Jednym z głównych tematów poruszanych podczas II Forum Wizja Rozwoju, które odbywa się w Gdyni jest przyszłość dwóch polskich przedsiębiorstw paliwowych PKN Orlen i Lotos. Połączenie obu firm zwiększyłoby ich konkurencyjność na europejskim i światowym rynku. Tej tematyce poświęcony był jeden z paneli na Forum Wizja Rozwoju w Gdyni.
Jak zauważył prezes PKN Orlen Daniel Obajtek w chwili obecnej nie mamy w Polsce tak silnych spółek, które mogłyby pozwolić sobie na naprawdę wielkie inwestycje.
Wbrew temu, co niektórzy chcą sugerować, nie jesteśmy gigantami paliwowymi jeśli chodzi o światową perspektywę. To obniża naszą konkurencyjność przy zakupie ropy, bo nasz przerób jest wielokrotnie niższy niż światowych potentatów
— mówił prezes Obajtek.
Szef Orlenu zauważył, że połączenie jego firmy ze spółką z Pomorza, to także ogromna szansa dla naszej gospodarki narodowej.
Połączenie Orlenu z Lotosem może być kołem zamachowym naszej gospodarki. W tej branży na inwestycje potrzeba nie dwóch, ale kilkunastu miliardów złotych, a wspólnie łatwiej będzie sprostać takiemu wyzwaniu
— argumentował.
Prezes Orlenu przekonywał też, że fuzja dwóch polskich firm paliwowych nie oznacza zamknięcia, czy przeniesienia gdańskiej rafinerii.
Nikt nie zamierza zabierać Lotosu z Pomorza. Wręcz przeciwnie, chcemy rozwijać ten zakład. Połączenie nakładów inwestycyjnych na pewno dałoby szansę na dalszy, lepszy rozwój obu firm. Połączenie Orlenu z Lotosem ma służyć wzmocnieniu obu firm, wzmocnieniu naszej gospodarki. Musimy rozwijać też inne filary naszej działalności, m.in. w kierunku petrochemii. W ten sposób zapewnimy stabilność.
Obajtek zauważył, że połącznie obu firm, to również skonsolidowanie środków na badania i rozwój, co oznacza większość efektywność wdrożeniową.
Doradca płockiego koncernu Artur Cieślik zaznaczył z kolei, że taka fuzja, to odpowiedź na globalne trendy na rynku rafineryjnym.
Tylko takie rozwiązanie pozwoli nam konkurować z tanimi rafineriami z Bliskiego Wschodu i Rosji, które mają większe możliwości, bo nie muszą przejmować się ograniczeniami dotyczącymi np. ochrony środowiska. Połączenie polskich koncernów pozostawia większe szanse ich przetrwania, jeżeli weźmiemy pod uwagę prognozy, które zakładają spadek zapotrzebowania na paliwa
— mówił Cieślik.
Cieślik zaznaczył, że połączenie pozwoli też zdywersyfikować dostawców ropy i wykorzystać nadmorski potencjał Lotosu. Centralne zarządzanie dwoma rafineriami ułatwi zarządzanie produkcją.
O nadmorskim potencjale gdańskiej rafinerii i korzyściach płynących ze skonsolidowania obu spółek w zakresie przesyłu ropy mówił też Krzysztof Nowicki – prezes Lotos Oil. Także i on dostrzega wyzwania, jakie stoją przed rynkiem rafineryjnym, ale jak zaznaczył, nie jest upoważniony do zdradzania szczegółów, w momencie kiedy ważą się losy fuzji.
O zadowoleniu obu spółek z coraz bardziej realnego połączenia mówił też Tomasz Wróblewski z Warsaw Enterprice Institute. Jak zaznaczył, co jest zupełnym wyjątkiem przy tego typu operacjach, nawet związki zawodowe odnoszą się z optymizmem.
Widać tutaj entuzjazm na wszystkich szczeblach. Jedyne, co może być zagrożeniem to czas. Im dłużej ten proces będzie trwał, tym trudniej będzie później wewnętrznie zespolić obie firmy. Swoje do powiedzenia będzie mieć też Komisja Europejska. Nowy gracz będzie konkurencją w regionie. A przecież ta konkurencja będzie wobec kogoś, czyli ktoś z zewnątrz straci i będzie starał się bronić obecnego status quo
— mówił Wróblewski.
Jednocześnie zaznaczył, że jeżeli chcemy liczyć się w UE musimy zaproponować firmę, która będzie na tyle duża, by liczyć się w ważnych negocjacjach.
Przemysł energetyczny przestał być zwykłą dziedziną przemysłu i biznesu. Stał się elementem globalnej gry mocarstw. Wpływ państw na przemysł energetyczny i paliwowy jest ogromny. Dla nas ważne jest, by powstała silna firma, która będzie mogła walczyć na tym rynku. Proszę wybaczyć porównanie, ale jak my nie zjemy, to nas zjedzą
— zaznaczył Wróblewski.
Ekspert z WEI zaznaczył, że ta druga opcja byłaby ogromną stratą dla polskiej gospodarki, bo w innym przypadku marża ze sprzedaży będzie wypływała z Polski.
Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smitha i członek prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju zauważył, że decyzja o połączeniu spółek, choć bardzo ważna, powinna zostać podjęta już dawno temu, jeszcze przed naszym wstąpieniem do Unii Europejskiej.
Polska byłaby dziś w zupełnie w innym miejscu, gdybyśmy wchodząc do UE mieli połączoną wielką firmę paliwową. Tam liczą się silne podmioty, którego nie mieliśmy. Dzisiejsza decyzja jest spóźniona o kilkanaście lat. To można było robić wtedy, kiedy prowadzono rebranding Orlenu, kiedy przemieniano CPN na Orlen. W negocjacjach z KE mamy jednak silne argumenty. Połączone podmioty mogą skuteczniej wspomagać proces dekarbonizacji, odchodzenia od gospodarki opartej na węglu, o co zabiega KE.
Sadowski zaznaczył, że połączona firma musi skupić się również na rozwijaniu innych trzonów działalności, że sama produkcja paliw to za mało i trzeba postawić na rozwój przemysłu petrochemicznego
Zużycie paliwa w najbliższych latach spadnie zasadniczo, choćby dzięki takim rozwiązaniom jak nowe opony Michelin, które zmniejszą zużycie paliwa w samochodach o 30 proc! Trzeba szukać rozwoju gdzie indziej. Szukać nowych rozwiązań. A współpraca technologiczna połączonych firm będzie skuteczniejsza
— podkreślił Sadowski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/452321-fuzja-orlenu-i-lotosu-nabierze-rozpedu