Na pewno nie zaliczono do PKB 30 mld zł fikcyjnych faktur w eksporcie, maksymalnie jedną dziesiątą tej kwoty
— powiedział były Minister Finansów J.V.Rostowski - bo, według niego trzeba by odjąć fikcyjne faktury w imporcie.
Widać, że były MF - „Mistrz kreatywnej księgowości” rządu PO-PSL - mimo wielu lat urzędowania na Świętokrzyskiej, nadal niewiele rozumie z mechanizmów funkcjonowania rynku finansowego i polskiej rzeczywistości gospodarczej, a zwłaszcza skali kreatywnej księgowości i przestępczości podatkowej, w tym szczególnie VAT-owskiej i dla niepoznaki nazywaną elegancko optymalizacją podatkową.
Jeszcze w lutym 2014r. opublikowałem na portalu wPolityce art. „Czy GUS się tylko myli…”,w którym kwestionowałem dane makroekonomiczne za rządów PO-PSL, zwłaszcza wielkości wzrostu PKB i rozdźwięk pomiędzy danymi Eurostatu i GUS-u co do wielkości eksportu i importu, widocznych również w statystykach naszych partnerów.
Wkrótce kierownictwo GUS zaproponowało mi spotkanie i podszkolenie wątpiącego ignoranta. Na tym spotkaniu z kilkoma dyrektorami GUS dowiedziałem się, że w związku z wymogami KE, GUS dopisuje do polskiego PKB aż 0,8 proc. z tytułu przemytu towarów, handlu narkotykami i zysków z prostytucji mimo, że to kompletnie niepoliczalne, kompletna fikcja, która kwitła sobie w najlepsze. Fikcyjne i fałszywe faktury rzędu 3 proc. PKB - 50mld zł w 2014r. i w 2015r. aż na kwotę 81mld zł też tworzyły ów polski PKB - odpowiedź urzędników była prosta; że jaki wsad do kotła przychodzi z MF i NBP, taka wychodzi zupa - zalewajka. Mylą się gruntownie ci, którzy tak jak „Sztukmistrz z Londynu”, były v-ce premier, MF J.V.Rostowski czy były członek RPP prof. M.Noga i niektórzy eksperci gdy twierdzą, że zawyżonej wielkości 50-80mld fikcyjnych faktur z VAT-u i eksporcie musiałoby towarzyszyć tyle samo fakturowych przekrętów po stronie faktur importowych.
Otóż zwrot VAT-u jest tylko z tytułu eksportu, nie importu i dlatego tu faktury są niezbędne, by wyłudzić zwrot. Po drugie nie importowaliśmy milionów twardych dysków, kamer Go-Pro, telefonów komórkowych i tabletów czy smartfonów, choć staliśmy się potęgą eksportową, podobnie jak w eksporcie kawy (z Polski na Węgry wzrost o 600 proc.).
Wiele produktów w ogóle nie importowaliśmy tylko pozyskiwano je w kraju, żeby niby wyeksportować np. złoty i srebrny złom skupowany w kraju, nawet na stoiskach w super i hipermarketach, na który były już olbrzymie faktury eksportowe. Skala tej kreatywnej księgowości mogła być ogromna, nie mówiąc już o tzw. gigantycznie zawyżonych fakturach za usługi doradztwa, konsultingu. rebrandingu itp.
Istnieje więc realne ryzyko, że PKB w Polsce nie tylko w latach 2013, 2014 i 2015 mógł być zawyżony sztucznie nawet o 1-1,5 proc. Wtedy mit „Zielonej wyspy” przepadłby nieodwołalnie i mógłby się rodzić problem odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.
Być może warto by było w tej sprawie powołać nawet komisję śledczą, która mogłaby zbadać, jakim cudem był możliwy taki gigantyczny i swobodny zarazem rozbój na polskich dochodach budżetowych rocznie rzędu ok. 50-60mld zł ubytków i uszczupleń w CIT, VAT, akcyzie itd.
Kto to umożliwiał, dlaczego i do czyich kieszeni mogły trafić te kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie? Kto ochraniał ten proceder i kto go realizował?
Czy ta ekonomiczna wojna z własnym narodem i budżetem nie była przykrywana sztucznym mechanizmem propagandowego balona, wysokiego podobno wzrostu PKB, który skutecznie podrasowano i podkoloryzowano za rządów dzisiejszej totalnej opozycji. Nic też dziwnego, że niektórzy posłowie i posłanki PO i Nowoczesnej byli przeciwni podwyższeniu kar za wielkie oszustwa VAT-owskie i wyłudzenie podatku VAT do 25 lat więzienia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/325290-czy-pkb-za-rzadow-po-psl-moglo-byc-sztucznie-pompowane