokładane w EUB nie zostały spełnione, a kryzysy w strefie euro i zapowiadana tam recesja pokazują, że budowa jednego federalnego państwa europejskiego też może być kryzysogenna” - pisze specjalnie dla wPolityce.pl dr Bogdan Rzońca, europoseł PiS.
Pandemia się kończy ale nie kończą się po pandemiczne problemy gospodarcze. Jednym z obszarów, w którym w odłożonym czasie mogą wyłonić się duże problemy może być obszar bankowości. Strach przed ponownym kryzysem bankowym podyktowany jest m.in. tym, co wydarzyło się w latach 2008-2012, kiedy to poszczególne państwa, pieniędzmi podatników, ratowały banki, bo te udzieliły za dużo niespłacalnych kredytów. Tamten kryzys doprowadził do utworzenia w 2014 roku Europejskiej Unii Bankowej, dziewiętnastu krajów ze wspólną walutą euro, bo uznano że osobny, krajowy, nadzór nad bankami strefy euro był nieefektywny. Jednakże wielkie nadzieje pokładane w EUB nie zostały spełnione, a kryzysy w strefie euro i zapowiadana tam recesja pokazują, że budowa jednego federalnego państwa europejskiego też może być kryzysogenna.
Obecnie mamy taką oto sytuację, że państwa pompowały publiczne i pożyczone na rynku pieniądze do banków, bo trzeba było przez systemy bankowe ratować firmy i pracowników podczas pandemii. Banki na tych operacjach korzystały albo przynajmniej nie traciły. Jednakże to źródło powoli wysycha, bo kończą się tymczasowe środki ochronne i wsparcia dla biznesu w związku z pandemią. Wypada się zatem zgodzić, że przepływ programów osłonowych przez systemy bankowe zniekształcił obraz kondycji banków, bo faktycznie spadek rzeczywistej działalności gospodarczej w związku z covidem musi odbić się na wynikach banków. Można też zauważyć obawy części sektora bankowego strefy euro co do preferencyjnego traktowania „aktywów zielonych” i „zielonych inwestycji” co może zakłócić rynek gospodarczy i odejście od ścisłych wymogów kapitałowych. W tym przypadku zachodzi obawa że nadanie priorytetu takim inwestycjom bez dokładnej oceny ekonomicznej może doprowadzić do „bańki spekulacyjnej” i uznania prymatu ekologii nad ekonomią. Sen z powiek spędza też rosnący poziom długu państwowego w bilansie banków funkcjonujących w Unii Bankowej, bo transfer obligacji skarbowych przez rządy UB nosi w sobie wewnętrzne ryzyko, wpływa na emitentów i rynek finansowy.
Jeśli dodamy jeszcze, że eksperci twierdzą, iż nieodzowny jest wzrost stóp procentowych w strefie euro, że nie udała się walka Unii Bankowej z praniem brudnych pieniędzy, że wciąż kredytobiorcy podpisują nieuczciwe warunki umowy kredytowej w euro i że za słabo w tej Unii Bankowej chronione są depozyty, a instytucje parabankowe nie są odpowiednio zabezpieczone, to zaczynam się zastanawiać po co ta Unia Bankowa, po co ten pęd do realizacji hasła „więcej Unii Europejskiej w Unii Europejskiej”.
I co gorsze nie widać żadnych wniosków z kryzysu w systemie bankowym strefy euro z lat 2008-2012, kiedy to pomoc publiczna dla zagrożonych banków wyniosła dla strefy euro ponad 5 miliardów euro. Widać zatem gołym okiem, że hałas cudzych opinii o rzekomym szczęściu w jedności europejskiej, przesyłany nam rożnymi kanałami chce zagłuszyć głos rozsądku. Nie dajmy się zwieść, bo każdy cel jednościowy w UE to nieświeży pasztet, mający prowadzić do budowy superpaństwa europejskiego.
dr Bogdan Rzońca, koordynator EKR
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/586378-bogdan-rzonca-unia-bankowa-nie-pomogla-strefie-euro