Były prezes zarządu GetBack Konrad K. chciał opuścić areszt śledczy, w którym przebywa już ponad 2 lata. Sąd Okręgowy w Warszawie jego wniosku nie uwzględnił, a prokurator wniósł o przedłużenie mu izolacji o kolejne pół roku. Termin rozprawy wciąż nie został wyznaczony, sąd rozważa rozszerzenie składu orzekającego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pierwszy akt oskarżenia ws. afery GetBack nie wróci do prokuratury! Odwołanie oskarżyciela publicznego przyniosło skutek
Tymczasowy areszt przedłużony
Sąd rozpoznał wnioski oskarżonego o uchylenie lub zmianę środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania i postanowił ich nie uwzględnić oraz utrzymać w mocy stosowany wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania
— poinformowała PAP Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
Prokurator z Prokuratury Regionalnej w Warszawie, który był obecny na czwartkowym posiedzeniu sądu, złożył wniosek, by Sąd Okręgowy w Warszawie zawnioskował do Sądu Apelacyjnego w Warszawie o przedłużenie Konradowi K. aresztu o kolejne 6 miesięcy. Sędzia Iwona Strączyńska przychyliła się do wniosku oskarżyciela. Termin dotychczas stosowanego wobec K. środek izolacyjnego upływa 11 września.
Termin rozprawy wciąż nie został wyznaczony
Rzeczniczka sądu okręgowego sędzia Beata Adamczyk–Łabuda poinformowała w rozmowie z PAP, że z uwagi na szczególną zawiłość sprawy i jej wagę sąd pierwszej instancji będzie rozważał skorzystanie z treści art. 28 par. 3. Kodeksu postępowania karnego, który umożliwia rozszerzenie składu orzekającego z jednego do trzech sędziów, lub jednego sędziego i dwóch ławników. W związku z tym terminu rozpoznania sprawy tzw. afery GetBack wciąż nie wyznaczono.
Sprawa czeka na rozpoznanie od dziewięciu miesięcy.
O skierowaniu pierwszego aktu oskarżenia związanego z tzw. aferą GetBack informował 26 października ub.r. podczas konferencji prasowej Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski. Aktem objęto 16 osób, w tym Konrada K., byłego prezesa zarządu GetBack. Oskarżeni zostali także Jarosław A. i Tobiasz B. - byli prezesi Idei Banku oraz Dariusz N. i Małgorzata Sz. - członkowie zarządu Idea banku. Akt oskarżenia liczył 1200 stron, a akta zawierały 1600 tomów. Zarzucono im popełnienie przestępstw oszustwa, nadużycia udzielonych uprawnień, wyrządzenia szkody w wielkich rozmiarach oraz prowadzenia działalności maklerskiej bez wymaganego zezwolenia, za co grozi im kara do 15 lat pozbawienia wolności.
Afera GetBack i sprawa przed sądem
Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski wyjaśniał w październiku ub.r. w jaki sposób działali sprawcy, którzy wyłudzili od Polaków pieniądze.
GetBack wyemitował ponad 5 mln obligacji, które następnie były za pośrednictwem banków czy domów maklerskich proponowane zwyczajnym Polakom i inwestorom
— mówił Święczkowski. Jak zaznaczył, inwestorzy byli wprowadzani w błąd co do stanu finansowego firmy GetBack, ratingu, czy co do możliwości zarobienia na tym pieniędzy.
Tak 9 tys. osób poniosło szkodę w wysokości około 3 miliardów złotych
— powiedział Święczkowski.
17 lutego br., cztery miesiące po przesłaniu materiałów sprawy, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że zwróci prokuraturze akt oskarżenia. Wnioskowali o to m.in. obrońcy oskarżonych. Sąd zarzucił prokuraturze m.in. nieprzesłuchanie wszystkich pokrzywdzonych (ponad 9 tys. osób), naruszenie praw oskarżonych do końcowego zaznajomienia się z aktami, czy luki w opiniach biegłych.
Prokuratura Regionalna w Warszawie decyzję sądu o zwrocie aktu oskarżenia niezwłocznie zaskarżyła. Sąd Apelacyjny w Warszawie wyznaczył terminy rozpoznania zażalenia, najpierw w kwietniu, później w maju, ale żadne się nie odbyło. 24 maja br. zapadła decyzja, że zażalenie z uwagi na zawiłość sprawy rozpozna rozszerzony, trzyosobowy skład sędziowski. Posiedzenie w tej sprawie odbyło się dopiero 29 lipca, ale zostało odroczone.4 sierpnia Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że materiały zgromadzone przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie w sprawie tzw. afery GetBack są wystarczające, by Sad Okręgowy w Warszawie mógł ją rozpoznać i wydać sprawiedliwy wyrok. Trzyosobowy skład sądu apelacyjnego, któremu przewodniczyła sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak uznał, że zebrane przez prokuratora dowody nie mają braków, albo – jeśli takowe są – nie przekraczają możliwości sądu, który na Sali rozpraw będzie je musiał przeprowadzić. Braki opisane przez Sąd Okręgowy w Warszawie są głównie, zdaniem SA, „brakami natury technicznej, a nie merytorycznej”, np. brak odpisu postanowienia o powołaniu biegłych z zakresu finansów i rachunkowości. Sąd odwoławczy napisał, że wystarczyłoby, by sędzia Iwona Strączyńska poprosiła o uzupełnienie tych dokumentów podczas posiedzeń w przedmiocie zwrotu sprawy, które „odbywały się na przestrzeni miesiąca”.
Celem postępowania przygotowawczego nie jest wszechstronne wyjaśnienie sprawy, ale wyjaśnienie jej okoliczności w stopniu pozwalającym na ustalenie, że został popełniony czyn zabroniony stanowiący przestępstwo, poparte zabezpieczonymi i w niezbędnym zakresie utrwalonymi dowodami
— napisała sędzia Leszczyńska-Furtak.
Sąd odwoławczy przypomniał sądowi okręgowemu, że „za istotne braki postępowania przygotowawczego przyjmuje się takie, które stanowią przeszkodę w dokonaniu prawdziwych ustaleń faktycznych, tym samym uniemożliwiają realizację zasady prawdy materialnej, (…) przewyższają poziomem trudności zwykłe, a zatem wymagają dużego trudu i wysiłku”, a także, że sprawy w sądach powinny być rozpoznawane sprawnie i szybko. Sprawę można zwrócić prokuraturze do uzupełnienia tylko wtedy, gdy uzupełnienie ewentualnych braków przez oskarżyciela miałoby ten proces przyspieszyć.
Niezasadne jest stanowisko Sądu Okręgowego jakoby wskazane rozbieżności w opisach czynów (…) a także rozbieżności czy niespójności w zarzutach stawianych poszczególnym oskarżonym miały mieć charakter uchybień”.(…) Odmienne zapatrywania sądu co do opisu czy kwalifikacji prawnej czynów w akcie oskarżenia nie mogą być podstawą zwrotu. (…) Sąd nie jest związany opisem czynu, a po wyjaśnieniu wszystkich istotnych okoliczności może i powinien nadać mu w wyroku dokładne określenie
— podkreślił Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Sąd odwoławczy nie dostrzegł także zgłaszanych przez obrońców oskarżonych i sąd okręgowy braku możliwości zaznajomienia się z aktami, które były dostępne dla nich w formie papierowej, zdigitalizowanej oraz – już później – także w sądzie. SA nie uznał za uchybienie odstąpienie od przesłuchania przez prokuratora wszystkich 9 tysięcy osób pokrzywdzonych, bo stało się tak ze względu na ekonomię procesową i nie miało istotnego znaczenia dla ustaleń faktycznych.
Ta sprawa wymaga szybkiego osądu
— napisał Sąd Apelacyjny w Warszawie i przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu w Warszawie „do merytorycznego rozpoznania” w dniu 4 sierpnia.
Prokuratura Regionalna w Warszawie wszczęła śledztwo ws. afery GetBack następnego dnia po złożeniu zawiadomienia przez Komisję Nadzoru Finansowego, 24 kwietnia 2018 r. Powołano zespół śledczy. 11 maja 2018 r. dokonano pierwszych przeszukań i zabezpieczeń dokumentów, nośników informacyjnych i mienia, a w czerwcu 2018 r. zatrzymano Konrada K., byłego prezesa GetBacku. W związku ze śledztwem zabezpieczono kwotę 400 mln zł, w tym kosztowności, biżuterię, nieruchomości, papiery wartościowe i pieniądze na rachunkach bankowych.
Śledztwo dotyczy jeszcze blisko 60 osób
Już w październiku Święczkowski informował, że kolejne akty oskarżenia będą sukcesywnie przesyłane do sądu. Toczące się w Prowadzone w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie śledztwo dotyczy jeszcze blisko 60 osób. Jedną z nich jest Leszek Czarnecki, podejrzany o dokonanie oszustw na szkodę klientów Idea Bank S.A. oraz wyrządzenie bankowi szkody w wielkich rozmiarach. W lipcu ub.r. prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu Czarneckiemu zarzutów w związku z tzw. aferą GetBack, ale nie zostały mu one formalnie ogłoszone, bo biznesmen na stałe przebywa za granicą. Prokuratura uważa, że Czarnecki się ukrywa. W kwietniu br. sąd prawomocnie oddalił wszelkie wnioski prokuratury, która domagała się aresztowania biznesmena.
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/563231-jest-decyzja-sadu-byly-prezes-getbacku-zostaje-w-areszcie